Czy Tinder służy tylko nawiązywaniu przelotnych znajomości?

Czy motywem, dla którego ludzie korzystają z Tindera jest głównie poszukiwanie partnerów seksualnych? Śledząc historię rozwoju samej aplikacji dowiadujemy się, że została ona stworzona, aby ułatwić studentom randkowanie. Przy okazji flirt został zamieniony w zabawę. Z czasem aplikacja zyskała na popularności, a sam Tinder zaczął być utożsamiany jako narzędzie do nawiązywania przelotnych znajomości seksualnych. Stało się tak za sprawą raportu opublikowanego w Vanity Fair, który głosił nastanie końca randkowania. Autorka Nancy Jo Sales (2015) opisała praktyki randkowania młodych dorosłych. Zauważyła, że przygodny seks jest dla nich czymś zupełnie powszechnym i dostępnym za sprawą Tindera. Czy faktycznie jest tak, że Tinder zabija zaangażowanie i promuje wyłącznie przygodny seks?

Badanie „The Modern Dating Myths”

Zdecydowanie od takich konotacji odcina się sam Tinder, próbując rozprawić się z panującymi mitami na temat użytkowników aplikacji. Zespół Tindera w 2017 roku przeprowadził badanie „The Modern Dating Myths”. Uzyskane rezultaty zostały opublikowane na specjalnie dedykowanej do tego stronie internetowej. Zgromadzono dane od ponad 9 tysięcy osób w wieku od 18 do 35/36 lat. To badanie pozwoliło na porównanie praktyk randkowania offline i online. 

Użytkownicy Tindera nie mają problemu z zaangażowaniem w relację

Jeden z mitów, który próbowano obalić, dotyczył przekonania, że ludzie randkujący online nie chcą angażować się w trwałe związki uczuciowe. Okazało się jednak, że do doświadczania trudności w utrzymaniu relacji częściej przyznawały się osoby, które nie były użytkownikami Tindera (30% respondentów), a nie jak oczekiwano, osoby nawiązujące znajomości przez aplikację (9%). Zapewnienie dostępu do dużej liczby potencjalnych kandydatów jest główną zaletą aplikacji i portali randkowych. Użytkownicy Tindera rzadko jednak raportowali, aby z tego powodu utrzymanie długotrwałej relacji było trudne (9%), w przeciwieństwie do użytkowników serwisów randkowych (44%). Wielość i różnorodność możliwych opcji randkowania była również pociągająca dla osób nieposzukujących partnera w sieci (42%). W efekcie to osoby randkujące offline rzadziej angażowały się w więcej niż jedną angażującą relację w okresie dorosłości (49%) w porównaniu z osobami, które nawiązywały znajomości online (74%).  

Romantyczny aspekt nawiązywanych relacji 

Co ciekawe, średni czas rozpoczęcia randkowania „na wyłączność” i ujawnienia swoich uczuć partnerowi nie różnicuje sposób nawiązania relacji, offline czy online. Z uzyskanych danych nie wynika więc, aby użytkownicy Tindera dążyli do przelotnych znajomości bazujących tylko na kontaktach seksualnej z wyłączeniem romantycznego aspektu nawiązywanych relacji. Moją wątpliwość wzbudziła jednak prezentacja wyników badań, a dokładnie jej selektywność. W raporcie pojawiły się jedynie wybrane wyniki szczegółowe, które posłużyły do odmitologizowania przekonań na temat praktyk randkowania użytkowników aplikacji. Na tej podstawie trudno jest krytycznie odnieść się do sformułowanych wniosków.

Niezobowiązująca relacja a później związek  

Randkowanie przy użyciu Tindera było analizowane w różnych kontekstach także przez inne, niezależne zespoły badawcze. Elisabeth Timmermans i Cédric Courtois (2018) zauważają, że Tinder nie jest tylko narzędziem do nawiązywania przelotnych znajomości, jak to często zakłada się w dyskursie publicznym. Według autorów prawdopodobnym jest, że nawiązywane w sieci znajomości bazujących na kontaktach seksualnych nie jest celem samym w sobie, ale może prowadzić do powstania zaangażowanych relacji w przyszłości. Podstawą do stawiania takich hipotetycznych wyjaśnień były dane uzyskane w badaniu. Wynikało z nich, że 1/3 spotkań w świecie offline prowadziła do przygodnego seksu. Z kolei ponad 1/4 randek z osobami poznanymi w sieci zaowocowało powstaniem zaangażowanych relacji uczuciowych. Należy jednak zauważyć, że nie wykazano istotności pomiędzy liczbą jednych i drugich.

Doświadczenia użytkowników a motywy korzystania z aplikacji

Ważny jest natomiast motyw, dla którego osoba korzysta z Tindera, ponieważ rzutuje on na charakter jej przyszłych doświadczeń. Jeśli użytkownik kieruje się motywem seksualnym, to będzie się to wiązało z wysoką liczbą niezobowiązujących kontaktów seksualnych. Z kolei osoba, która jest ukierunkowana na nawiązanie relacji uczuciowej nie będzie miała takich doświadczeń. Innymi słowy, z aplikacji korzystają różni ludzie, również tacy, których nie interesują przelotne znajomości.

