„Flirtologia” – recenzja

Wiecie, że istnieje coś takiego jak flirtologia? Zakładam, że nie. Przyznam, że ja nie wiedziałam. I dlatego kupiłam książkę o tym intrygującym tytule. Chociaż miałam mieszane uczucia. To za sprawą okładki, na której przeczytałam zachętę autorki, do wyjścia z Internetu. Wyzbyłam się jednak uprzedzeń i przeczytałam książkę do końca. Czy było warto?

Czym jest flirtologia i kim jest Jean Smith

Autorka książki, Jean Smith jest antropolożką społeczną i kulturową. Kobieta właściwie od najmłodszych lat interesowała się kontaktami międzyludzkimi – chętnie doradzała innym, jak mają flirtować. Już jako dorosła osoba zaczęła zajmować się tym tematem naukowo, badając kulturą flirtowania. Co ciekawe, stworzyła w Londynie interaktywne wycieczki, podczas których uczyła ludzi, jak mają zagadywać nieznajomych.  

Flirtologia to nie tylko nauka o flirtowaniu, ale też sztuka – sztuka interakcji. Jak to połączenie ma się do siebie? Otóż metody naukowe mają służyć pozbyciu się niezdrowych uprzedzeń, a wtedy, poznawanie ludzi i rozmawianie z nimi stanie się przyjemnością samą w sobie. Dość enigmatyczne prawda? Przyznam, że po lekturze poradnika nadal nie wiem, o jakie metody naukowe chodziło.

Książka w pigułce

Zdaniem autorki, Internet to kiepskie miejsce do nawiązywania znajomości. To rozwiązanie nieefektywne, mające na celu jedynie zasilenie kont wielkich firm, a nie faktyczną pomoc w znalezieniu miłości. Co więcej, służy nawiązywaniu powierzchownych i niesatysfakcjonujących znajomości. Łatwość ich zawierania sprawia, że nie ma tutaj ryzyka doświadczenia realnego odrzucenia, którego tak bardzo obawiają się ludzie.

Smith twierdzi, że kiedy przestanie się przejmować reakcjami innym osób, to zagadywanie nieznajomych nie ma być ani trudne, ani stresujące. W dodatku nie trzeba żadnych specjalnych procedur, aby z powodzeniem flirtować. Ot, otwarta mowa ciała, okazanie uwagi i zainteresowania, obserwacja reakcji drugiej osoby i finalnie – zaproszenie jej na randkę.

Dla kogo jest ta książka czyli obietnice

Poradnik dedykowany jest dla każdego, kto chce poprawić swoje umiejętności flirtowania. Nie chodzi jednak o seksowne zachowania lub wyuczenie się tekstów na podryw, ale zwiększenie ilości i jakości wszystkich kontaktów międzyludzkich. Było to dla mnie trochę zaskoczeniem – flirtować można z każdym. To ciekawe podejście do flirtu. Zakłada, że nie jest ono narzędziem do zrealizowania celu w pójścia na randkę czy znalezienia partnera, ale przejawem radości z podejmowania interakcji i stwarzania więzi z drugim człowiekiem.

Zawartość książki

Poradnik składa się z 8 rozdziałów, ale podzieliłam go na dwie części.  

Pierwsza część dotyczy tego wszystkiego, co mamy w głowie. Po pierwsze, mitów na temat flirtowania, przekonań na temat odrzucenia (rozdział 1). Po drugie, różnych sposób wyjaśniania trudności w flirtowaniu i pułapek, w jakie możemy wpaść rozpoczynając swoją przygodę z zagadywaniem nieznajomych osób (rozdział 2). I po trzecie, wyobrażeń na temat przyszłego partnera_ki (rozdział 3).

Druga część poradnika odnosi się do działania, a więc praktycznych wskazówek, jak nawiązać interakcję z zupełnie obcą osobą (rozdział 4), jak ocenić jej zainteresowanie i okazać własne (rozdział 5) i ostatecznie doprowadzić do randki (rozdział 7).

