Co wiemy o związkach uczuciowych nastolatków (i nie tylko)? Nagranie wideo

O miłości nastolatków, dlaczego nie są wcale ulotne i powierzchowne, chociaż zwykło się tak uważać i dlaczego uważam, że nie są w swojej istocie tak różne od tych, które przeżywają osoby dorosłe opowiadałam podczas spotkania z Profesorem Romanem Leppertem, twórcą Akademickiego Zacisza*. Udało mi się wpleść w rozmowę też wątki dotyczące randkowania przez aplikacje i portale randkowe.

Podrzucam ściągawkę z dołączonymi znacznikami czasu:

  • Mitach, dotyczących związków uczuciowych 3:29
  • Znaczeniu (rozwojowym) relacji uczuciowych 10:29
  • Różnice w randkowaniu chłopców i dziewcząt oraz opowiadaniu o tych doświadczeniach 24:00
  • Wybór partnera (okoliczności i kryteria wyboru) 33:34
  • Jak badana się związku uczuciowe młodych ludzi? 44:07
  • Opis projektu badawczego i zastosowanego podejścia 46:47
  • Osobiste i naukowe wnioski z badań 1:02:58
  • Doświadczenia osób randkujących online 1:20:48

Przy okazji podlinkuję książkę „Sensy i znaczenia nadawane przez adolescentki ich doświadczeniom bycia w związkach uczuciowych„. Można ją za darmo pobrać i dalej zgłębiać naturę nastoletnich relacji 😉

W czasie spotkania była możliwość zadawania pytań i skomentowania rozmowy. To zdecydowanie ją wzbogaciło i pozwoliło mi spojrzeć na zebraną w głowię wiedzę jeszcze raz, w innej perspektywie. Możemy kontynuować tę wymianę myśli w komentarzach pod wpisem, do czego gorąco zachęcam!

*Akademickie Zacisze to strona facebookowa i kanał YouTube, gdzie w każdą środę wieczorem (o 20.00) transmitowane są rozmowy poświęcone edukacji i/lub pedagogice.

„Flirtologia” – recenzja

Wiecie, że istnieje coś takiego jak flirtologia? Zakładam, że nie. Przyznam, że ja nie wiedziałam. I dlatego kupiłam książkę o tym intrygującym tytule. Chociaż miałam mieszane uczucia. To za sprawą okładki, na której przeczytałam zachętę autorki, do wyjścia z Internetu. Wyzbyłam się jednak uprzedzeń i przeczytałam książkę do końca. Czy było warto?

Czym jest flirtologia i kim jest Jean Smith

Autorka książki, Jean Smith jest antropolożką społeczną i kulturową. Kobieta właściwie od najmłodszych lat interesowała się kontaktami międzyludzkimi – chętnie doradzała innym, jak mają flirtować. Już jako dorosła osoba zaczęła zajmować się tym tematem naukowo, badając kulturą flirtowania. Co ciekawe, stworzyła w Londynie interaktywne wycieczki, podczas których uczyła ludzi, jak mają zagadywać nieznajomych.  

Flirtologia to nie tylko nauka o flirtowaniu, ale też sztuka – sztuka interakcji. Jak to połączenie ma się do siebie? Otóż metody naukowe mają służyć pozbyciu się niezdrowych uprzedzeń, a wtedy, poznawanie ludzi i rozmawianie z nimi stanie się przyjemnością samą w sobie. Dość enigmatyczne prawda? Przyznam, że po lekturze poradnika nadal nie wiem, o jakie metody naukowe chodziło.

Książka w pigułce

Zdaniem autorki, Internet to kiepskie miejsce do nawiązywania znajomości. To rozwiązanie nieefektywne, mające na celu jedynie zasilenie kont wielkich firm, a nie faktyczną pomoc w znalezieniu miłości. Co więcej, służy nawiązywaniu powierzchownych i niesatysfakcjonujących znajomości. Łatwość ich zawierania sprawia, że nie ma tutaj ryzyka doświadczenia realnego odrzucenia, którego tak bardzo obawiają się ludzie.

Smith twierdzi, że kiedy przestanie się przejmować reakcjami innym osób, to zagadywanie nieznajomych nie ma być ani trudne, ani stresujące. W dodatku nie trzeba żadnych specjalnych procedur, aby z powodzeniem flirtować. Ot, otwarta mowa ciała, okazanie uwagi i zainteresowania, obserwacja reakcji drugiej osoby i finalnie – zaproszenie jej na randkę.

Dla kogo jest ta książka czyli obietnice

Poradnik dedykowany jest dla każdego, kto chce poprawić swoje umiejętności flirtowania. Nie chodzi jednak o seksowne zachowania lub wyuczenie się tekstów na podryw, ale zwiększenie ilości i jakości wszystkich kontaktów międzyludzkich. Było to dla mnie trochę zaskoczeniem – flirtować można z każdym. To ciekawe podejście do flirtu. Zakłada, że nie jest ono narzędziem do zrealizowania celu w pójścia na randkę czy znalezienia partnera, ale przejawem radości z podejmowania interakcji i stwarzania więzi z drugim człowiekiem.

Zawartość książki

Poradnik składa się z 8 rozdziałów, ale podzieliłam go na dwie części.  

Pierwsza część dotyczy tego wszystkiego, co mamy w głowie. Po pierwsze, mitów na temat flirtowania, przekonań na temat odrzucenia (rozdział 1). Po drugie, różnych sposób wyjaśniania trudności w flirtowaniu i pułapek, w jakie możemy wpaść rozpoczynając swoją przygodę z zagadywaniem nieznajomych osób (rozdział 2). I po trzecie, wyobrażeń na temat przyszłego partnera_ki (rozdział 3).

Druga część poradnika odnosi się do działania, a więc praktycznych wskazówek, jak nawiązać interakcję z zupełnie obcą osobą (rozdział 4), jak ocenić jej zainteresowanie i okazać własne (rozdział 5) i ostatecznie doprowadzić do randki (rozdział 7).

Kilka słów o poradniku

Jeśli ktoś oczekuje sposobów, scenariuszy, propozycji gotowych tekstów, które trzeba wyrecytować, żeby wzbudzić czyjeś zainteresowanie, to z pewnością nie znajdzie ich w książce. Wydaje się to być sensowne, kiedy główna idea poradnika opiera się na przekonaniu, że flirtować można z każdym i wszędzie. Nie potrzeba do tego żadnych narzędzi. Pozytywne nastawienie, zmiana schematów myślenia, oswojenie odrzucenia wystarczą, żeby faktycznie wyjść do ludzi i zacząć z nimi rozmawiać.

Czego nie znajdzie się w poradniku? Propozycji ćwiczeń czy zadań, jak dojść do takiego etapu, kiedy odczuwa się przyjemność z nawiązywania interakcji zamiast lęku. Samo „zagadaj do obcej osoby” wydaje się mało motywujące.

W książce nie ma w ogóle bibliografii. Brakuje odwołań do wyników badań, które dotyczą flirtu, podrywu itp., a przecież tytułowa flirtologia miała właśnie na tym się opierać.  

Nie wyodrębniłam też żadnych książkowych smaczków, którymi chciałabym się podzielić.

To, z czym zgadzam się z autorką poradnika i co pojawiło się w książce „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” to zaakceptowanie, jak ważne jest przyglądanie się osobom, z którymi randkujemy pod względem posiadania przez nich cech, które ważne są w długotrwałym związku. Obie autorki proponują, aby nie oczekiwać i nie oceniać nawiązanej znajomości pod względem pojawienia się iskry czy tzw. chemii. Także w „Flirtologii” jest podkreślone, że wiele zależy od naszego nastawienia, mowy ciała czy samopoczucia.  

Doceniam również wysiłek autorki w podejmowaniu licznych prób, aby przekonać Czytelnika, że odrzucenie to naprawdę nic złego i zupełnie nie świadczy o wartości człowieka. Smith zwraca uwagę, że bycie atrakcyjnym a wyglądanie atrakcyjnie to dwie różne sprawy. Samooakceptacja, robienie fajnych rzeczy, które są dla nas źródłem przyjemności, sprawiają, że ludzie będą nas spostrzegać w pozytywny sposób. Nie trzeba więc wpisywać się w popularne kanony urody, żeby z kimś zacząć flirtować i go sobą zainteresować.  

Czyli co, kupić czy nie kupić?

Ja bym nie kupiła, a to dlatego, że nie dowiedziałam się niczego nowego. Książka może się jednak okazać interesująca dla osoby, która chce poznawać ludzi w różnych miejscach i potrzebuje poczuć się w tym pewniej. Lektura poradnika pozwala uwolnić się od oczekiwania, że każda próba wejścia w interakcje musi być udana i przynosić wymierny efekt. Flirt ma dawać fun, a nie tylko numery telefonów i zapełniony randkami kalendarz.

Autorka pozwala nam spojrzeć na flirt w inny sposób. Zakłada on, że każdy bierze odpowiedzialność tylko za własne myśli, emocje i zachowanie, pozwalając drugiej osobie do jej własnych reakcji. W efekcie zamiast doszukiwać się problemów w nas samych, przyjmujemy, że ktoś mógł mieć dziesiątki różnych powodów, dla których nie chciał kontynuować rozmowy. Taki sposób myślenia, który jest zresztą całkiem sensowny, pozwala odetchnąć z ulgą i zrzucić z siebie ciężar niepewności.

Zwrócenie uwagi autorki na różne mity, przekonania, schematy myślowe, które wcale nie wspierają nas w znalezieniu miłości, to kolejny ważny aspekt poradnika. Może się on okazać dla kogoś pomocny. Przyjrzenie się temu, co myślimy i jak przekłada się to na nasze zachowanie to punkt wyjścia do pracy nad sobą i wyjścia z uczuciowego impasu. Jeśli jednak ktoś ma już jakąś samoświadomość i wie, dlaczego doświadcza określonych trudności, to lektura poradnika nie wniesienie raczej nic nowego.

Podsumowując, „Flirtologia” nie została moją ulubioną pozycją w kategorii poradników miłosnych. Książka jest poprawna, szybko się ją czyta i może być pomocna dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z randkowaniem.

Badanie na temat randkowania online – raport

Portale i aplikacje randkowe stale rosną w swojej popularności. Przykładowo, Tinder, jedna z najpopularniejszych aplikacji randkowych, ma 75 milionów aktywnych użytkowników (M. Iqbal, 2022). W zależności od badań, udział użytkowników w serwisach randkowych szacuje się od ok. 13% do nawet 50% (J. R. Barrada, Á. Castro, 2020).

Jak podał The New York Times (N. Bilton, 2014), powołując się na raport samego Tindera, ludzie zaglądają do aplikacji średnio 11 razy dziennie i spędzają w niej łącznie ok. 90 minut dziennie.

Takie zaangażowanie w randkowanie online będzie niewątpliwie rzutowało na zachowania ludzi w świecie offline. Korzystanie z aplikacji i portali randkowych nie pozostaje bez wpływu na uczuciowy czy społeczny aspekt funkcjonowania użytkowników, ale też psychospołeczne funkcjonowanie, bo rezonuje na ich emocje i ogólne samopoczucie (Y-C. Her, E Timmermans, 2021).

Zrozumienie tych zależności wydaje się mieć wartość teoretyczną, ale również i praktyczną.

O badaniach „Doświadczenia osób korzystających z aplikacji i portali randkowych”

Chcąc przyjrzeć się tym zależnościom, ale przede wszystkim poznać doświadczenia użytkowników, zaplanowałyśmy badania wraz z dr Natalią Pilarską, dzięki którym miałyśmy odpowiedzieć na pytanie:

Jak randkują ludzie na portalach i aplikacjach randkowych? Co nimi kieruje, jak funkcjonują na platformie, a w końcu – jak to się ma do osiąganych rezultatów i ich samopoczucia?

Badania ankietowe zostały przeprowadzane online w terminie od 9 grudnia do 20 grudnia 2021 roku, wcześniej zostały poprzedzone badaniem pilotażowym.