Na jakie grupy użytkowników możemy natrafić na Tinderze

Powracając do tytułowego pytania, czy Tinder służy wyłącznie nawiązywaniu tylko przelotnych znajomości, opowiedziałabym, że z pewnością nie oficjalnie, a same doświadczenia użytkowników są różne. Zakładam, że osoby korzystające z Tindera i zainteresowane nawiązywaniem relacji, możemy przyporządkować do trzech grup. Osoby z pierwszej grupy są ukierunkowane na znalezienie partnera. Nie angażują się też w przygodne znajomości, tym bardziej takie, które bazują jedynie na fizyczności. Drugą grupę stanowią osoby, które poszukują wyłącznie niezobowiązujących kontaktów seksualnych i takie też są ich doświadczenia. Członków trzeciej grupy charakteryzuje ten sam motyw, ale inne rezultat – ostatecznie angażują się w związek uczuciowy.

Zmiany w randkowaniu – odmienny sposób formowania się relacji

Zdaniem E. Timmermans i C. Courtois (2018) formowanie się relacji niekoniecznie ma polegać na pójściu na tradycyjną randkę, może być zastąpione jakąś formą fizycznego kontaktu, od pocałunku, po pieszczoty, aż po przygodny seks. Szczególnie, że zanim do niego dojdzie, to partnerzy stosunkowo dużo o sobie wiedzą. Antropolożka, Helen Fishes, w wywiadzie dla Wysokich Obcasów (2017), powiedziała, że

„Przygoda na jedną noc to jeden z wielu sposobów na lepsze poznanie kogoś. W łóżku można się sporo dowiedzieć o drugim człowieku. Nie tylko, jakim jest kochankiem, ale czy jest uprzejmy, czy potrafi słuchać, czy ma poczucie humoru etc. Ponadto każda stymulacja genitaliów powoduje, że neuroprzekaźniki, które są odpowiedzialne w naszym organizmie za stan zakochania, zostają zagonione do roboty i nigdy nie wiadomo, czy podczas takiej „przygody” nie przekroczy się progu pomiędzy pożądaniem a zakochaniem. Przypadkowy seks nigdy więc nie jest przypadkowy. To ryzykowna gra. I niektórzy korzystają z niej, żeby znaleźć miłość swojego życia.

 
Podsumowując, nie ma co głosić końca randkowania, ale też nie ma co ukrywać, że same praktyki randkowania się zmieniają. Tinder umożliwia ludziom nawiązywanie różnych typów relacji i tylko od samych użytkowników zależy, jakimi motywami się kierują, korzystając z aplikacji.

 

Wyniki badań przywoływane w artykule i jego treść powstała na podstawie:

Prezentacja związku w mediach społecznościowych – przejaw satysfakcji, jej kreacja a może rezultat?

Związek uczuciowy nie istnieje w społecznej próżni, jest wręcz przeciwnie. Nasze relacje uczuciowe chociaż tak bardzo osobiste są silnie osadzone w świecie społecznym. Poznajemy naszych przyjaciół i rodzinę z nowym partnerem, symbolicznie celebrujemy kolejne etapy związku w gronie najbliższych. Nie tylko identyfikujemy sami siebie jako parę – mówimy o sobie w kategoriach „my”, publicznie zachowujemy się w określony sposób, ale też jesteśmy tak traktowani przez innych. Co ciekawe, Internet stał się kolejną przestrzenią, w której następuje prezentacja związku. Nikogo już nie dziwi ustawianie statusu „w związku” na Facebooku, oznaczanie partnera na wspólnych zdjęciach, publikacja ważnych wydarzeń z życia albo po prostu wstawianie postów i komentarzy na profilu bliskiej osoby. W niniejszym tekście stawiam następujące pytanie: o czym takie zachowania świadczą? 

Mówisz o swoim związku w mediach społecznościowych – pewnie jesteś z niego zadowolony

Okazuje się, że prezentacja związku w mediach społecznościowych może być dla parterów ważna i łączyć się z większym poczuciem satysfakcji. Ustawienie zdjęcia profilowego, na którym jest się ze swoją drugą połówką lub częste publikowanie wspólnych zdjęć oraz pisanie postów na profilu partnera jest związane z silniejszym zaangażowaniem w relację. W badaniu Cataliny Toma, Miny Choi (2015) oznaczało to większe prawdopodobieństwo bycia razem po 6 miesiącach od jego zakończenia.  Także inne doniesienia z badań (np. L. F. Emery, A. Muise, E. Alpert, B. Le, 2015; L. R. Saslow, A. Muise, E. A. Impett, M. Dubin, 2012) potwierdzają, że Ci, którzy byli bardziej zadowoleni ze swoich związków byli też bardziej skłonni do ich prezentacji w mediach społecznościowych.  

Moc publicznych deklaracji

Trudno jednak jednoznacznie wskazać czy prezentacja związku w Internecie jest przyczyną, czy rezultatem zadowolenia z tworzonej relacji uczuciowej. Publiczne identyfikowanie się jako para może bowiem wzmacniać więź pomiędzy partnerami i ich poczucie bliskości (C. Toma, M. Choi, 2015). Istnieje kilka możliwych wyjaśnień, dlaczego tak się dzieje, mających swoje źródło w psychologii społecznej i socjologii. Po pierwsze publiczne złożenie deklaracji wzmacnia naszą motywację do jej dotrzymania. Tymczasem naszą zmianę statusu obserwuje często kilkadziesiąt albo kilkaset osób. Po drugie chcemy widzieć się takimi, jakimi się przedstawiamy, podobnie jest z związkiem, w który jesteśmy zaangażowani. Ostatecznie realizacja tego, co zostało przedstawione publicznie jako obietnica albo idealna wersja nas samych lub związku staje celem samym w sobie.

Prezentacja związku online to nie tylko domena młodych i świeżo zakochanych 

W przywoływanych wynikach jest coś, co mnie osobiście zaskakuje. Bazując na własnych doświadczeniach w prowadzeniu badań zakładałabym, że potrzeba dzielenia się osobistymi przeżyciami i funkcjonowania związku może być odmienna u kobiet i mężczyzn. Tymczasem okazało się, że w żadnym z przywoływanych badań płeć nie była zmienną różnicującą. Prezentacja związku w mediach społecznościowych w równym stopniu była przejawem poczucia satysfakcji obydwu płci, podobnie było z wiekiem osób badanych. Moje drugie założenie również było błędne. Niezależnie od tego, na jakim etapie rozwoju relacji były osoby badane (tj. jaki miały staż), to nadal istniała korelacja pomiędzy pokazywaniem się publicznie jako para i odczuwaniem zadowolenia z relacji. Oznacza to tyle, że osoby w każdym wieku, na każdym etapie związku, czując się szczęśliwe w relacji są bardziej skłonne do dzielenia się informacjami dotyczącymi swojego związku i partnera.

Nadmierne eksponowanie bliskości, której nie ma

Chociaż związek pomiędzy publicznym byciem parą i zadowoleniem z relacji został już kilkakrotnie potwierdzony, należy zauważyć, że partnerzy różnią się pod względem ilości i sposobu prezentacji związku w mediach społecznościowych. Niektóre osoby częściej okazują uczucia swojemu partnerowi w świecie online niż offline. Takie zachowanie nie jest przejawem poczucia zadowolenia z życia uczuciowego, ale próbą zakamuflowania braku dostatecznej bliskości w relacji.  W jednym z badań (G. Seidman, M. Langlais, A. Havens, 2019) wykazano, że jeśli osoba czuła się niepewna w związku, to istniało większe prawdopodobieństwo publikacji treści dotyczących związku na Facebooku. Co więcej, im bardziej czyjeś życie uczuciowe stawało się sprawą publiczną a nie prywatną, tym mniej lubiana była obserwowana para (L. F. Emery, A. Muise, E. Alpert, B. Le, 2015).

Zachowania w świecie online a uczucia w świecie offline 

Na podstawie przywoływanych wyników badań można wysunąć pewne wnioski. O ile prezentacja związku w cyberprzestrzeni występuje w umiarkowanej ilości, może mieć korzystny wpływ na to, co łączy dwoje ludzi. Deklaracja bycia razem w świecie online nie tylko umacnia tożsamość pary, ale też motywuje partnerów do utrzymania tej relacji w przyszłości. Z kolei nadmierne eksponowanie swoich uczuć względem bliskiej osoby w mediach społecznościowych może być niepokojącym przejawem trudności, z którymi boryka się para. Sprawa komplikuje się kiedy partnerzy różnią się podejściem do dzielenia się informacjami o związku. Jeśli sami publikujemy na profilu partnera to jest to pozytywnie skorelowane z naszym zaangażowaniem. Natomiast gdy czyni to partner, a my nie, to już niekoniecznie (C. Toma, M. Choi, 2015).

Nasze zachowania w świecie online mogą zatem świadczyć o sile naszych uczuć i poziomie satysfakcji ze związku. Warto jednak pamiętać, że opisywane powiązania między prezentacją związku i poczuciem zadowolenia istnieją na poziomie korelacji. Wobec tego nie można mówić o żadnych prawidłowościach i na tej podstawie oceniać kondycji swojego związku.  

 

Wyniki badań przywoływane w artykule i jego treść powstała na podstawie:

  • Emery L. F., Muise A., Alpert E., Le B. (2015) Do we look happy? Perceptions of romantic relationship quality on Facebook, Personal Relationships, 22, s. 1–7.
  • Saslow L. R., Muise A., Impett E. A., Dubin M. (2012) Can You See How Happy We Are? Facebook Images and Relationship Satisfaction, Social Psychological and Personality Science, 4(4), s. 411-418.
  • Seidman G., Langlais M., Havens A. (2019) Romantic Relationship-Oriented Facebook Activities and the Satisfaction of Belonging Needs, Psychology of Popular Media Culture, 8(1), s. 52-62.
  • Toma C., Choi M. (2015) The Couple Who Facebooks Together, Stays Together. Facebook Self-Presentation and Relationship Longevity Among College-Aged Dating Couples, Cyberpsychology, Behavior, and Social Networking, 18, 7, s. 367-372.

13 Lutego – Dzień Zerwania Ze Swoim Byłym Partnerem

Czy jesteś gotowy na Walentynki? Pytając o gotowość do uczestnictwa w święcie zakochanych nie mam na myśli kupionych prezentów, zamówionych kwiatów, zarezerwowanego stolika w restauracji. Ten rodzaj przygotowań służących celebracji łączącej Was więzi najczęściej kojarzy się z Walentynkami. Nie chodzi również o przygotowanie planu na samotnie spędzony wieczór i zbojkotowanie wszelkich romantycznych zwyczajów. Tytułowe pytanie można zadać inaczej. Przyjmując, że Walentynki to symboliczny moment, w którym możemy przyjrzeć się swoim uczuciom, to czy jesteś wystarczająco emocjonalnie zaangażowany w swoją aktualną relację z partnerem albo gotowy do tego, aby taką relację stworzyć? Może obecność byłego partnera w Twoim życiu utrudnia Ci zerwanie dotychczasowych więzi? 