Do analiz włączono 434 w pełni uzupełnione ankiety. W badaniu wzięły udział osoby, które spełniały jeden, kluczowy warunek – były lub aktualnie pozostawały użytkownikami portali lub aplikacji randkowych.

W badaniu, oprócz danych metryczkowych, zebrano informacje na temat randkowania online oraz zbadano dwie zmienne psychologiczne: samoocenę i orientację socjoseksualną. Te dwie zmienne zostały poddane dalszej analizie. Stanowią materiał wykorzystany do opracowania dwóch artykułów naukowych, które zostały przesłane do czasopism naukowych.

Badanie na temat randkowania online – wyniki

Przedstawione wyniki prezentują zróżnicowany świat randek, w którym spotykają się ludzie, kierowani odmiennymi motywami, od potrzeby poprawienia swojej samooceny, po poszukiwanie partnera, aż do traktowania aplikacji jako źródło rozrywki. To co jednak łączy użytkowników, to odczuwanie różnych emocji, entuzjazmu i nadziei, na przemian z frustracją i rozczarowaniem.

Uzyskane wyniki wskazują na trudne doświadczenia użytkowników aplikacji i portali randkowych w efekcie prawie 50% respondentów usunęło swoje konto randkowe od 3 do 10 razy. Działo się to z różnych przyczyn, najczęściej z powodu odczuwanego zmęczenia. I chociaż portale i aplikacje przekonują, że łatwo jest znaleźć „bratnią duszę”, to wcale tak nie jest. Szansa spotkania osoby, która spełniłaby oczekiwania okazuje się raczej niewielka. W konsekwencji użytkownicy podejmują decyzję o usunięciu konta randkowego.

6 na 10 osób badanych poszukuje partnera do związku uczuciowego, ale co trzeci_a badany_a nie nawiązał_a żadnej, dłuższej relacji.

Niepokojące jest to, jak wiele osób zetknęło się w aplikacji lub na portalu randkowym z naruszeniem granic i przemocą seksualną. Takie doświadczenia nie pozostają bez wpływu na dobrostan psychiczny użytkowników

Raport ma charakter popularnonaukowy, nie stanowi publikacji naukowej, nie podlegał procesowi recenzji. Zawiera natomiast interesujące dane, które mają wartość praktyczną.

Można się z nich dowiedzieć:

  • jak przygotować swój profil randkowy, aby lepiej wypaść,
  • jakie zdjęcia są źle, a jakie dobrze odbierane,
  • co napisać w pierwszej wiadomości wysłanej w aplikacji randkowej, żeby zwiększyć swoje szansę na otrzymanie odpowiedzi. 

Nie będę dalej spojlerować i zapraszamy do lektury!

Raport z badania „Doświadczenia osób korzystających z aplikacji i portali randkowych” dostępny jest bezpłatnie, można go też przejrzeć poniżej.

Randka z Tindera – co zrobić, żeby do niej doprowadzić i wyjść z niej zadowolonym_ą

Mogłoby się wydawać, że uzyskanie matcha to już połowa drogi, aby umówić się z kimś na randkę. W końcu wyraziliśmy z drugą osobą wzajemne zainteresowanie. Nic bardziej mylnego. Na portalach i aplikacjach randkowych znajdziemy mnóstwo osób, które korzystają z tych miejsc, nie po to, aby kogoś poznać, ale żeby zaspokoić swoją ciekawość, podnieść swoją samoocenę albo zabić nudę.

Inna sprawa, że taki match często niewiele znaczy, szczególnie gdy osoba swipująca w prawo, robi tak w przypadku każdego profilu, który ogląda. Faktyczna selekcja następuje dopiero po uzyskaniu dopasowania i otrzymaniu wiadomości.

Załóżmy jednak, że otrzymaliśmy dopasowanie, za którym idzie faktyczne chęć poznania danego użytkownika. Jak zatem utrzymać to zainteresowanie i doprowadzić do randki, która będzie miłym doświadczeniem dla obu stron? W tym tekście podrzucam kilka wskazówek, żeby doszło do randki z Tindera.

Celowo pomijam aspekt tworzenia własnego profilu jako pierwszego kroku do tego, aby kogoś poznać w aplikacji randkowej. Poświęciłam temu tematowi dwa, osobne teksty.

Na blogu, dostępny jest też tekst, dotyczący tego, co napisać w pierwszej wiadomości. Zobacz  koniecznie.

Ktoś mi odpisał i co dalej?

Gratulacje! Patrząc na to, że odsetek uzyskiwanych odpowiedzi na portalach i aplikacjach randkowych jest dość niski, to dobra wiadomość.

Ale!

Wcale nie tak łatwo poprowadzić dalszą rozmowę i utrzymywać zainteresowanie drugiej strony na tym samym poziomie.

Co możesz zrobić?

Cofnij się o krok do tyłu – spójrz na swój profil randkowy

Zadbaj o to, aby mieć tematy do rozmowy już na etapie tworzenia profilu randkowego.

Warto umieścić w swoim bio jakiś ciekawy szczegół, spostrzeżenie, zabawne wspomnienie. Nasz rozmówca powinien móc się do czegoś odnieść i dalej kontynuować wymianę wiadomości. Wybór zdjęć też nie powinien być przypadkowy.

Albo nawet o dwa – spraw by Twoje życie było równie ciekawe, co jego opis

Jednak bycie interesującą osobą to nie tylko zaprezentowanie się jako ktoś taki. To przede wszystkim posiadanie zainteresowań, doświadczenia życiowego, pasji itp. Jest to Twój zasób, z którego możesz czerpać w trakcie prowadzenia rozmowy, po to, aby móc się do czegoś odnieść, zareagować czy flirtować.

Warto posiadać własne opinie na różne tematy i nie bać się ich wyrażać, nawet jeśli okażą się błędne. Lepiej być autentycznym niż udawać i dopasowywać się do drugiej osoby. Rozmowa może i się urwie, ale za to zaoszczędzimy czas na angażowaniu się w nietrafioną znajomość.

Książki, filmy, podcasty, podróże, bycie na bieżąco, przebywanie w różnych kręgach społecznych, odkrywanie nowych miejsc – to wszystko pomaga wyznaczyć kierunek rozmowy i sprawić, aby była ciekawa.

Bez energii, entuzjazmu i zainteresowania trudno jest prowadzić rozmowę. I to dotyczy obu stron. Nudne, banalne wątki w rozmowie sprawiają, że wymiana wiadomości staje się coraz mniej dynamiczna, aż w końcu umiera.

Zdarza się, że kobiety przekazują całą odpowiedzialność za utrzymanie rozmowy na barki mężczyzn. Panowie czują się nierzadko sfrustrowani koniecznością jej podtrzymywania. Wzajemność i responsywność, to klucz do tego, aby obie osoby poczuły się ze sobą dobrze i chciały kontynuować znajomość.

Dobrze jest jednak pamiętać, że wzajemność zakłada udział dwóch osób w rozmowie. Kiedy masz poczucie, że tylko Ty zadajesz pytania, interesujesz się drugą osobą, to taka relacja nie rokuje. Jest to dla Ciebie ważna informacja zwrotna na temat zaangażowania i ewentualnych zamiarów Twojego rozmówcy.

Słuchasz mnie czy tylko mnie słyszysz?

W poradach, jak podrywać, tzw. pickup artist skupiają się na tym, co mówić, najczęściej do kobiety, aby uzyskać oczekiwany efekt. Tymczasem, zamiast wywierać wpływ czy manipulować, lepiej rozwinąć swoje umiejętności komunikacyjne. Dzięki nim, łatwiej jest nam nawiązać kontakt z drugą osobą i go utrzymać na odpowiednim poziomie, także w Internecie, nie wspominając już o możliwościach ich wykorzystania podczas randki w realu.

W skrócie, umiejętność dobrego słuchania polega na tym, aby skupić swoją uwagę na rozmówcy i treści rozmowy, powstrzymując się przez chwilę od podzielenia się własną opinią, doświadczeniami itp.

W praktyce, jeśli ktoś napisał coś na temat swojej pracy, nie musisz odbijać piłeczki i zaczynać swojej wiadomości od słów: „A u mnie w pracy, to…” albo „Ty to masz fajnie, ja to…”.

Wszelkiego rodzaju odpowiedzi, które zachęcają drugą osobę do dalszych wypowiedzi, okazują zrozumienie dla jego emocji i doświadczeń, są przejawem naszego zainteresowania tematem, będą sprzyjały większej otwartości.

Co to dla Ciebie oznacza?

Zadawaj pytania i pogłębiaj temat!

Nie chodzi o to, żeby przeskakiwać między wątkami i poruszać ich powierzchownie, ale faktycznie coś odkryć o drugiej osobie. Nawet jeśli pytasz o czyjeś zainteresowania możesz zadać pytania dodatkowe. Pamiętaj jednak, żeby były na tyle bezpieczne, aby ktoś nie poczuł, że jego prywatność staje się zagrożona.

Przykładowo:

  • Masz na swoim profilu informację, że lubisz podróże. Opowiesz mi, którą ze swoich wypraw wspominasz najlepiej?
  • Jakie miejsce pod względem kulturowym było dla Ciebie czymś totalnie nowym?
  • Masz jakieś ekstremalne przygody za sobą?
  • Jakie inne miejsca masz na swojej liście „do odwiedzenia”?
  • Co byś powiedział_a na survival/all inclusive?

Co ważne, taki sposób prowadzenia rozmowy przyda Ci się nie tylko wtedy, gdy szukasz długoterminowego partnera i zależy Ci na nawiązaniu więzi i rozwoju intymności w relacji. Umiejętność prowadzenia rozmowy jest równie ważna także w znajomościach krótkotrwałych i nastawionych na aspekt seksualny, typu friends with benefits (FwB) albo one night stand (ONS).

Kiedy w końcu ktoś zaproponuje spotkanie?

Nie trwaj w znajomości online zbyt długo!

Pytanie o randkę to dobry sposób, aby wyeliminować osoby, które korzystają z aplikacji randkowej z nudów, są już w związku albo podawały się za kogoś innego (lub kłamały na własny temat), bo będą bały się konfrontacji. Jeśli druga osoba odrzuci Twoje zaproszenie któryś raz z rzędu i nie zaproponuje alternatywnego terminu, rozważ zakończenie znajomości.

Sprawdzaj na bieżąco, jakie wydarzenia odbywają się w Twoim mieście, aby mieć możliwość zaproponowania ciekawego pomysłu na randkę w odpowiednim czasie. Jeśli jesteś kobietą i odczuwasz opory przed tym, aby zaprosić drugą osobę na spotkanie, spróbuj zrobić to w sposób pośredni. Wykorzystaj aluzję, wspominając gdzie chciałabyś pójść albo na co masz ochotę.

Nie odpowiada, co teraz?

Brak odpowiedzi może oznaczać brak zainteresowania i najczęściej tak jest. Zdarza się jednak, że w ferworze innych zajęć, rozmów, aktywności na portalu albo aplikacji randkowej ktoś zapomni Ci odpisać. Jeśli zależy Ci na tej znajomości możesz ponowić wysłanie wiadomości, ale nie wklejaj jeszcze raz tego samego tekstu. Dobrze jest uzupełnić wysłaną już treść o nowe, ciekawe informację.

Przykładowo, napisałeś_aś:
„W mojej okolicy otwiera się nowa knajpka i chciałbym_abym pójść sprawdzić, jakie dania w niej serwują. Oboje lubimy kuchnie włoską, możemy pójść tam razem w weekend. Co Ty na to, zarezerwować nam stolik?”

Możesz w kolejnej wiadomości dodać, że:

„No dobra, przejrzałem_am menu i zapaliłem_am się do tego pomysłu. Jeśli to jedzenie smakuje tak samo, jak to opisują, to będzie prawdziwa uczta! Dołączysz?”

Zachowanie entuzjazmu jest bardzo ważne. Jeśli brakuje go nam, to trudno, żeby ktoś inny zapalił się do realizacji naszych pomysłów.