Stała obecność byłego partnera po zerwaniu

Posiadanie wspólnych doświadczeń, stanowiących większą albo mniejszą część naszej biografii jest czymś naturalnym. Jednak śledzenie losów byłej sympatii w mediach społecznościowych niekoniecznie. Zdecydowanie nie sprzyja to naszemu samopoczuciu ani też kondycji naszej aktualnej relacji. Co należy podkreślić, notoryczne zaglądanie na profil byłej sympatii nie jest przypisane tylko do osób, które emocjonalnie cierpią z powodu rozstania. Do bycia „na bieżąco” z życiem byłej sympatii przyznają się także osoby, które pogodziły się z zerwaniem, a nawet zaangażowały się w nowy związek. W badaniu przeprowadzonym wśród ponad tysiąca użytkowników serwisu YourTango, uzyskano bardzo ciekawe wyniki. Do nadmiernego myślenia o swoim byłym partnerze przyznało się 71% respondentów. Z kolei do notorycznego przeglądania profilu eks w mediach społecznościowych przyznało się 48% badanych, a aż 42% stanowiły osoby będące w związku małżeńskim.

Bycie znajomymi z byłym partnerem

Obecność byłego partnera wśród swoich przyjaciół w mediach społecznościowych nie wydaje się być czymś zaskakującym. Dla potwierdzenia warto przywołać wyniki badań A. Muise, E. Christofides, S. Desmarais (2009). Znacząca większość respondentów była skłonna dodać do swoich kontaktów osoby, z którymi wiązała ich relacja uczuciowa lub seksualna. Co więcej, sami badani spodziewali się, że ich aktualna sympatia zrobiłby to samo.

Problematyczne zachowania względem byłego partnera – od śledzenia po nękanie i hejt

 „Facestalking” okazuje się być zjawiskiem dość powszechnym. Wśród studentów biorących udział w badaniu Amy E. Lyndon i Jennifer Bonds-Raacke (2011) odnotowano 67% osób, które przejawiły co najmniej jedno zachowanie zakwalifikowane jako: ukryta prowokacja (np. przeglądanie zdjęć swojego/swojej eks, żeby znaleźć zdjęcia z jego nową sympatią; publikowanie statusu na swoim profilu, aby wzbudzić zazdrość byłego chłopaka/dziewczyny), nękanie (np. stworzenie fałszywego konta, żeby przysporzyć byłemu partnerowi problemów; proszenie eks o odblokowanie dostępu do jego/jej profilu) oraz wyżywanie się (np. pisanie nieodpowiednich komentarzy na temat nowego partnera naszej byłej sympatii albo o niej samej). Z kolei co drugi respondent nie poprzestawał tylko na jednym problematycznym zachowaniu. Jego aktywność względem byłego partnera mieściła się w dwóch wyróżnionych kategoriach.

Zielonooki potwór zazdrości 

Otwarty dostęp do informacji i zdjęć na profilach społecznościowych naszych znajomych może być jednak problematyczny. Jak się okazuje, rzadko pozostajemy obojętni na to, co publikuje nasz partner (zarówno ten aktualny, jak i były). Obserwujemy również inne osoby, będące aktywne na jego profilu. Pojawienie się określonej informacji może zostać zinterpretowane jako zagrożenie dla dalszego trwania związku. Odczuwanie zazdrości zwiększa szansę dalszej inwigilacji partnera albo bycia przez niego kontrolowanym. W efekcie problem zaczyna eskalować. Im bardziej wzmożony nadzór, tym więcej potencjalnych bodźców wywołujących zazdrość i jeszcze silniejsza potrzeba śledzenia partnera w sieci.  

Symboliczne zerwanie więzi z byłym partnerem jako coroczne święto

Konkludując, stała obecność byłego partnera sprawi, że dużo trudniej będzie nam przyjąć możliwości jakie niesie teraźniejszość. Może to oznaczać uzyskanie równowagi emocjonalnej, znalezienie nowej miłości albo rozwój aktualne tworzonej relacji. Dzień 13 lutego ma być okazją do tego, aby symbolicznie zerwać więzi łączące nas z bliską w przeszłości osobą. To rodzaj wewnętrznego zobowiązania, aby zacząć uważnie żyć w pojedynkę albo z nowym partnerem. Dzień Zerwania Ze Swoim Byłym Partnerem może być celebrowany w różny sposób. Dla jednych będzie to oznaczało odtagowanie byłej sympatii ze wspólnych zdjęć, dla innych zaprzestanie śledzenia albo hejtowania nowej ukochanej swojego eks. Jeszcze inna osoba powstrzyma się od szukania pretekstu do kontaktu z byłym partnerem albo nie sprowokuje kolejnej kłótni przepełnionej wzajemnymi pretensjami. 

 

Wyniki badań przywoływane w artykule i jego treść powstała na podstawie:

  • Announcing The First Annual Break Up With Your Ex Day [data dostępu: 04.02.2019] 
  • Lyndon A. E., Bonds-Raacke J. (2011), College Students’ Facebook Stalking of Ex-Partners. Cyberpsychology, Behavior, and Social Networking, 14(12), s. 711-716
  • Muisea A., Christofides E., Desmarais S. (2009), More Information than You Ever Wanted: Does Facebook Bring Out the Green-Eyed Monster of Jealousy? Cyberpsychology & Behavior, 12(4), s. 441-444.

Jakie są szanse na znalezienie miłości?

Dla tych, którzy są singlami przez dłuższy czas, znalezienie kogoś wyjątkowego może wydawać się wyzwaniem nie do pokonania. Nawet jeśli randkowanie nie stanowi naszej głównej aktywności w życiu, to i tak ciągłe trwanie w okresie randkowania, rozpoczynanie kolejnych nieudanych znajomości, może być powodem rosnącej frustracji. Poczucie, że los nie tylko nam nie sprzyja, ale nawet działa przeciwko nam, bywa demotywujące. Jak wówczas nie stracić nadziei na znalezienie miłości?

Równanie Drake’a

Jeśli wątpisz w szansę znalezienia partnera, to wiedź,  że nie jesteś odosobniony/a w tym doświadczeniu. Matematyk, Peter Backus, wyliczył, że jest więcej inteligentnych cywilizacji pozaziemskich niż kobiet, z którymi mógłby umówić się na randkę. Jak do tego doszedł? Peter Backus zaadaptował równanie Drake’a, który próbował określić liczbę cywilizacji technologicznych istniejących w naszej Galaktyce. Metoda Drake’a była prosta, polegała na rozdzieleniu równania na mniejsze składowe, odnoszące się np. do szybkości powstawania gwiazd; odsetka gwiazd, które mają planety; procent planet w ekosferze, na których powstanie życie albo zamieszkałych; odsetka cywilizacji, które będą chciały komunikować się z ludzkością itp. i oszacowaniu wartości, które im odpowiadały. Taki problem wymagał myślenia heurystycznego. Jak się okazuje, uzyskane rozwiązanie może być bliskie prawdy, ponieważ ewentualne błędy w każdym oszacowaniu mają tendencję do równoważenia się.

Ilu potencjalnych partnerów jest nam „przeznaczonych”?

Ten sam sposób, tj. podzielenie problemu na mniejsze kawałki aż możliwe będzie sformułowanie hipotezy, wykorzystał wspomniany matematyk-singiel. Ustanowił on 7 kryteriów i w ich ramach określił odpowiadające im zakresy wartości. Prześledźmy jego tok myślenia:

  1. Jak wiele kobiet mieszka blisko mnie? (w Londynie → 4 miliony kobiet)
  2. Jak wiele kobiet będzie w odpowiednim wieku? (20% → 800 000 kobiet)
  3. Jak wiele kobiet będzie singielkami? (50% → 400 000 kobiet)
  4. Jak wiele kobiet ukończyło studia? (26% –> 104 000 kobiet)
  5. Jak wiele kobiet będzie dla mnie atrakcyjnych? (5% → 5200 kobiet)
  6. Jak wiele kobiet uzna mnie za atrakcyjnego? (5% → 260 kobiet)
  7. Z iloma będę się dobrze dogadywać? (10% → 26 kobiet)


Po dokonanych oszacowaniach uzyskano wynik 26 kobiet, z którymi Peter Backus mógłby się umówić na randkę.  Oznaczałoby to, że istnieje 400 razy więcej cywilizacji istot pozaziemskich na innych planetach niż potencjalnych partnerek dla wspomnianego matematyka. Oczywiście, 
przyjmując określone założenia. 

Im większa otwartość, tym większe szanse na znalezienie miłości 

Autorka książki „The mathematics of love”, Hannah Fry (s. 5-7, 2015) twierdzi jednak, że Peter był dość wybredny i restrykcyjny w swoich oszacowaniach. Rzeczywista liczba kandydatek, z którymi mógłby się umówić na randkę mogłaby wzrosnąć do 832! Wystarczyłoby założyć, że nasz bohater może się spodobać 20% kobiet, a nie tylko 5%. Tak samo on, mógłby uznać co piątą, a nie co dwudziestą kandydatkę za atrakcyjną. Co więcej, na nić porozumienia z partnerką Peter mógłby liczyć dwa razy częściej niż to przewidywał. Gdyby jeszcze poszerzyć obszar poszukiwań, tj. biorąc pod uwagę osoby bez wykształcenia wyższego, to okazałoby się, że możliwości poznania partnera są naprawdę spore. Kluczowe wydaje się więc złagodzenie restrykcyjności własnych oczekiwań. I nie chodzi tutaj o zrezygnowanie z własnych upodobań i preferencji, ani desperackie poszukiwanie kogokolwiek, kto wyrazi swoje zainteresowanie nami.

Bycie wybrednym działa na naszą niekorzyść 

Oczywiście, każdy z nas ma jakieś oczekiwania, takie must-have przyszłego partnera i wyobrażenie tego, co z całą pewnością nie zostanie u kandydata zaakceptowane. Niemniej, im bardziej rozbudowana lista, tym bardziej ograniczamy nasze szanse na znalezienie miłości. Gdy rozejrzymy się wokół albo posłuchamy historii naszych znajomych i członków rodziny, o tym jak się poznali, to okaże się, że nierzadko byli zaangażowani w związek z osobami, których nie brali pod uwagę jako potencjalnych partnerów. Więcej o tym, jak przecenić to, co nieistotne i przeoczyć to, co ważne w trakcie poszukiwania partnera znajduje się w poprzednim wpisie.

Kogo z potencjalnych kandydatów wybrać na swojego życiowego partnera?