Zgodził_a się, i co teraz? Randka z Tindera

Wiesz, że już na etapie organizacji randki, możesz znacząco podnieść swoje szanse na jej powodzenie?

Wiem, że kawa na mieście i spacer to całkiem popularne sposoby na spędzenie wspólnie czasu podczas pierwszego spotkania z osobą poznaną w Internecie. Taka randka z Tindera na szybko nie wymaga wysiłku, jest łatwa do zorganizowania i nie jest zobowiązująca. Nie jest jednak zbyt kreatywna.

Dobrze byłoby rozwinąć listę ciekawych pomysłów na randkę o kilka dodatkowych pozycji. Jeśli jednak masz z tym trudność, spróbuj jedynie wzbogacić te już istniejące o kilka wskazówek.

  • Zwróć uwagę na okoliczności spotkania – ważny jest czas i miejsce. Mocno oświetlona i zatłoczona kawiarnia, w której wypijecie szybko kawę przed pracą nie da Wam zbyt wiele okazji do tego, aby rozwinęły się jakiekolwiek romantyczne emocje. Trudno w takich okolicznościach poczuć tzw. chemię.
  • Włącz do randki tzw. „trzeci element”, do którego oboje będziecie mogli się odnieść. Odpowiednie otoczenie ułatwi Wam nawiązanie rozmowy, zdejmie z Was presje i pozwoli poznać partnera w określonych sytuacjach. Jeśli idziecie na spacer, wybierz trasę, w której można coś obejrzeć albo czegoś wspólnie doświadczyć. Pomysł z kawą może być atrakcyjny, pamiętaj tylko, żeby usiąść koło siebie, zamiast naprzeciwko i zamiast prowadzić rozmowę kwalifikacyjną, włącz swojego partnera_kę do zabawy, np. zgadując powody spotkania innych osób, obecnych w kawiarni albo myśli przechodniów, jeśli siedzicie blisko okna.
  • Idealnym pomysłem na randkę jest zaproponowanie takiej aktywności, w której musicie ze sobą współpracować. Jest to stworzenie okazji do tego, aby dowiedzieć się o sobie czegoś więcej poza tym, co druga osoba deklaruje.
  • Miło zakończ spotkanie – skorzystaj z zasady „początku i końca”, według której najbardziej pamięta się właśnie te momenty, nie tylko w kontekście odbywającej się randki. Jeśli jesteście na kawie, zamówcie na końcu niewielki deser. Jeśli będziesz miał_a ochotę, powiedź partnerowi_ce coś miłego, z pewnością zostanie to zapamiętane.  

Randka z Tindera może być fajna!

Znacząca część sformułowanych przeze mnie porad jest bardzo uniwersalna. Możecie je wykorzystać nie tylko korzystając z aplikacji czy portalu randkowego, ale także w tzw. realu. Każdy rodzaj inwestycji w swoją osobę – od terapii, po rozwój umiejętności komunikacyjnych czy ogólnie – kompetencji społecznych, aż do zdobywania wiedzy i nauki nowych rzeczy, może budować naszą pozycję na rynku matrymonialnym. I nie chodzi tutaj o to, żeby ta inwestycja miała wymiar finansowy, można być ciekawym świata zupełnie za darmo.

Dajcie znać, na ile zaproponowane porady okazały się dla Was skuteczne.

Jak będziemy randkować w 2022 roku

Pandemia wymusiła na nas zmiany w wielu obszarach życia i funkcjonowania, w randkowaniu również. Izolacja, atmosfera niepokoju, lęk o zdrowie własne i bliskich – to wszystko nie pozostało bez wpływu na zdrowie psychiczne ludzi, ich zachowania, zrewidowanie dotychczasowych planów, oczekiwań, wymagań także dotyczących związków.

Mimo wszystko, nawet w takich okolicznościach, ludzie nadal randkowali, tyle że inaczej.

Okazało się, że niektóre rozwiązania związane z randkowaniem online zostały z nami na dłużej. Więcej o tych trendach pisałam przy okazji omawiania prognoz, jakie Tinder sformułował odnośnie ubiegłego lata. W skrócie – miało to być lato miłości. Część z nich ma swoją kontynuację, są też nowe przewidywania dotyczące zachowań ludzi – ich wyborów, relacji i życia uczuciowego.

Lato jednak już minęło, a przed nami, kolejny rok. Jak będziemy randkować w 2022 roku? Zapraszam do lektury tekstu!

Zdrowie – kryterium wstępne

Temat szczepień nadal budzi nasze emocje nie tylko w przestrzeni publicznej, ale także na poziomie indywidualnych wyborów. Badania, które przeprowadził serwis Match pokazują, że status szczepienia to najważniejsza kwestia, decydująca o tym, czy ktoś ma szansę na lajka czy zostanie z automatu odrzucony.

Dla 58% pytanych Amerykanów (n=5000) kwestia bycia (nie)zaszczepionym przewyższa znaczeniem przynależność polityczną (53%) i religię (43%).

Status szczepienia nie jest tylko kwestią (nie)zachowania bezpieczeństwa i dbałości o własne zdrowie, ale także przejaw czyiś przekonań i wartości. Spotkanie dwóch osób o odmiennych poglądach na temat szczepień to często starcie, bez szansy na porozumienie. Stąd status szczepienia bywa traktowany jako kryterium wstępne do pojęcia jakiejkolwiek interakcji z drugą osobą.

Ciekawe jest jednak to, że kwestia pandemii otworzyła ludzi na większą gotowość do rozmowy o zdrowiu intymnym ich potencjalnych partnerów_ki. Pytanie o stan badań nie wydają się już tak szokujące.

Spotykam się ze swoim … terapeutą!

Rok 2020 i 2021 był trudnym, wręcz traumatycznym, dla niektórych, czasem. Ludzie w obliczu zagrożenia zdrowia i życia, rewidowali własne przekonania, wartości i dotychczas utrzymywane relacje. Dbałość o własne zdrowie psychiczne i fizyczne stało się priorytetem.  

Okazało się, że jeszcze bardziej potrzebujemy pomocy psychologicznej i zaczęto o tym głośno mówić. Można mówić o widocznej zmianie w postrzeganiu osób będących w procesie terapeutycznym poprzez mówienie o swoim powrocie do zdrowia psychicznego. Osoby, które korzystają ze wsparcia stają się być szczególnie pożądane na rynku matrymonialnym.  

Dane z Hinge, aplikacji randkowej, sugerują, że 83% ich użytkowników woli spotykać się z kimś, kto już jest w trakcie terapii.

Zauważono, że jeśli wspomni się o udaniu się na terapię na pierwszej randce, to jest bardziej prawdopodobne, że pójdzie się na kolejną! Aplikacja przewiduje, że otwartość na temat powrotu do zdrowia psychicznego będzie głównym tematem rozmów w przestrzeni randkowej w 2022 roku i później.

Dojrzałość emocjonalna staje się sexy

W ramach wspominanych badań przeprowadzonych przez serwis Match, zauważono, że po dość stresujących miesiącach trwania pandemii, zmieniają się nasze preferencje co do wyboru partnera. Przejawem tej zmiany jest większe skupienie na tym, jaki jest potencjalny partner_ka, a nie tylko jak wygląda. Dojrzałość emocjonalna staje się najbardziej pożądaną cechą.

Match wskazuje, że 83% badanych szuka u partnera_kę takich cech jak otwartość i akceptacja (83%) aniżeli skupia się na ich atrakcyjności fizycznej (78%).

Kultura slow w randkowaniu, gra w otwarte karty i więcej zaangażowanych relacji vs. niezdecydowanie i niepewność

Brzmi całkiem ciekawie, prawda? Spójrzmy więc, jak będziemy randkować w 2022 roku?

Przewiduje się, że ludzie będą bardziej świadomi tego, jakie relacje chcą tworzyć i będą szczerze o tym mówić. Pojawiło się nawet słowo „hardballing”, określające bycie szczerym od samego początku w kwestii oczekiwań dotyczących związku. Gra w otwarte karty pomoże nie tylko zaoszczędzić czas, ale także uniknąć wielu rozczarowań. To dość obiecujący trend!

Zdaniem ekspertów pandemia zmieniła poglądy ludzi na bardziej krytyczne pod względem tego, czego chcą od związków i potencjalnego partnera_ki. W efekcie poświęcają dłuższy czas na poznanie się w sieci i sprawdzenie czy łączą ich wspólne wartości. Samo umawianie się na randki ma się stać bardziej świadome. Stawiając na szali bycie singlem, a po drugiej stronie – przypadkowe randki, to bycie singlem wygrywa.

Skupienie się na budowaniu relacji, wydłużenie czasu poznawania się w sieci, także poprzez wideoczaty, szczerość i jawność intencji mają być odpowiedzią na potrzebę nawiązywania jakościowych relacji. Nie oznacza to jednak, że wszyscy będą wkraczać na rynek matrymonialny pewnym krokiem, wiedząc czego chcą i tego szukać. Po dwóch latach taki krok może być trudny, a ludzie niepewni, co będzie przejawiało się w ich zachowaniu. To wahanie (ang. hesidenting), jakiego doświadczają ludzie, może być niezwykle frustrujące dla tych osób, które będą z nimi randkować.

Otwartość i eksploracja – słowa klucze na 2022 rok

Rok 2022 ma sprzyjać odkrywaniu samych siebie i poszerzaniu własnych horyzontów. Może się to odbywać poprzez eksplorację własnych preferencji co do wyboru partnera czy eksperymentując w sferze seksualnej.  

Ma to swoje przełożenie na zachowanie użytkowników aplikacji randkowych. Jeśli dotychczas umawialiśmy się tylko z określonymi osobami, ale nic z tego nie wychodziło, to jesteśmy zachęcani do tego, aby zrewidować własne preferencje – ustalić, jaki był nasz typ i zacząć poznawać osoby spoza tej bańki.

Co ciekawe, w czasie pandemii wzrosła sprzedaż i używanie zabawek erotycznych – samodzielnie lub z partnerem. Wiele osób stało się bardziej otwartych na różne sposoby, w jakie mogą osiągnąć przyjemność, stąd przewiduje się, że rok 2022 będzie dalej wzmacniał eksploracyjne podejście do seksualności. Połowa singli, biorących udział w badaniu Match, stwierdziła, że od czasu pandemii nauczyła się czegoś nowego o swojej seksualności, a 1 na 5 młodych singli jest teraz bardziej otwarty na eksperymentowanie z zabawkami erotycznymi i dzielenie się fantazjami seksualnymi ze swoimi partnerami.

Z ciekawostek – twórcy gadżetów erotycznych przewidują większy udział różnych form seksu bez penetracji, np. jako wzajemna masturbacja czy wspólne masaże oraz seksu sensorycznego, który będzie polegał na wykorzystaniu jak największej ilości zmysłów, aby zmaksymalizować przyjemność.

Randki – na trzeźwo!

Ta pozycja znalazła się chyba w każdym, anglojęzycznym zestawieniu trendów w randkowaniu na 2022 za sprawą ankiety Bumble. Wyniki ankiety mają sugerować, że zmieniają się nasze nawyki randkowe – rzadziej łączymy randkę z alkoholem. Trzeźwa randka brzmi całkiem sensownie dla 34% randkujących singli. Preferencje dla napojów bezalkoholowych podczas randek wyjaśnia się ogólnym wzrostem świadomości ludzi i ich większą dbałością o zdrowie. Co pewnie ma sens.

Jak będziemy randkować w 2022 roku?

Dobra wiadomość jest taka, że kolejny rok może być całkiem satysfakcjonujący jeśli chodzi o nawiązywanie znajomości przez aplikacje randkowe. Głoszone hasła: akceptacji, otwartości, eksploracji, szczerości i większej świadomości brzmią całkiem obiecujące, szczególnie dla osób, którym zależy na zawieraniu jakościowych relacji. Może być przy tym całkiem ekscytująco. A jak Wy zamierzacie randkować w 2022 roku?

„Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” – recenzja

Po książkę „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” sięgnęłam, bo… zaciekawiła mnie jej okładka. Przedstawia ona grafikę nawiązującą do korzystania z aplikacji randkowej. Zasugerowałam się nią, myśląc, że książka tego właśnie dotyczy. Czytam wszystko w tym temacie, to bez większej refleksji, po prostu ją kupiłam. Okazało się, że tylko jedna część poradnika dotyczy poszukiwania partnera w Internecie. Książkę przeczytałam jednak całą i postanowiłam ją dla Was zrecenzować.

Kim jest autorka poradnika, Logan Ury?

Osoba, która stoi za napisaniem książki „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” jest obecnie szefową działu wiedzy o związkach w jednej z popularnych aplikacji randkowych – Hinge. Wielokrotnie występowała jako ekspert w temacie randkowania w XXI wieku, prowadziła również konsultacje indywidualne i warsztaty.

Co ważne, Logan Ury jest psycholożką behawioralną. Ma to przełożenie na jej sposób pracy z klientami i dobór wskazówek zawartych w poradniku.

Książka w pigułce – fundamenty

Myślą przewodnią książki jest założenie, że w wielu dziedzinach swojego życia postępujemy nieracjonalnie, także w życiu uczuciowym. Autorka deklaruje, że opracowała teorię miłości zamierzonej, prowadzącej do zdrowego związku. U jej podstaw leży przekonanie, że ludziom nie wiedzie się w miłości, bo podejmują złe decyzję.

Randkowanie i bycie w związku to proces. W czasie jego trwania wielokrotnie podejmujemy określone wybory – wybór partnera, kolejna randka, bycie razem, wspólne zamieszkanie, ślub albo rozstanie. Logan Ury kładzie nacisk, aby nie były one przypadkowe.

Książka ma być pomocna Czytelnikom w zebraniu informacji na temat własnych przekonań, preferencji co do potencjalnego partnera, kondycji związku i wytyczeniu celu. Następnie Czytelnik ma doprowadzić do jego realizacji.

Nie oceniaj książki po okładce czyli jej faktyczna zawartość

Książka podzielona jest na trzy części.

Część 1: Przygotowujemy się

Lektura pierwszej części poradnika ma nam pomóc rozpoznać, jakie jest nasze nastawienie do randkowania, wyobrażenie o miłości, styl przywiązania się oraz jaki typ osób zapraszamy do swojego życia. Zawarte tutaj wątki, chociaż w mocno okrojonej wersji, mogą Czytelnika naprowadzić na źródło swoich potencjalnych trudności w życiu uczuciowym.

Część 2: Przechodzimy do rzeczy

I faktycznie, możemy tutaj znaleźć informację na temat tego, jak randkować online, ale też offline. Jakie wnioski płyną z tej części książki? Logan Ury, zgodnie z przyjętym założeniem, wytycza konkretne kroki, które należy powziąć, np. żeby zaliczyć udaną randkę. Proponuje też ćwiczenia, które mają nam pomóc w dokonywaniu świadomej decyzji o dalszych losach znajomości.

Część 3: Angażujemy się na poważnie

Ostatnia część książki odnosi się do kolejnych faz rozwoju relacji – wspólne zamieszkanie, ślub, a może rozstanie. Czytelnik jest zachęcany do tego, aby świadomie podejmował decyzję „co dalej”. Znajdziemy tutaj informacje o tym, jak ocenić własne zaangażowanie i kondycję relacji. Poradnik zawiera też wskazówki praktyczne, np. jak przeprowadzić rozmowę na temat zakończenia związku albo wprost przeciwnie – wspólnego zamieszkania i wejścia w związek małżeński.

O randkach i związkach – dla singla i osoby w relacji

Pozycja „Plan miłość czyli jak stworzyć fajny związek” skierowana jest właściwie dla wszystkich zainteresowanych tematem randkowania, ale także osób, które są już w związku.

W przypadku tej drugiej grupy czytelników, lektura poradnika będzie przydatna wtedy, gdy pojawiły się już u kogoś wątpliwości. Znalezienie odpowiedzi na pytania typu: „Czy to ten/ta?”, „Czy jesteśmy gotowi na wspólny dom?”, „Może lepiej się rozstać?” itp., bywa trudne.

Ponadto wykonanie zaproponowanych ćwiczeń czy nawet skorzystanie z planu rozmowy z partnerem może pomóc parom w świadomym podjęciu decyzji na temat funkcjonowania związku. Jeden z rozdziałów dotyczy też pielęgnowania więzi, aby relacja była trwała i satysfakcjonująca.

Książkowe smaczki czyli co ciekawego znalazłam dla siebie, z czego i Wy możecie skorzystać

Najbardziej interesująca, pewnie z racji mojej fascynacji korzystaniem z portali i aplikacji randkowych, jest część poświęcona cieniom randkowania online. Sformułowane tam problemy pokrywają się z treściami, które publikuję na blogu. Dotyczą one głównie radzenia z wielością kandydatów i formą ich prezentacji.

Przykładowo, czy wiesz, że istnieje wyraźna korelacja miedzy wzrostem i dochodem a sukcesem na portalach randkowych? Dan Ariel oszacował, że mężczyzna musi zarabiać o 40 tysięcy dolarów rocznie więcej, by zrównoważyć przewagę o 2 centymetry wyższego rywala. Dlaczego te 2 centymetry są tak ważne i aż tyle kosztują?

Im bardziej mierzalna jest jakaś cecha, a w przypadku portali randkowych, wzrost jest łatwo porównywany, tym istotniejsza się wydaje. Po prostu świat wirtualny wyostrza pewne cechy, które w realu nie miałyby takiego znaczenia. Tymczasem, kobiety na portalach randkowych często odrzucają panów, którzy nie spełniają ich oczekiwań.

Co więcej, niezwykle wartościową jest część, w której autorka opisuje, jakie aspekty przeceniamy wybierając partnera, a czego w nim nie doceniamy. Logan Ury skorzystała z pracy badaczy i terapeutów. W poradniku przedstawiła czego wymaga stabilna, długotrwała relacja partnerów. Sformułowane wskazówki mają pomóc znaleźć odpowiedniego partnera, który będzie posiadał określone cechy.

Przykładowo, emocjonalna stabilność i troskliwość, według psychologa, Ty Tashiro, na którego powołuje się autorka, to dwie najważniejsze, a zarazem najmniej doceniane cechy, jakich poszukujemy u potencjalnych partnerów. Podobnie myśli małżeństwo, Julie i John Gottman, prawdziwe autorytety w temacie związków.

Przywołuje ten przykład, ponieważ może być wartościowy dla osób, które randkują online. Otóż jak rozpoznać, czy mamy do czynienia z osobą o takich cechach? Przyglądając się, jak nasz znajomy_a traktuje osoby, od których niczego nie potrzebuje, np. kelnerów albo innych gości w trakcie trwania randki.

Sytuacje stresowe również dostarczają nam informacji, jak taka osoba reaguje. Impulsywne i agresywne zachowanie partnera_ki, na wieść o tym, że rezerwacja w restauracji została anulowana i nie macie gdzie usiąść, sugeruje brak posiadania wspominanej cechy.

Kilka słów o poradniku z perspektywy czytelnika

Książkę „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” dobrze się czyta. Sama nieszczególnie lubię poradniki, ale ten nie miał mentorskiego tonu, nie zakłada oczywistego „happy endu”.

Pozycja obfituje za to w sporą liczbę wyników badań, których przytaczanie bardzo sobie cenię, i nawiązań do psychologii. Co jednak ważne, zachowana została proporcja pomiędzy przykładami z życia autorki, jej pracy terapeutycznej, a perspektywą naukową. Wiedza, którą czerpie się z książki, jest podana w przystępny sposób. Forma opowieści i anegdoty służy wyjaśnianiu i prezentacji faktów naukowych.

Czytając książkę ma się poczucie, że autorka stara się być przystępna, ma dystans do siebie i poczucie humoru. Mi osobiście nie zdarzyło się wybuchnąć śmiechem, ale może to kwestia indywidualnych preferencji.

Co dla niektórych ważne, książka ma swoją strukturę – jest podzielona na części, rozdziały, a te jeszcze na mniejsze porcje tekstu wyróżnione nagłówkami. Można przeczytać kilka akapitów i przerwać lekturę, mając poczucie, że czegoś się dowiedzieliśmy. Przynajmniej, w moim przypadku tak było.

Ciekawa propozycją są ćwiczenia, których nie trzeba nagminnie wypełniać. Pojawiają się one faktycznie w odpowiednich miejscach. Nie mają skomplikowanej formuły, ot – pomyśl, zastanów się, zaplanuj albo rozpisz swój własny plan działania. Taka forma ćwiczeń wynika z nurtu, z którego wywodzi się autorka.

Kilka słów o poradniku z perspektywy badacza

Propozycja Logan Ury pozostaje pod wieloma względami spójna. Kolejne punkty wynikają z siebie, przywoływanie wyniki badań czy nawiązania do psychologii służą potwierdzeniu tego, o czym pisze sama autorka. Nie ma tutaj co prawda żadnej dyskusji na temat przywoływanych badań, ale z reguły nie temu ma służyć poradnik.

Sam fakt, że psycholożka pracuje w nurcie behawiorystycznym determinuje w dużym stopniu to, do jakich źródeł sięga i co proponuje Czytelnikowi.

Idąc dalej, pewnym ograniczeniem poradnika jest próba zmobilizowania Czytelnika do zmiany swojego życia uczuciowego poprzez wytyczenie mu schematu postępowania i wykonywanie ćwiczeń. Warto, żeby osoba sięgająca po książkę wiedziała, że praca nad sobą może dotyczyć też myśli i emocji, próby ich zrozumienia, a nie tylko samego zachowania itp. I nie zawsze trzeba się z tym samodzielnie uporać.

Wątpliwość, jaka zrodziła mi się w trakcie lektury książki „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek.” dotyczy samej obietnicy jaką składa Logan Ury we wstępie. Poradnik ma pomóc przełamać pewne schematy myślenia, szkodliwe przekonania, przez które Czytelnik nie znalazł partnera_ki. To dość poważna obietnica. Ludzie często potrzebują czasu, aby zidentyfikować pewne wzorce, przeanalizować doświadczenia i najczęściej robią to podczas terapii.

Przykładowo, sama część poświęcona stylom przywiązania w kontekście wyboru partnera zajmuje kilka stron. Dużo obszerniej pisze na ten temat np. polska autorka, dr Olga Kamińska w książce „#Love. Jak kochamy w XXI wieku”.

Inna sprawa, że autorka pisze, że opracowała teorię miłości zamierzonej. To bardzo duża deklaracja jeśli przyjąć znaczenie, jakie nadaje się terminowi „teoria” w nauce – tutaj kryteria są bardzo rygorystyczne. Wymaga się m.in., bardzo rozległych badań, na dużej grupie osób, aby można było uogólniać wyniki na innych ludzi.

Logan Ury bazuje na założeniach behawioryzmu i swoim doświadczeniu. Na ich podstawie stworzyła pewien zbiór pomocnych rad, które okazały się pomoce dla jej bliskich i klientów.

Czyli, że co? Kupić czy nie kupić?

Ogólnie, poradnik oceniam jako wartościową pozycję, warto ją mieć na swojej półce. Szczególnie dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z randkowaniem, utknęły na jakimś etapie albo wracają na rynek matrymonialny po jakimś czasie. Także osoby doświadczające wątpliwości co do dalszych losów swojego związku znajdą w poradniku wsparcie w dochodzeniu do świadomej decyzji.

Z mojej perspektywy, Logan Ury prezentuje bliskie mi podejście do poszukiwania partnera. Polega ono na dokonywaniu racjonalnych decyzji i przyglądaniu się nawiązywanym relacjom. Inspiracja dokonaniami nauki i jej upowszechnianie w kontekście życia codziennego jest dla mnie równie cenna.

Na blogu pojawił się już tekst inspirowany treścią poradnika: Randkowanie z kilkoma osobami na raz. Dlaczego to nie działa?