Inną kwestią jest to, z którą z tych potencjalnych osób, powinniśmy się związać. Tutaj przychodzi nam z pomocą matematyka. Dokładnie ten jej obszar, który odnosi się do teorii optymalnego stopowania. Przyjmując tę perspektywę w myśleniu o poszukiwaniu i wyborze partnera życiowego, możemy wyznaczyć, ile osób powinniśmy odrzucić albo ile czasu powinno upłynąć zanim spotkamy naszego idealnego partnera. Przywoływana już Hannah Fry (2015, s. 78) wskazuje, że największe szanse na związanie się z „Tym Jedynym/Tą Jedyną” mamy, gdy odrzucimy 37% partnerów lub gdy upłynie 37% czasu, co do którego zakładamy, że będziemy randkować i zwiążemy się z następną osobą, o ile okaże się być lepsza od poprzednich kandydatów. Zaleca się, aby najpierw gromadzić doświadczenia i umawiać się na randki, a dopiero po pewnym czasie zdecydować się na związek. Taka strategia optymalizacji wyboru partnera ma swoje słabe strony. Może się bowiem okazać, że nasz pierwszy partner był tym najlepszym, ale go odrzuciliśmy.

Maksymalizacja szansy na znalezienie partnera

Hannah Fry (s. 84-86, 2015) przekonuje jednak, że jeśli nie będziemy usilnie trwać przy poszukiwaniu idealnego partnera, to nadal mamy duże szanse na spotkanie osoby „dość dobrej”. Jeśli zaakceptujesz partnera, który znajdowałby się w rankingu top 5 potencjalnych kandydatów, to należałoby wybrać tę osobę, która pojawi się po 22% trwania okresu randkowania, o ile będzie lepsza niż te, poznane wcześniej – masz wówczas 57% szansy na sukces. Jeśli będziesz mniej wymagający i będziesz szczęśliwy z osobą z rankingu top 15, to Twoje szanse na znalezienie odpowiedniej osoby wzrosną do 78%.

Konkludując, im większa gotowość do bycia z osobą wystarczającą dobrą, ale nie będącą urzeczywistnieniem naszych marzeń, tym większa szansa na znalezienie miłości 🙂

Optymalizacja selekcji i problem sekretarki

Co ciekawe, opisana strategia odrzucenia 37% potencjalnych partnerów lub niewiązania się w 1/3 okresu randkowania, ma zastosowanie także w innych obszarach życia np. podczas wyboru mieszkania czy podejmowaniu decyzji o zatrudnieniu pracownika. Zagadnienie optymalnej selekcji najlepszej propozycji ze skończonego zbioru takich propozycji odnosi się do tzw. problemu sekretarki,  znanego także jako problem wyboru najlepszego obiektu lub problem łowcy posagu

 

Przywoływane wyniki badań przywoływane artykule oraz jego treść powstała na podstawie:

  • Fry H. (2015), The mathematics of love. Patterns, Proofs, and the Search for the Ultimate Equation. Publisher: Simon & Schuster/ TED

Proces przeglądania i selekcji kandydatów, czyli jak przecenić to, co nieistotne i przeoczyć to, co ważne

Korzystanie z aplikacji i stron randkowych umożliwia nam dostęp do dużej liczby potencjalnych partnerów w jednym czasie. Jest to dość oczywisty fakt, ale nie każdy wie, że ta wielość profili niesie określone konsekwencje dla naszego funkcjonowania w rzeczywistości online. Szczególnie ma to znacznie w kontekście przeglądania i selekcji kandydatów, a w konsekwencji także rozwoju relacji w świecie offline. 

Proces przeglądania i selekcji kandydatów to szybkie „tak” lub „nie” 

Proces przeglądania i selekcji kandydatów bywa żmudny, jest czasochłonny i wiąże się z koniecznością podejmowania każdorazowej decyzji o tym, czy ktoś jest dla nas atrakcyjny, czy nie. Początkowo może faktycznie z zaciekawieniem przyglądamy się oglądanym osobom, czytamy opisy, ustalamy czy jesteśmy wystarczająco zainteresowani, aby to zasygnalizować. To jednak później nasze strategie wyboru stają się coraz bardziej oszczędne (Finkel i in. 2012, s. 32–34).

Maksymalizacja szans na randkę

Inna jest też sytuacja kobiet i mężczyzn, którzy wydają się być jeszcze mniej wybredni. To panowie przeglądają trzy razy więcej profili niż kobiety, a prawdopodobieństwo zainicjowania kontaktu z kobietą po obejrzeniu jej profilu sięga 40%. Panowie wysyłają też 3,2 razy więcej pierwszych wiadomości w czasie trzyipółmiesięcznego okresu korzystania z portalu (Hitsch i in. 2010, za: Finkel i in. 2012, s. 17). Oczywiście taka strategia nie wynika wyłącznie z poznawczego przeciążenia, a jest próbą zmaksymalizowania szans na poznanie partnerki.

Poczucie rozczarowania poznaną osobą

Niemniej, proces przeglądania profili i ich selekcji jest nie tylko czasochłonny, ale bywa również nieefektywny. Zdawałoby się, że potrafimy ocenić kto jest dla nas pociągający. Dlaczego więc w rzeczywistości okazuje się, że wybrana osoba zupełnie do nas nie pasuje? I nie mówimy teraz o takich sytuacjach, kiedy na spotkaniu pojawia się zupełnie inaczej wyglądający człowiek niż ten, którego profil oglądaliśmy. Załóżmy, że nasz partner wygląda adekwatnie, prezentuje się też w porządku, spełnia nasze oczekiwania, co do wykształcenia, zainteresowań itp. Co w takim razie stanowi problem?

Nieadekwatność stosowanych przez użytkowników kryteriów przeglądania i selekcji kandydatów

Na podstawie badania Frosta wraz z innymi badaczami (2008) ustalono, że użytkownicy portali randkowych potrafią rozpoznać, kto jest dla nich pociągający albo bardziej pociągający od innych, ale niekoniecznie, kto spodoba im się jako osoba i z kim stworzą dobry związek. W przywoływanym badaniu zapytano uczestników, jakie są najważniejsze kryteria wyboru osób do umówienia się na randkę i zawarcia związku małżeńskiego. Uzyskane odpowiedzi zostały przydzielone do dwóch grup. Pierwsza grupa została zidentyfikowana jako kryteria możliwe do wyszukania, natomiast druga grupa stanowiła zbiór cech możliwych do doświadczenia i zweryfikowania. Okazało się, że w obu przypadkach, tj. podejmując wybór osoby, z którą pójdzie się na randkę i z którą się zwiąże, ważne są cechy, których doświadcza się w relacji. Jednak będąc użytkownikiem portalu randkowego uruchamiane są także strategie selekcji i wyboru osób na podstawie kryteriów łatwych do wyszukiwania.

Poszukiwanie idealnego profilu a rzeczywisty wybór partnera 

Ludzie często szeregują pod względem ważności inne właściwości, oceniając coś wspólnie, niż wtedy, gdy koncentrują się na jednej rzeczy. W efekcie przeceniają atrybuty, które – jak myślą – są relatywnie nieważne w ocenie dokonywanej w pojedynkę. Wspólna ocena potencjalnych partnerów powoduje, że użytkownik skupia się na pewnych właściwościach, które myśli, że są ważne w wyborze, a nie dostrzega tych, które są faktycznie ważne. Łatwym jest ocenianie dziesiątek osób na podstawie np. ich fizycznej atrakcyjności, ale zazwyczaj ludzie nie kierują się wyłącznie tym kryterium przy doborze partnera (Frost i in. 2008, s. 55, 59). Pozostałe cechy, które faktycznie zapewniają zaangażowanie w relacje może zweryfikować jedynie podczas interakcji. Jest tak np. z poczuciem humoru. Wielu z nas je deklaruje, co wcale nie oznacza, że będzie nas śmieszyło to samo.

Mylna ocena atrakcyjności 

Oznacza to tyle, że przeglądając profile i oceniając innych na podstawie łatwych do oceny atrybutów, a nie na podstawie empirycznych cech, które można zweryfikować jedynie podczas interakcji, możemy przeoczyć te osoby, z którymi w rzeczywistości moglibyśmy stworzyć zgraną parę, a koncentrujemy się na tych, które są w naszej ocenie atrakcyjne na tle pozostałych użytkowników. Jednak to wcale nie oznacza, że będą one dobre dla nas.

Mniej znaczy więcej

Jak wobec tego przebrnąć przez proces przeglądania oraz selekcji kandydatów, a właściwie ich profili? Zwłaszcza że zależy nam na tym, aby zwiększyć swoje szanse na udaną randkę? Po pierwsze, może warto spróbować spojrzeć na każdego użytkownika jako osobę, a nie tylko profil, który przeglądamy. Nikt z nas nie chciałby być powierzchownie oceniany. Jednak przy tak dużej liczbie potencjalnych kandydatów sami podejmujemy dość oszczędne strategie selekcji. Jest to związane z próbą poradzenia sobie z wielością.

Czytaj między wierszami, pytaj, poznawaj

Zamiast skupiać się na szybkiej ocenie atrakcyjności innych użytkowników, można przyjrzeć się ich profilom i zastanowić się, jakie wartości prezentują w swoim opisie, a nawet na załączonych zdjęciach. Innymi słowy, proces poszukiwania i poznawania nowych osób nie powinien stać się mechaniczny. Po drugie, proces selekcji można uczynić bardziej efektywnym, gdy poświęcimy trochę czasu na rozmowę z interesującymi nas użytkownikami. Więcej o korzyściach wynikających z utrzymywania znajomości  online przez krótki okres przed spotkaniem w tzw. realu napisałam w tekście Przeniesienie znajomości online do świata offline, czyli o umawianiu się na randkę z osobą poznaną w sieci. Mamy wówczas szansę sprawdzić czy te osoby spełniają inne, ważne dla nas kryteria przy doborze partnera, a nie tylko zwróciły naszą uwagę pośród innych osób.

 

Przywoływane badanie oraz jego wyniki zostały opisane w artykule:

  • Finkel E.J., Eastwick P.W., Karney B.R., Reis H.T., Sprecher S. (2012), Online dating: A critical analysis from the perspective of psychological science, Psychological Science in the Public Internet, 3 (1).
  • Hitsch G.J., Hortaçsu A., Ariely D. (2010), Matching and sorting in online dating, American Economic Review, 100.
  • Jeana H. Frost, Zoë Chance, Michael I. Norton, Dan Ariely (2008), People are experience goods: Improving online dating with virtual dates, Journal of Interactive Marketing, 22, 51-61.

Kiedy umówić się na randkę z osobą poznaną w sieci

Wyobraź sobie, że poznałeś/aś kogoś w sieci, nawiązaliście znajomość, wymieniliście już kilka, a może nawet kilkadziesiąt wiadomości. Któreś z Was zaczyna się zastanawiać, czy to jest już odpowiedni czas na to, aby doszło do spotkania. Będąc użytkownikami portali randkowych nie tyle jesteśmy przecież zainteresowani utrzymywaniem znajomości, które opierałyby się wyłącznie na kontakcie internetowym, ale raczej dążymy do tego, aby przenieść znajomość online do świata offline, tj. zdewirtualizowaćKiedy najlepiej umówić się na randkę z osobą poznaną w sieci? 