Innymi słowy, książka całkiem ciekawa, bogata treściowo i może być przyczynkiem do pracy nad sobą.

Trudne zachowania użytkowników portali i aplikacji randkowych. Cz. 3: Oszustwa

Oszustwa na portalu lub aplikacji randkowej

W badaniach Pew Research Center odnotowano, że 50% użytkowników uważa że osoby korzystające z portali i aplikacji randkowych, zakładają fałszywe konta i dopuszczają się oszustwa. Czy słusznie? Trudno powiedzieć.

Najpewniej takie dane posiadają twórcy aplikacji i portali randkowych. Użytkownicy mogą (i powinni!) raportować niewłaściwe zachowania innych osób, ale tutaj trudno o jawność takich informacji. Niemniej, o przypadkach catfishingu, oszustwach matrymonialnych i nigeryjskich książętach słyszał chyba każdy.

Randkowanie w sieci wiąże się z ryzykiem, że angażujemy swój czas i emocje w znajomość, która z góry skazana jest na porażkę. Wszak osoba, która wzbudziła nasze zainteresowanie może wcale nie istnieć.

Poszukiwanie partnera na portalu lub aplikacji randkowej wiąże się z możliwością doświadczenia też innych trudnych zachowań użytkowników, o których piszę w ramach serii tekstów.

Znasz historię internetowej znajomości Neva Schulmana? Poznał 40-letnią, zamężną kobietą, która podawała się za kogoś innego. Dlaczego? Ot, nie czuła się zadowolona z własnego życia. To wówczas zadebiutowało pojęcie „catfish”. Co ciekawe, to określenie zostało użyte przez męża bohaterki filmu i oznaczało suma. Z czasem zaczęło być utożsamiane z internetowym oszustwem.

Ten najbardziej znany przypadek oszustwa dał początek aż 8 sezonom serialu o tej samej nazwie.

Catfish i oszustwa matrymonialne

Catfishing polega na tworzeniu fikcyjnej postaci lub fałszywej tożsamości i posługiwaniu się nią w relacji z drugą osobą. Innymi słowy, ktoś ukrywa własną tożsamość. Wykorzystuje do tego czyjeś dane personalne, zdjęcia czy fakty z życia osoby, za jaką się podaje. W innym przypadku, wymyśla zupełnie nową postać.

Jednym z powodów takiego zachowania jest intencja dokonania wyłudzenia: pieniędzy, kompromitujących zdjęć czy nawet zgody na seks. Innym razem, oszustwo lub prześladowanie innej osoby, np. użytkownika portalu lub aplikacji randkowych. Są ludzie, którzy robią to dla zabawy, czując potrzebę dowartościowania się, celowego skrzywdzenia innej osoby, z chęci manipulacji lub uzyskania określonych korzyści.

Fałszowanie własnej tożsamości i budowanie relacji romantycznej za pośrednictwem serwisów internetowych w celu wyłudzenia pieniędzy to oszustwo matrymonialne w czystej postaci, znane już w świecie offline. Przykładowo, Jerzy Kalibabka, znany pod pseudonimem „Tulipan” oszukał ponad 200 kobiet, co zostało udokumentowane, na kwotę 15 milionów złotych.

Wcale nie tak trudno zostać oszukanym_ą, gdy szuka się miłości

Mogłoby się wydawać, że nie tak łatwo wpaść w pułapkę oszusta matrymonialnego. Zakładamy, że taka historia na pewno nam się nie przydarzy. Czyżby?

Większość z nas pragnie miłości i chce czuć się przez kogoś kochanym. To sprawia, że stajemy się głodni czyjegoś zainteresowania i uwagi. W efekcie tracimy rozsądek, zatracając się w relacji, która staje się przez kogoś wyreżyserowana.

Jak się okazuje, miłosne deklaracje w takich znajomościach mogą pojawić się już po 2 tygodniach znajomości. Wszystko po to, aby wytworzyć w ofierze poczucie wyjątkowości relacji, zdobyć zaufanie i uzależnić ją od siebie emocjonalnie.

To ciekawe, bo jak pisze w swoim opracowaniu Joanna Wnęk-Gozdek, schemat działania oszustów jest podobny. Najczęściej jest to oszustwo na żołnierza amerykańskiego, uczestnika misji humanitarnej albo inną osobę, wykonującą zawód zaufania społecznego (lekarz, pilot, żołnierz, korespondent wojenny czy prawnik). Rzadziej jest to sportowiec, model czy biznesmen przebywający na zagranicznym kontrakcie.

Sama znajomość rozwija się w szybkim tempie, wypełniają ją, pełne uwagi i zainteresowania, rozmowy. W międzyczasie pojawia się propozycja zmiany komunikatora, aby jeszcze łatwiej ze sobą rozmawiać. Jednocześnie oszust (tj. scammer) niechętnie podejmuje temat np. wymiany numeru telefonu.

Komplementy, drobne podarunki, miłe gesty, snucie wspólnych planów i pojawiające się deklaracje charakteryzują kolejny etap rozwoju znajomości. Wszystkie te działania mają sprawić, że ofiara zakocha się w oszuście.

Rodząca się zażyłość emocjonalna wykorzystywana jest do osłabienia ewentualnej odmowy, kiedy scammer poprosi o przysługę, drobną kwotę pieniędzy itp. Stąd już prosta droga do wyłudzenia. Najczęściej odbywa się ono w podniosłej atmosferze oczekiwania na pierwsze spotkanie w tzw. realu, do którego nigdy nie dochodzi.

Kropla drąży skałę

Katarzyna Tórz, autorka bloga ChicbyKate, opisała własne doświadczenia związane z poznaniem oszusta matrymonialnego. Mężczyzna robił wszystko aby uwiarygodnić swoją postać, do tego stopnia, że wysłał skany swoich dokumentów i swoje zdjęcia. Co ważne, wyglądał na nich tak samo jak w czasie rozmów wideo. W dodatku był przystojny, zabiegał o uwagę kobiety, będąc w tym niezwykle regularnym. Jak napisała autorka „Powoli, kroplą po kropli drążył sobie miejsce, w mojej głowie.”

Mogłoby się wydawać, że wystarczy odrobina rozsądku i przezorności, aby uniknąć bycia oszukanym. Nic bardziej mylnego.

Wspomniana kobieta skrupulatnie sprawdzała wiarygodność nowego znajomego w sieci – jego tożsamość, rzeczywisty wygląd, a nawet porównując pogodę w miejscu zamieszkania mężczyzny z aplikacją Google. Dopiero zawiła historia paczki i dołączonych do niej pieniędzy, a także rozmowa z pracownikiem Urzędu Celnego okazała się być skutecznym panaceum na miłość zza ocenu.

Opis przeżyć kobiety doskonale oddaje to, czego doświadczają oszukane osoby. Polecam przeczytać!

Co może zwrócić Twoją uwagę i co możesz zrobić, żeby czuć się bezpieczniej?

Pewien schemat postępowania oszustwa matrymonialnego jest powtarzalny, podobnie jak stosowane mechanizmy działania. Warto je znać i wiedzieć, na jakie zachowania zwrócić uwagę.

1. Tworzenie atrakcyjnego profilu randkowego

Taki profil powinien przyciągać, dlatego nierzadko znajdują się na nim wyjątkowo atrakcyjne zdjęcia, często stockowe, z całą pewnością nie należące do właściciela konta. Z drugiej strony, brak zdjęć albo niewielka ich liczba.

Nieostre, zamazane, celowo ukrywające postać użytkownika fotki, to również sygnał, że ktoś się ukrywa (np. przed żoną/mężem) i chce pozostać anonimowy.

Niegramatyczny opis, wyglądający jakby został przetłumaczony przez Google Translator to kolejny sygnał ostrzegawczy, podobnie jak puste bio.

Co możesz zrobić na tym etapie, jeśli masz wątpliwości, z kim masz do czynienia?

Sprawdzić fotki w Google Grafika albo aplikacji dedykowanej do odwracania zdjęć i wyszukiwania ich w sieci (np. Reverse Image). Taka szybka weryfikacja pozwala sprawdzić inne źródła, w jakich pojawiły się te same albo podobne obrazy. Nie zapewnia jednak pewności – sprytni oszuści potrafią zadbać o swoją wiarygodność w sieciach wyszukiwania.

Z drugiej strony całkowity brak informacji także budzi niepokój. Ktoś może dbać o swoją prywatność, ale zazwyczaj jego dane pojawiają się w kontekście bycia uczniem jakieś szkoły lub członkiem jakiegoś zespołu pracowniczego albo posiadania działalności gospodarczej.

2. Uwodzenie

Najczęściej w postaci love booming (tj. bombardowania miłością). Komplementy, wyznania, odkrywanie się i dzielenie się intymnymi szczegółami ze swojego życia, drobne gesty i podarunki – to wszystko składa się na proces zjednywania sobie drugiej osoby, aby uwierzyła w wyjątkowość nawiązanej relacji.

Co może wzbudzić wątpliwości?

Zbyt szybko rozwijająca się znajomość, w której ktoś chce wiedzieć o nas dużo, jednocześnie niekoniecznie dzieląc się szczegółami ze swojego życia. Wszelki brak wzajemności i równowagi w dzieleniu się informacjami, okazywanymi uczuciami, ich nieadekwatnością mogą wzbudzić Twoją podejrzliwość. Historie o bratnich duszach i miłości jak z bajki dają nam poczucie, że taka relacja może mieć sens. Jednak wyznanie miłości przez osobę, która nigdy nas nie widziała i unika bezpośredniego spotkania może budzić wątpliwości.

Dążenie do przeniesienia się na inną platformę komunikacji, aby być jeszcze bardziej dla siebie dostępnymi również bywa sygnałem do niepokoju. Przesyłanie sobie wiadomości tylko w określonych godzinach i dniach tygodnia, np. tylko w trakcie pracy, to kolejny sygnał ostrzegawczy.

Co możesz zrobić?

Warto zbierać informację na czyjś temat, poznać imię i nazwisko, podstawowe fakty z życia. Co prawda, każdą z tych danych można podać inną niż w rzeczywistości, ale

Nalegać na spotkanie w realu albo chociaż na wideo rozmowę. Możemy to argumentować w ten sposób, że skoro komuś tak na nas zależy, to z pewnością znajdzie czas na spotkanie (chociażby online). Dziwne uniki, zmiana tematu czy odwoływanie spotkania można potraktować jako jasny sygnał, aby zakończyć znajomość.

3. Testowanie

Ten etap polega na sprawdzeniu, na ile użytkownik_czka jest skory_a do wykonania drobnej przysługi czy odwdzięczenia się za przesłane prezenty itp.

Reguła wzajemności, technika stopy w drzwiach czy stopniowanie kolejnych próśb to sposoby wywierania wpływu, wykorzystywane przez oszustów. Drobne przysługi z czasem stają się dużymi przysługami, na które się godzimy. Jest nam coraz trudniej odmówić ze względu na coraz większą zażyłość emocjonalność i fakt, że już na wiele się zgodziliśmy.

Co może wzbudzić Twoją podejrzliwość?

Prośby o przesłanie niewielkich kwot pieniędzy (np. na podróż), odebranie jakieś paczki, zarezerwowanie biletu lotniczego, ale też wysłanie nudesa czy pokazanie się w bieliźnie podczas rozmowy wideo.

Co możesz zrobić?

Nie czuj się w obowiązku rewanżowania się za coś, co zrobiła druga osoba. Nie musisz być też konsekwentny_a w spełnianiu próśb – w każdej chwili możesz zrezygnować, a nawet warto abyś to zrobił_a.

Odmowa wykonania jakieś przysługi już na początkowym etapie znajomości pozwoli Ci zobaczyć, jak ktoś sobie z nią poradzi. Czy ten ktoś uszanuje Twoją decyzje i jak poradzi sobie ze złością itp. Może się okazać, że okażesz się być „trudnym przypadkiem” i ktoś nagle zniknie, wiedząc, że nie uzyska tego, czego chciał_a.