Różne oczekiwania co do tempa rozwoju znajomości

Nasze oczekiwania, co do tempa rozwoju znajomości i ustalenia ewentualnego spotkania, mogą się różnić. Są takie osoby, które po doświadczeniu rozczarowań, będą chciały spotkać się stosunkowo szybko. Wynika to z ich niechęci do angażowania się i budowania relacji, której powodzenie trudno jest oszacować. Ta niechęć do utrzymywania znajomości w sieci może przyjmować bardziej lub mniej radykalną postać.  Odmienne oczekiwania mają te osoby, które potrzebują poznać swojego rozmówcę, żeby umówić się na randkę. Takie odraczanie spotkania może służyć np.: uzyskaniu poczucia bezpieczeństwa. Najczęściej w tym czasie  dochodzi do ujawnienia osobistych informacji, więc rozmówcy stają się sobie bliżsi. Zaczyna wytwarzać się więź emocjonalna. W rezultacie nie umawiamy się już z zupełnie obcą osobą, bo już coś o sobie wiemy. Jednak kiedy wolimy rozmawiać online zamiast umówić się na randkę, to może to być dla nas niekorzystne. Podobnie brak wymiany nawet kilku osobistych wiadomości w sieci nie będzie służył rozwinięciu znajomości.

Nieadekwatne wyobrażenie o rozmówcy 

Jak dowodzą badacze, np. Artemio Ramirez, Erin M. Sumner, Christina Fleuriet, Megan Cole (2015) ważnym czynnikiem jest czas pomiędzy zainicjowanym kontaktem online a przeniesieniem relacji do świata offline. Nawet krótki kontakt online bardziej sprzyja zdolności do wyrażania siebie niż podobny krótki kontakt podczas interakcji bezpośredniej. Jednak im bardziej ten czas się wydłuża, tym większe niebezpieczeństwo, że dojdzie do idealizacji partnera. Łatwo wpaść w pułapkę nadinterpretowania sygnałów wysyłanych przez rozmówcę. Co prowadzi do poszukiwania potwierdzenia naszych wyobrażenie o nim, co które stanowi odzwierciedlenie naszych potrzeb. W konsekwencji może pojawić się zniechęcające rozczarowanie tą osobą w realu, kiedy okaże się, jak jest ona daleka od tego, czego się spodziewaliśmy.

Krytyczny moment kiedy umówić się na randkę w tzw. realu

Interesującą wskazówkę sformułowali autorzy badań nad tym, jak zmieniają się wrażenia ludzi, kiedy kontakt został zainicjowany w sieci i poprzedzał interakcje twarzą w twarz (tzw. modality switching – przełączana modalność). Okazuje się, że jeśli dewirtualizacja nie przekracza trzech tygodni, to pozytywne wrażenie o partnerze wzrasta, podobnie jak ocena potencjału relacji. Natomiast kiedy komunikacja zapośredniczona trwa zbyt długo, jako substytut interakcji twarzą w twarz, to oczekiwane korzyści zanikają. Innymi słowy, podczas nawiązywania znajomości w sieci występuje taki moment, pomiędzy 17 a 23 dniem znajomości, w którym te same czynniki, które działały na korzyść relacji, zaczynają mieć negatywny wpływ na jej rozwój.

Odroczenie spotkania może być niekorzystne dla rozwoju dalszej relacji

Wyniki przywoływanych badań sugerują, że poznając kogoś w sieci, tworzymy mentalne wyobrażenie o swoich potencjalnych partnerach. Zawarte na profilu informacje wykorzystujemy do wypełnienie luki o tym, kim ta osoba naprawdę może być w realu. Tym użytkownikom, którzy zbyt długo czekają na spotkanie, a więc przekraczają punkt krytyczny, może być trudno zaakceptować jakiekolwiek rozbieżności w ich wyidealizowanym konstrukcie mentalnym partnera. Będzie to tym bardziej dotkliwe, im bardziej nieadekwatny obraz próbował on wykreować. Korzystniej dla nas samych byłoby przeniesienie znajomości online do świata offline stosunkowo wcześnie. Dlaczego? Ponieważ wtedy mamy jeszcze możliwość zaakceptować drobne różnice między naszymi oczekiwaniami a rzeczywistością.

Idealny termin na randkę

Czy przywoływane wyniki można wykorzystać z praktycznego punktu widzenia? Zdecydowanie tak, ponieważ to badanie dostarcza nam wskazówki, co do wyznaczenia idealnego terminu, kiedy umówić się na randkę w tzw. realu. Może nie tyle należy sztywno trzymać się zasady, że na randkę należy umówić się najpóźniej miedzy 2 a 3 tygodnie. Warto jednak pamiętać, że jeśli jesteśmy zainteresowani nową znajomością na tyle, aby móc się spotkać, to nie odkładajmy tego zbyt długo. Warto tez zaangażować się w poznawanie naszego rozmówcy w sieci i skorzystać z możliwości wymiany wiadomości na portalu randkowym lub społecznościowym. Jest to dobra okazja do zaprezentowania się i zaciekawienia drugiej osoby. W ten sposób możliwe jest też zredukowanie niepewności lub sprawdzenie, jak czujemy się w kontakcie z potencjalnym kandydatem na partnera.

 

Przywoływane badanie oraz jego wyniki zostały opisane w artykule:

  • Artemio Ramirez, Erin M. (Bryant) Sumner, Christina Fleuriet, Megan Cole (2015), When Online Dating Partners Meet Offline: The Effect of Modality Switching on Relational Communication Between Online Daters, Journal of Computer-Mediated Communication, 20, 1, s. 99–114.