4. Żądania

To już ostatni etap, w którym dochodzi do sformułowania największej przysługi, często w atmosferze oczekiwania na spotkanie. Nagle pojawia się coś lub ktoś, co niweczy plany kochanków i tylko jedno z nich jest w stanie naprawić tę sytuację. Rozwiązaniem może być przelanie odpowiedniej kwoty pieniędzy, opłacenie pobytu w szpitalu, leczenia, edukacji, rachunku telefonicznego albo podatku dla organów celnych.

Scenariusz zbliżającego się i przerwanego różnymi okolicznościami spotkania może być odgrywany wielokrotnie, do czasu aż użytkownik_czka zorientuje się, że coś jest nie tak albo zostanie poinformowana o oszustwie.

Sprawy mogą przybrać też inny obród, kiedy scammer wciągnął użytkownika_czkę w sexting albo cybersex i grozi, że wykorzysta zebrane materiały. Ceną za zaniechanie upublicznienia zdjęć albo fragmentów filmu może być odpowiednia kwota pieniędzy albo zgoda na podjęcie aktywności seksualnej z oszustem.

Co może wzbudzić Twoje podejrzenia?

Charakter i waga prośby jest tutaj wyraźnym sygnałem, że ktoś chce nas wykorzystać.

Co możesz zrobić?

Jeśli nie jesteś pewny_a co do intencji użytkownika, skonsultuj się z osobą, która może udzielić Ci informacji na interesujący Cię temat, np. kwestie podatku celnego. Możesz też anonimowo zadzwonić na infolinię policyjną. Schemat postępowania i sposoby wyłudzenia pieniędzy najczęściej się powtarzają. Z pewnością znajdzie się ktoś, kto potwierdzi albo wykluczy zbieżność Twojej sytuacji z doświadczeniami innych osób.

Koniecznie zabezpiecz swoje aktywa i dostęp do płatności internetowych.

No i…

Poszukaj wsparcia, aby poradzić sobie z trudnym doświadczeniem, ale też, żeby się przed nim ustrzec

Poszukaj też wsparcia, być może także specjalisty. Doświadczenie oszustwa i trwanie w relacji, która okazała się fikcyjna i oparta tylko na chęci wykorzystania Cię jest trudne. W tej całej sytuacji, Twoje emocje i rozbudzone uczucia były najpewniej zupełnie prawdziwe. Daj sobie czas i możliwość dojścia do siebie, a także ponownego zbudowania zaufania do innych i świata.

Bycie oszukanym i okłamanym przez osobę, z którą nawiązało się znajomość, mając nadzieję na pozytywny jej rozwój, to trudne doświadczenie. Niestety portale i aplikacje randkowe oferując (z założenia) dostęp do wolnych i szukających miłości użytkowników, umożliwiając im zachowanie względnej anonimowości. W efekcie, przyciągają często osoby, których zamiary i intencje są dalekie od uczciwych. Warto zachować ostrożność i być uważnym na wszelkie czerwone flagi.

Jeśli nie wiesz na co zwracać uwagę przeglądając profile randkowe, nawiązując rozmowę albo umawiając się z kimś na randkę, żeby uniknąć rozczarowania i zadbać o własne bezpieczeństwo, możesz umówić się na konsultacje online. Możemy porozmawiać na ten temat!  

Dyskursy o miłości czyli wyobrażenia o miłości – jakie są i skąd je mamy

Wyobrażenia o miłości mogą być różne:

  • „Nad związkiem trzeba pracować, a o relację trzeba dbać”,
  • „Jak poznam tego jedynego, to będę o tym wiedziała”,
  • „Miłość jest wtedy, kiedy się uzupełniamy”,
  • „Prawdziwa miłość trwa na całe życie”,
  • „Troska o żonę i dzieci to mój wyraz miłości”,
  • „To była miłość, bo cierpię teraz, jak nigdy wcześniej”,
  • „Bez miłości do siebie nie ma miłości do drugiej osoby”.

Czy któreś z przekonań jest Ci bliskie? Obstawiam, że przynajmniej jedno w całości albo w części odpowiada Twoim wyobrażeniom o miłości.

Co oznacza kogoś kochać, jak powinien funkcjonować związek, co znaczy być z kimś?

Każdy z nas posiada odpowiedzi na te pytania, chociaż nie zawsze jest ku temu okazja albo szansa, aby je głośno wyartykułować. Funkcjonują one natomiast w naszej głowie, rzutują na sposób, w jaki się zachowujemy, co czujemy i co myślimy.

Bo jeśli myślę, że poznanie odpowiedniego partnera („tego jedynego”) będzie równoznaczne z pojawieniem się znaków na niebie i ziemi, to odrzucę każdego kandydata, przy którym nie czuję od razu chemii. Z kolei, jeśli uważam, że związek to ciężka praca, to mogę poświęcać się dla partnera i naszej relacji, zupełnie zapominając, że związek to też spokój, dbanie o samego siebie i itp.

Wyobrażenia o miłości – skąd się biorą?

Jeszcze trudniej uświadomić sobie źródła naszych wyobrażeń na temat miłości. A jest ich całkiem sporo: nasze relacje z najbliższymi kształtują nasz stosunek do świata i ludzi (zob. teoria przywiązania), jesteśmy wychowywani jako chłopiec albo dziewczynka (zob. socjalizacja do płci), dorastamy w różnych rodzinach, aż w końcu sami się zakochujemy i nasze pierwsze związki rzutują na nasze kolejne relacje.

I coś jeszcze: KULTURA. Jako dzieci oglądamy bajki Disneya, jako dorośli – komedie romantyczne. Czytamy wiersze, a czasami także poradniki, w których radzi nam się, co powinniśmy zrobić, żeby być szczęśliwymi w związku, szukamy ekspertów, którzy powiedzą nam, jakie decyzje podejmować.

Jak się okazuje, na podstawie kilkunastu poradników, M. Gdula wyodrębnił trzy typy dyskursów miłosnych, czyli sposobów mówienia o miłości: utopijny, utylitarny i tradycyjny. Tę listę uzupełnię jeszcze o dwa dyskursy: romantyczny i wspierający, wyodrębnione z pracy Aarona Ben-Ze-eva i Ruthama Goussinsky’ego (2008).

Przeczytajcie i sprawdźcie, który opis najbardziej do Was pasuje.

Jeśli ciekawi Cię ten temat, to zajrzyj do mojej książki (można pobrać ją bezpłatnie). Badawczo zajmowałam się, jak młode dziewczyny rozumieją to, co wydarzało się w ich związkach. Niemniej w części teoretycznej omówiłam kilka perspektyw patrzenia na miłość.

Dyskurs romantyczny – „Nasza miłość przetrwa wszystko!”

Dyskurs romantyczny jest oparty na wyobrażeniu miłości jako czystego, dobrego i potężnego uczucia o wielkim znaczeniu, które przetrwa mimo przeszkód. Na zawsze. To trochę jak miłość Romea i Julii, ich miłości nie przeszkodziła nawet śmierć. W realnym życiu też czasami wierzymy, że spotkało nas niebywałe szczęście i miłość do grobowej deski. Jednym słowem idealizacja na maksa z założeniem, że uczucie (jego charakter i natężenie) nie zmieni się w perspektywie czasu czy doświadczania różnych trudności i kryzysów.

Partnerzy łączą się i tworzą razem coś wyjątkowego, a ukochana osoba jest tą jedyną, niezastąpioną. Jej pojawienie się nadaje naszemu życiu sens i jest źródłem szczęścia.

Taka wizja miłości zawiera w sobie bezinteresowną i szczerą troskę o dobro partnera. Natomiast utrata miłości to nieszczęście. O „prawdziwości” uczucia świadczy siła cierpienia. Myśl, że straciło się partnera i nie ma szansy, żeby ponownie znaleźć kogoś równie wyjątkowego to prawdziwa udręka.

W efekcie, kiedy ludzie wyobrażają sobie miłość w taki sposób, doświadczają intensywnych emocji, idealizują partnera i tworzoną relację, projektują na niego swoje uczucia i dążenie do utrzymania związku, wierząc, że miłość przetrwa wszystko, mimo jakichkolwiek przeszkód.

Dyskurs utylitarny – „Jesteśmy razem do czasu, kiedy oboje jesteśmy zadowoleni”

Dyskurs utylitarny zakłada, że partnerzy są indywidualnymi podmiotami, które są samowystarczalne – ludzie podkreślają wówczas, że są całością i nie muszą czekać na spotkanie kogoś, kto sprawi, że staną się kompletni. Nie ma tu szukających się po świecie połówek jabłek, pomarańczy czy innych owoców.

Obecność partnera może być okazją do rozwoju, ale nie jego warunkiem.

Bycie w relacji uczuciowej to jeden, ale nie jedyny obszar życia, który może przynosić zadowolenie.

Przekłada się to na potrzebę zachowania odrębności wobec partnera i „nieczynienia sobie z niego całego świata”, co skutkowałoby pozbawieniem możliwości rozwijania pasji, spotkań towarzyskich,

brakiem czasu dla siebie itp. Innymi słowy, mam swoje życie i nie licz, że je całe pod Ciebie zmienię.

W tym wyobrażeniu o miłości poddanie się uczuciom i „woli niebios” ustępuje trzeźwości umysłu. Zamiast pochopnego zaangażowania uczuciowego, określenie swoich preferencji co do wyboru partnera i sprawdzeniu, na ile ta osoba pasuje do oczekiwań. Bad boy nie zrobiłby tutaj furory, a jedynie wywołał półuśmiech.

Związek jest jak długotrwała inwestycja i trzeba nim tak zarządzać. Stąd w dyskursie utylitarnym funkcjonowanie związku ma swoje zasady i reguły. Tworzona relacja powinna opierać się na komunikacji, wykorzystywaniu negocjacji do rozwiązywania problemów oraz szanowaniu autonomii partnerów. Ba! Nad związkiem i nad sobą trzeba pracować, wyciągać wnioski, a później wprowadzać zmiany we własnym zachowaniu.

Dyskurs utylitarny opiera się na podobnych założeniach, co wspierające podejście do miłości opisane przez A. Ben-Ze-eva i R. Goussinsky’ego (2008). W nim również podkreśla się autonomię i poczucie własnej wartości jednostki, nieuzależnianie swojego poczucia szczęścia od partnera i związku, ale też rozwijanie innych obszarów życia, dążenie do samorozwoju i wspieranie w tym bliskiej osoby.

Dyskurs utopijny – „Bo mężczyźni tak mają, nie trzeba się tym przejmować”

W dyskursie utopijnym relacja miłosna jest opisywana jako połączenie dwóch odmiennych i dopełniających logik: męskiej i kobiecej. Albo inaczej, znacie „Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa”? No właśnie. W skrócie: kobiety i mężczyźni różnią się od siebie sposobem patrzenia na świat i tym, jak w nim funkcjonują.

Mamy tutaj typowe wyjaśnienie, że „mężczyźni już tak mają” albo „kobiety już takie są, że…”. Różnego rodzaju trudności w relacji wynikają z tej różnicy, a dokładnie z faktu, że o niej zapominamy i przekładamy własny sposób myślenia na partnera. Przykładowo, wierzymy, że kobieta będąc w stresie będzie potrzebowała to przegadać, a mężczyzna chcąc jej pomóc, zaproponuje własny sposób poradzenia sobie z sytuacją – szuka rozwiązania problemu. No i konflikt gotowy!

Myślę, że na 99% znacie ten słynny filmik, w którym próbowano wyjaśnić tę kwestię.

Związek ma oferować wyjście poza schemat funkcjonowania charakterystyczny dla płci czyli coś na zasadzie: „On nauczył mnie patrzeć na pewne sprawy inaczej”, „Ona pokazała mi ten emocjonalny aspekt związku, przed którym zawsze uciekałem”.

Dyskurs utopijny zakłada, że ok, ludzie mogą pozostawać w związku, ale istniejące różnice między partnerami uniemożliwiają pełne dopasowanie, stąd też potrzeba pracy nad związkiem. W jaki sposób? Przekształcając sposób porozumiewania się, okazywania uczuć, dbając o sprawiedliwy podział prac domowych.

Tutaj związek przyrównuje się do toczącej gry, w której kobieta i mężczyzna zbierają punkty. Tylko że partnerzy mają odmienne sposoby ich naliczania, co rodzi konflikty. Mamy więc mężczyznę, który jest z siebie zadowolony, bo przygotował wyjazd na weekend i kobietę, która codziennie wykonywała obowiązki na rzecz domu. Żadne z nich nie czuje się docenione i znów – konflikt gotowy.

W tym dyskursie podkreśla się wagę romantycznego aspektu relacji. Wyjścia, miłe gesty, kwiaty, czekoladki to stały element dbania o związek. To też próba zachowania równowagi pomiędzy życiem codziennym, a byciem razem.

Dyskurs tradycyjny – „Nasz związek to boski plan”

Związek w dyskursie tradycyjnym jest utożsamiany z dopełniającą się i stabilną relacją między mężem a żoną. Jej przypieczętowanie następuje podczas przyjęcia sakramentu małżeństwa.  Jej celem jest przekazywanie życia, a więc pojawienie się dziecka, które dopełnia związek.   

Powstałe małżeństwo jest wyrazem boskiego planu. Ewentualne zakłócenia, pojawiające się między partnerami, to wynik wpływu kultury, która doprowadza do rozpadu tradycyjnych wartości.

Pornografia, publiczna obecność związków homoseksualnych, antykoncepcja określane są jako zagrożenie.

Nie ma tutaj mowy o tym, aby zakończyć relację i związać się z nowym partnerem.  Rozwód nie jest mile widziany. Należy pracować nad przekształceniem związku. Miłość nie jest bowiem dana, lecz musi być wypracowywana. Chociażby poprzez gesty miłości – wyrażając swoją bliskość, serdeczność i zaangażowanie, wspólne rozmowy poprzedzone czasem na przemyślenia i refleksję.

Co nam umyka, mając taką, a nie inną wizję miłości?

Myśląc o miłości w sposób wyłącznie romantyczny narażamy się na duże rozczarowanie, szczególnie gdy pojawią się trudności. Kiedy przychodzi rutyna, pierwsze kłopoty i kryzysy, to sama wiara w siłę naszej miłości, może nie wystarczyć. Co więcej, sam charakter uczuć zmienia się pod wpływem upływającego czasu i różnych doświadczeń i trudno utrzymać ten endorfinowy haj.

Koncepcja trwania związku, tak długo jak przynosi on partnerom zadowolenie również bywa krytykowana. Związek to nie tylko bilans zysków i strat, ale również zobowiązanie i odpowiedzialność. Ich w dyskursie utylitarnym raczej się nie zakłada. Bycie ze sobą do czasu pojawienia się pierwszych trudności może prowadzić do sytuacji, w której nawiązywane relacje będą bardzo powierzchownie.

Ujmowanie związku jako relacji Marsjan i Wenusjanek to utrwalanie podziałów i stereotypów związanych z płcią. No i patriarchat ma się tutaj całkiem dobrze.

Z kolei poszukiwanie źródeł problemu w relacji wyłącznie w degradacyjnym wpływie kultury odsuwa odpowiedzialność za związek od samych partnerów. Bycie przemocowym partnerem nijak ma się do faktu, że para stosowała jakąś formę antykoncepcji albo po ulicy za rękę szło dwóch mężczyzn.

Najczęściej nasze wyobrażenia o miłości to taki mix różnych przekonań. Możemy się nad nimi nawet nie zastanawiać, chociaż kierują naszym działaniem.

Ba!

Kierują losami naszego życia uczuciowego. Co prowadzi do lepszych albo gorszych rezultatów. Przy okazji tego tekstu zachęcam Was, żeby się nad tym zastanowić, a jeśli trzeba to również przegadać ze specjalistą.

Randkowanie z kilkoma osobami na raz. Dlaczego to nie działa?

Mogłoby się wydawać, że randkowanie z kilkoma osobami w tym samym dniu albo w czasie trwania weekendu, to świetny pomysł. Takie porady sugerują też osoby zawodowo zajmujące się tematem podrywu, uwodzenia itp. Poznajemy w ten sposób kilku kandydatów_ki, więc ograniczamy czas na przygotowanie się do randki, dojazd do miejsca spotkania itp. W obliczu możliwego rozczarowania poznaną osobą staramy się zoptymalizować wysiłek i czas włożony w szukanie partnera_ki w sieci. Z tego powodu organizujemy sobie tych spotkań więcej. Zakładamy, że mamy wówczas większą szansę na spotkanie kogoś sensownego. W końcu niewielkim wysiłkiem można pójść na dwie randki, jedna po drugiej albo jedna przed, a druga po pracy, zamiast jednej.

Jest to kuszący pomysł.

Ale!

Okazuje się być nieskuteczny. Niby poznajemy więcej osób, ale żadna z nich nie staje się nam bliska. W tym tekście powiem Ci, dlaczego tak się dzieje.

Proces poszukiwania partnera zaczyna się traktować jak inwestycję, w której nie ma miejsca dla emocji i empatii dla ludzi, który stają się tylko profilami. Trudno, żeby pojawiły się jakiekolwiek romantyczne uczucia kiedy randka przyjmuje postać rozmowy kwalifikacyjnej, castingu albo spotkania z klientem. Wszak, nowy kandydat już zbliża się do umówionego miejsca i będzie odpowiadał na te same pytania. Nie ma tutaj ani zabawy, ani autentycznego zaciekawienia drugą osobą. Jest za to pobieżny ogląd i szybka ocena – „nadaje się” albo „nie nadaje się”.

Zdecydowanie rozumiem, że ludzie są zapracowani i nie mają zbyt wiele czasu, żeby angażować się w każde spotkanie, wydzielając na nie czas, który mógłby być inaczej spożytkowany. Stąd pomysł na szybką kawę przed pracą (serio! Nawet o 8.00), lunch albo ekspresowy drink zaraz po pracy. Tylko czy takie okoliczności nie sprzyjają temu, aby ludzie mogli się otworzyć i poczuć komfortowo, skupić na nowopoznanej osobie.

No nie.

Randkoprzeglądy czyli randki zero

Randkoprzegląd (określenie ukute przez Logan Ury) czy jak ktoś woli randka zero, to spotkanie rozpoznawcze, służące temu, aby sprawdzić z kim mamy do czynienia, jeszcze bez intencji pójścia na „prawdziwą randkę”. Innymi słowy, szybka kawa, to organizacyjnie najmniejszy wysiłek, żeby zweryfikować jak wygląda i zachowuje się osoba poznana na portalu albo aplikacji randkowej. I tutaj nie mamy zbyt dużej tolerancji dla ewentualnych mankamentów urody czy nietypowego zachowania. Jesteśmy jak gilotyna Hume’a, stwierdzamy jak powinno być, na podstawie tego, jak jest.

W dodatku, za kryterium oceny kandydata_ki przyjmujemy czy pojawi się tzw. „chemia”. Oczekujemy na jakiś impuls ciała, reakcję fizjologiczną organizmu albo chociaż jakiś znak, że ta relacja ma szansę na rozwinięcie. Tymczasem, naprawdę trudno spełnić czyjeś oczekiwania w takich okolicznościach. Skupianie się ma ocenie kandydata_ki sprawia, że odbywamy rozmowę kwalifikacyjną, a nie miło spędzamy czas.

Przyznacie, że nastawienie na wykonanie zadania, w tym wypadku: pójść na randkę-sprawdź-oceń i przejdź do następnej osoby, nie daje zbyt wiele możliwości, aby jakiekolwiek pozytywne emocje i uczucia mogły się pojawić.

I ok, może traficie na kogoś, kogo widok wzburzy Wam krew w żyłach. Jednak umówmy się, taka iskra może zgasnąć równie szybko, jak się pojawiła. Ocenianie przyszłego partnera tylko pod tym względem bywa dość niebezpieczne. No chyba że szukacie tylko znajomości typu one night stand albo friends with benefits.

I co ważne, wiecie, że brak iskry nie przekreśla szansy na fajną relację? Tak samo pojawienie się tzw. chemii nie gwarantuje dozgonnej miłości.

Trzymanie kilku srok na ogon – dlaczego, to nie zadziała?

Wielokrotnie pisałam już o tym, że paradoksalnie to, co jest plusem portali i aplikacji randkowych, jest jednocześnie źródłem naszych problemów. Możesz o tym przeczytać np. w tekście o 4 błędach w randkowaniu online.

Chodzi tutaj o dostępność kandydatów. W efekcie, zamiast znaleźć partnera i stworzyć związek, stoimy w miejscu. Maksymalizacja szans poprzez randkowanie z kilkoma osobami i zwiększenie ilości randek nie prowadzi do poprawy naszej sytuacji. Co ważne, dotyczy to nie tylko osób, które faktycznie otrzymują dużo przejawów zainteresowania i mają poczucie bycia pożądanymi, ale też tych, które nie są zadowolone z własnej sytuacji na portalu lub aplikacji randkowej.

Im więcej opcji, tym trudniej jest się nam na coś zdecydować, a nawet jeśli, to jesteśmy mniej zadowoleni z podjętego wyboru

Ostatnio w rozmowie, która jest dostępna jako podcast na Spotify przywoływałam eksperyment z dżemami (jego autorami są S. Iyengar i M. Lepper). Klienci w sklepie mieli możliwość smakowania dżemu. O ile słoików było niewiele (np. 6), to ludzie chętnie je kupowali. Kiedy ta liczba rosła (maksymalnie było ich 24), mało kto decydował się na zakup.

Z jeszcze większym dylematem, kogo wybrać, mierzą się użytkownicy aplikacji i portali randkowych. Co więcej, nawet jeśli już kogoś wybiorą, to i tak świadomość, że zrezygnowali z pozostałych, być może lepszych kandydatów_ki, sprawia, że wątpią w swoją decyzję. W efekcie są z niej mniej zadowoleni.  W praktyce wygląda to tak, że ludziom trudno zdecydować się na relację opartą na wyłączności i stale poszukują kogoś lepszego.

Im mamy więcej opcji, tym bardziej jesteśmy wymagający, wpadamy w spiralę oczekiwań i rozczarowań.

Korzystanie z aplikacji lub portalu randkowego daje nam złudne poczucie, że możemy być wybredni co do tego, z kim nawiążemy znajomość. Duża dostępność kandydatów_ek, otrzymywane sygnały bycia pożądanymi sprawiają, że stajemy się czasami zbyt pewni siebie. W efekcie, znacząco poszerzamy zakres naszych oczekiwań względem potencjalnego partnera_ki.

Jeśli na spotkanie przyjdzie ktoś, kto nie zdoła sprostać naszym wymaganiom, zostanie odrzucony. Ludzie traktują to jako porażkę i zaczynają szukać dalej. Za każdym razem mają nadzieję, że kolejna osoba okaże się być tym ideałem, który poznali w sieci. Inna sprawa, że kiedy zapytamy znajome pary o to, czy są w swoim typie, to okaże się, że niekoniecznie spełniali wszystkie swoje wymagania. Przykładowo, kobieta zaakceptowała, że mężczyzna miał o 2 cm mniej wzrostu od niej. Z kolei jej partner chociaż liczył na młodszą partnerkę, to ostatecznie ożenił się z 4 lata starszą kobietą itp.

Zdarza się, że ludzie na portalach randkowych podwyższają poprzeczkę do tego stopnia, oczekując przy tym oznak tzw. chemii, że przez całe miesiące (a nawet i lata) nie przekroczą granicy jednej randki.

Im większy wybór, tym skupiamy się na innych kryteriach – tych mierzalnych i porównywalnych

Pamiętacie eksperyment z dżemami? Wyobraźcie sobie, że podejmujecie decyzję, który z nich kupić. Próbujecie porównywać kolejne słoje, patrzycie na ich etykiety, kształt słoika, kolor, cenę itp. Nasz mózg skupia się na cechach, które można zmierzyć i porównać ze sobą.

Dokładnie w ten sam sposób dokonujemy oceny osób na portalach i aplikacjach randkowych. Serwisy randkowe podkreślają cechy powierzchowne, prezentując użytkowników w określony sposób. W efekcie jeszcze mocniej cenimy właśnie te cechy. Stoi za tym jeden z błędów poznawczych, tzw. efekt skupienia.

Tymczasem oceniając ludzi głównie przez pryzmat ich wyglądu (wagi, wzrostu, sylwetki itp.), ignorujemy te cechy, które są oceniane jako najistotniejsze w perspektywie stworzenia długoterminowego związku.

I ok, czasami aplikację zawierają listę zachowań, upodobań czy preferencji danej osoby albo cechy jej osobowości. W części dotyczącej siebie użytkownicy również opisują kim są. Tylko tak jak w przypadku wspomnianych wcześniej dżemów, tak również przy okazji poznawania osób w sieci, konieczne jest doświadczenie.

Dżemu smakujemy, a ludzi poznajemy i odkrywamy ich głębię. Nadal jednak nie można tego zrobić masowo. Słodką, truskawkową marmoladą można szybko się nasycić, a od kilku randek jednego dnia również może zemdlić. Trudno wówczas zachować tę samą ciekawość i uważność kiedy spotyka się z jedną albo trzema osobami. Zwłaszcza gdy ma się przy tym plany na kolejne trzy randki następnego dnia.

Alternatywa dla randkowania z kilkoma osobami

Uczyń z randki randkę. Nie prowadź rozmowy kwalifikacyjnej, castingu ani rankingu kandydatów. O tym, jak to zrobić, napiszę przy okazji kolejnego wpisu.  

Zastanów się, czy chciałbyś_abyś iść na spotkanie, w czasie którego komuś wystarczy 20 min, żeby napić się kawy, a w międzyczasie ocenić, jak wyglądasz, wysławiasz się i czy robisz efekt wow?

Wątpię.

Zachęcam do tego, żeby zachować jakąś higienę korzystania z aplikacji i portali randkowych. Mam na myśli ograniczenie czasu, kiedy jest się zalogowanym, swipowanie tylko tych osób, z którymi ma się ochotę na rozmowę i nawiązanie znajomości jednoczenie z kilkoma a nie kilkudziesięcioma osobami, z którymi później możliwe będzie spotkanie w realu.

Chodźcie na randki z osobami, które w jakiś sposób Was zainteresowały – a do tego potrzebna jest chociaż krótka wymiana wiadomości.

No i co do samych randek – dajcie ludziom szansę. Tak po prostu.

Bez oczekiwania, że muszą być idealni i uruchamiać motyle w brzuchu.

Bo wiecie, trawa zawsze będzie bardziej zielona po drugiej stronie. W tym wypadku, na portalu albo aplikacji zawsze znajdzie się jakaś osoba, która będzie bardziej atrakcyjna itp. Nie wiecie jednak, czy będzie dobrym partnerem.

Jak sobie radzić z ghostingiem

Doświadczenie nagłego urwania kontaktu bywa trudne i bolesne, bo jest traktowane jako odrzucenie. Mogłoby się zdawać, że brak kontaktu z osobą, z którą rozmawiało się kilka razy na portalu randkowym albo było się na jednej randce, nie będzie stanowił problemu. Jednak także takie zniknięcie może być niefajne, bo ktoś mógł poczuć się oszukany. Jedna z osób komentujących ostatni wpis, napisała:

„[…] Jednak wciąż wysyłanie sprzecznych bodźców, byłem zainteresowany już znikam, może być nieprzyjemne dla odbiorcy takiego zachowania. Nie każda osoba mająca ghostera wyłożyła się na własnej utopijnej ocenie relacji. Często w niej bazowała na sygnałach i obietnicach, jakie okazały się ulotne.”

Taka sytuacja może prowadzić do rozczarowania, złości, utraty zaufania do świata lub siebie, obniżenia samopoczucia i samooceny. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy ktoś zaangażował się w jakimś stopniu w nawiązaną relację. Obwinianie samego siebie za nagłe zniknięcie drugiej osoby również nie pomaga uporać się z porzuceniem.  Tymczasem, w ostatnim wpisie, opisując zjawisko ghostingu podałam co najmniej kilkanaście powodów, dla których ktoś zdecydował się ulotnić.

Oczywiście dla części osób, nagłe zakończenie znajomości nie będzie źródłem trudnych emocji. Połowa osób, biorących udział w ankiecie, którą przeprowadziłam na Instagramie, uznała, że nie przeżywała emocjonalnie ostatniej znajomości, w której doszło do ghostingu. Metodologicznie uzyskane wyniki nie mają dużej wartości, ale dają wyobrażenie, że ludzie w różny sposób radzą sobie z ghostingiem.

Nie robienie niczego i pozwolenie drugiej osobie odejść to też rozwiązanie. W badaniu Rebeccy B. Koessler (2018) to właśnie taką odpowiedź wybierali najczęściej respondenci jako ich reakcję na bycie porzuconym.

Niemniej, ten wpis skierowany jest do osób, dla których to doświadczenie było trudne i chciałyby sobie pomóc. W tekście dostarczam wskazówek jak sobie radzić z ghostingiem. Tekst powstał na bazie wyników badań, dotyczących tego, jak ludzie postępują w tego typu sytuacją. Uzupełniłam je propozycjami, które sformułowali psycholodzy.

Jak sobie radzić z ghostingiem – lista wskazówek

Graficznie przedstawiłam podsumowanie zawartych w tekście wskazówek, jak sobie radzić z ghostingiem.

Opracowanie własne

Zdanie sobie sprawy z bycia osobą porzuconą

Jeśli ktoś przez dłuższy czas nie odpowiada na próby nawiązania kontaktu, budzi się w nas obawa, że coś się tej osobie stało. Sprawdzamy jej social media lub profil randkowy. Pytamy znajomych, o ile już ich znamy, czy z obiektem naszego zainteresowania wszystko w porządku.

Kiedy okazuje się, że tak, bo ten ktoś nadal pozostaje aktywny w sieci, ponawiamy próbę nawiązania kontaktu. Dobrze zachować spokój zamiast zarzucić tę osobę pretensjami. Przykładowo, można napisać:

„Od jakiegoś czasu nie mam od Ciebie żadnych wieści. Czy u Ciebie wszystko w porządku? To milczenie mnie niepokoi”.

Początkowo zaprzeczamy, że ta osoba nie chce utrzymywać z nami kontaktu, wymyślając kolejne powody, dla których ktoś milczy. Stawiamy dziesiątki hipotez.

Dopiero po kilku próbach uzyskania odpowiedzi pojawia się przeczucie, że dana osoba celowo unika z nami kontaktu. Dojście do przyczyny tego stanu rzeczy bywa często niemożliwe, ale warto o to zapytać, np. w taki sposób:

„Hej! Nie mam od Ciebie wiadomości od jakiegoś czasu. Czuję, że nie jesteś już zainteresowany_a naszą znajomością. Wolałbym_abym wiedzieć, na czym stoję, dlatego bądź ze mną szczery_a”.

„Nie chcę tu niczego zakładać, ale nie słyszałem_am Cię od wieków. Wszystko w porządku? Jeśli straciłeś_aś zainteresowanie, to daj mi znać.”

Zakończenie relacji

Pozostanie w niewiedzy i akceptacja takiej sytuacji bywa trudna. Dla większości osób ważne jest, aby otrzymać potwierdzenie zakończenia relacji oraz wyjaśnienie powodu takiej decyzji. Bywa z tym różnie i nie zawsze udaje się uzyskać odpowiedź.

Wówczas pozostaje albo przyjąć, że ktoś odszedł albo domknąć „sprawę” samemu.

Można to zrobić np. poprzez określenie konkretnej jednostki czasu, do kiedy czeka się na nawiązanie kontaktu przez znajomego_ą/partnera_kę. Ta osoba może zostać poinformowana o upływającym czasie lub nie.

Przykładowo taka wiadomość może brzmieć następująco:

„Hej, nie opisujesz na moje wiadomości. Chciałbym_abym, żebyś był/_a ze mną szczery co do swoich uczuć, ponieważ zostawienie kogoś w zawieszeniu jest naprawdę niefajne. Trudno mi dalej czekać na wiadomość od Ciebie, dlatego jeśli chcesz porozmawiać, to czekam do jutra”.

„Hej, czy wszystko w porządku? Od jakiegoś czasu nie miałem_am od Ciebie żadnych wieści, a myślałem_am, że fajnie się dogadujemy. Jeśli nie czujesz tego samego, po prostu powiedz. Czekam na wiadomość od Ciebie do weekendu„.

Kiedy minie ustalony termin można przyjąć, że nastąpiło trwałe zakończenie relacji. Może ono przyjąć konkretną formę np. usunięcia matcha, numeru telefonu, zablokowania w social mediach itp. albo nie. Najważniejsze, że realna zmiana w myśleniu o zerwaniu znajomości zajdzie w naszej głowie.

Uzyskanie wsparcia

W poradzeniu sobie z sytuacją pomocne okazuje się podzielenie się doświadczeniem ghostingu i uzyskanie pocieczenia od przyjaciół. Jeśli chcesz możesz porozmawiać o swoich emocjach ze specjalistą.

Zadbanie o siebie

Utrzymanie zdrowia fizycznego pozwala zachować też zdrowie psychiczne, dlatego warto zadbać o odpowiednią ilość snu, odżywcze posiłki i aktywność fizyczną. Można też praktykować ćwiczenia uważności, oddać się swoim ulubionym aktywnościom lub robić cokolwiek, byle z myślą o sobie.

Poradzenie sobie z emocjami

Psycholodzy sugerują, aby pozwolić sobie na doświadczanie różnych emocji, w tym złości, żalu, gniewu.

Czasami samo usunięcie aplikacji randkowej i tym samym powstrzymanie się na jakiś czas od randkowania bywa sposobem, aby dać sobie przestrzeń na poradzenie sobie z sytuacją. Jest to lepsze rozwiązani niż kompulsywnie sprawdzać osobę, która nas porzuciła albo szukać pocieszenia i nawiązywać kolejne znajomości.

Próba zdystansowania się

Znacząca część osób jest w stanie poczuć się lepiej, kiedy uzna, że odejście znajomego_j/partnera_ki nie wynikało z ich winy. Co więcej, pomocna może być sama świadomość, że cechy samej aplikacji randkowej, przyczyniają się do tego, że łatwo można zmienić obiekt zainteresowania, rozproszyć swoją uwagę, nie traktować znajomości w sposób zobowiązujący itp. 

Nietraktowanie zniknięcia drugiej osoby w sposób personalny, a więc nie szukając winy w sobie, będzie z pewnością bardziej korzystane dla naszego samopoczucia niż rozwijanie w sobie poczucia bycia nie dość atrakcyjnym itp.

Uczenie się na własnym doświadczeniu

Doświadczenie ghostingu w wielu przypadkach nie pozostaje bez wpływu na oczekiwania i zachowania użytkowników aplikacji randkowej. Dla części użytkowników to sytuacja skonfrontowania swoich idealistycznych wyobrażeń na temat korzystania z aplikacji i portali randkowych i możliwości spotkania przyszłego partnera w szybki i łatwy sposób.

Ostrożne dobieranie osób, z którymi wchodzimy w relację może być sposobem, aby uniknąć kolejnego rozczarowania. Warto zwracać uwagę na tzw. czerwone flagi, czyli sygnały ostrzegawcze widoczne na profilu danej osoby, pojawiające się przy okazji rozmowy lub podczas samej randki.

Zdarza się, że osoba, która doświadczyła ghostingu również zaczyna traktować innych użytkowników w podobny sposób, co nie jest dobrym pomysłem. Warto pamiętać, jak samemu czuło się w tej trudnej sytuacji, kiedy ktoś nagle zniknął bez słowa wyjaśnienia.