Kilka słów o poradniku

Jeśli ktoś oczekuje sposobów, scenariuszy, propozycji gotowych tekstów, które trzeba wyrecytować, żeby wzbudzić czyjeś zainteresowanie, to z pewnością nie znajdzie ich w książce. Wydaje się to być sensowne, kiedy główna idea poradnika opiera się na przekonaniu, że flirtować można z każdym i wszędzie. Nie potrzeba do tego żadnych narzędzi. Pozytywne nastawienie, zmiana schematów myślenia, oswojenie odrzucenia wystarczą, żeby faktycznie wyjść do ludzi i zacząć z nimi rozmawiać.

Czego nie znajdzie się w poradniku? Propozycji ćwiczeń czy zadań, jak dojść do takiego etapu, kiedy odczuwa się przyjemność z nawiązywania interakcji zamiast lęku. Samo „zagadaj do obcej osoby” wydaje się mało motywujące.

W książce nie ma w ogóle bibliografii. Brakuje odwołań do wyników badań, które dotyczą flirtu, podrywu itp., a przecież tytułowa flirtologia miała właśnie na tym się opierać.  

Nie wyodrębniłam też żadnych książkowych smaczków, którymi chciałabym się podzielić.

To, z czym zgadzam się z autorką poradnika i co pojawiło się w książce „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” to zaakceptowanie, jak ważne jest przyglądanie się osobom, z którymi randkujemy pod względem posiadania przez nich cech, które ważne są w długotrwałym związku. Obie autorki proponują, aby nie oczekiwać i nie oceniać nawiązanej znajomości pod względem pojawienia się iskry czy tzw. chemii. Także w „Flirtologii” jest podkreślone, że wiele zależy od naszego nastawienia, mowy ciała czy samopoczucia.  

Doceniam również wysiłek autorki w podejmowaniu licznych prób, aby przekonać Czytelnika, że odrzucenie to naprawdę nic złego i zupełnie nie świadczy o wartości człowieka. Smith zwraca uwagę, że bycie atrakcyjnym a wyglądanie atrakcyjnie to dwie różne sprawy. Samooakceptacja, robienie fajnych rzeczy, które są dla nas źródłem przyjemności, sprawiają, że ludzie będą nas spostrzegać w pozytywny sposób. Nie trzeba więc wpisywać się w popularne kanony urody, żeby z kimś zacząć flirtować i go sobą zainteresować.  

Czyli co, kupić czy nie kupić?

Ja bym nie kupiła, a to dlatego, że nie dowiedziałam się niczego nowego. Książka może się jednak okazać interesująca dla osoby, która chce poznawać ludzi w różnych miejscach i potrzebuje poczuć się w tym pewniej. Lektura poradnika pozwala uwolnić się od oczekiwania, że każda próba wejścia w interakcje musi być udana i przynosić wymierny efekt. Flirt ma dawać fun, a nie tylko numery telefonów i zapełniony randkami kalendarz.

Autorka pozwala nam spojrzeć na flirt w inny sposób. Zakłada on, że każdy bierze odpowiedzialność tylko za własne myśli, emocje i zachowanie, pozwalając drugiej osobie do jej własnych reakcji. W efekcie zamiast doszukiwać się problemów w nas samych, przyjmujemy, że ktoś mógł mieć dziesiątki różnych powodów, dla których nie chciał kontynuować rozmowy. Taki sposób myślenia, który jest zresztą całkiem sensowny, pozwala odetchnąć z ulgą i zrzucić z siebie ciężar niepewności.

Zwrócenie uwagi autorki na różne mity, przekonania, schematy myślowe, które wcale nie wspierają nas w znalezieniu miłości, to kolejny ważny aspekt poradnika. Może się on okazać dla kogoś pomocny. Przyjrzenie się temu, co myślimy i jak przekłada się to na nasze zachowanie to punkt wyjścia do pracy nad sobą i wyjścia z uczuciowego impasu. Jeśli jednak ktoś ma już jakąś samoświadomość i wie, dlaczego doświadcza określonych trudności, to lektura poradnika nie wniesienie raczej nic nowego.

Podsumowując, „Flirtologia” nie została moją ulubioną pozycją w kategorii poradników miłosnych. Książka jest poprawna, szybko się ją czyta i może być pomocna dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z randkowaniem.

„Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” – recenzja

Po książkę „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” sięgnęłam, bo… zaciekawiła mnie jej okładka. Przedstawia ona grafikę nawiązującą do korzystania z aplikacji randkowej. Zasugerowałam się nią, myśląc, że książka tego właśnie dotyczy. Czytam wszystko w tym temacie, to bez większej refleksji, po prostu ją kupiłam. Okazało się, że tylko jedna część poradnika dotyczy poszukiwania partnera w Internecie. Książkę przeczytałam jednak całą i postanowiłam ją dla Was zrecenzować.

Kim jest autorka poradnika, Logan Ury?

Osoba, która stoi za napisaniem książki „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” jest obecnie szefową działu wiedzy o związkach w jednej z popularnych aplikacji randkowych – Hinge. Wielokrotnie występowała jako ekspert w temacie randkowania w XXI wieku, prowadziła również konsultacje indywidualne i warsztaty.

Co ważne, Logan Ury jest psycholożką behawioralną. Ma to przełożenie na jej sposób pracy z klientami i dobór wskazówek zawartych w poradniku.

Książka w pigułce – fundamenty

Myślą przewodnią książki jest założenie, że w wielu dziedzinach swojego życia postępujemy nieracjonalnie, także w życiu uczuciowym. Autorka deklaruje, że opracowała teorię miłości zamierzonej, prowadzącej do zdrowego związku. U jej podstaw leży przekonanie, że ludziom nie wiedzie się w miłości, bo podejmują złe decyzję.

Randkowanie i bycie w związku to proces. W czasie jego trwania wielokrotnie podejmujemy określone wybory – wybór partnera, kolejna randka, bycie razem, wspólne zamieszkanie, ślub albo rozstanie. Logan Ury kładzie nacisk, aby nie były one przypadkowe.

Książka ma być pomocna Czytelnikom w zebraniu informacji na temat własnych przekonań, preferencji co do potencjalnego partnera, kondycji związku i wytyczeniu celu. Następnie Czytelnik ma doprowadzić do jego realizacji.

Nie oceniaj książki po okładce czyli jej faktyczna zawartość

Książka podzielona jest na trzy części.

Część 1: Przygotowujemy się

Lektura pierwszej części poradnika ma nam pomóc rozpoznać, jakie jest nasze nastawienie do randkowania, wyobrażenie o miłości, styl przywiązania się oraz jaki typ osób zapraszamy do swojego życia. Zawarte tutaj wątki, chociaż w mocno okrojonej wersji, mogą Czytelnika naprowadzić na źródło swoich potencjalnych trudności w życiu uczuciowym.

Część 2: Przechodzimy do rzeczy

I faktycznie, możemy tutaj znaleźć informację na temat tego, jak randkować online, ale też offline. Jakie wnioski płyną z tej części książki? Logan Ury, zgodnie z przyjętym założeniem, wytycza konkretne kroki, które należy powziąć, np. żeby zaliczyć udaną randkę. Proponuje też ćwiczenia, które mają nam pomóc w dokonywaniu świadomej decyzji o dalszych losach znajomości.

Część 3: Angażujemy się na poważnie

Ostatnia część książki odnosi się do kolejnych faz rozwoju relacji – wspólne zamieszkanie, ślub, a może rozstanie. Czytelnik jest zachęcany do tego, aby świadomie podejmował decyzję „co dalej”. Znajdziemy tutaj informacje o tym, jak ocenić własne zaangażowanie i kondycję relacji. Poradnik zawiera też wskazówki praktyczne, np. jak przeprowadzić rozmowę na temat zakończenia związku albo wprost przeciwnie – wspólnego zamieszkania i wejścia w związek małżeński.

O randkach i związkach – dla singla i osoby w relacji

Pozycja „Plan miłość czyli jak stworzyć fajny związek” skierowana jest właściwie dla wszystkich zainteresowanych tematem randkowania, ale także osób, które są już w związku.

W przypadku tej drugiej grupy czytelników, lektura poradnika będzie przydatna wtedy, gdy pojawiły się już u kogoś wątpliwości. Znalezienie odpowiedzi na pytania typu: „Czy to ten/ta?”, „Czy jesteśmy gotowi na wspólny dom?”, „Może lepiej się rozstać?” itp., bywa trudne.

Ponadto wykonanie zaproponowanych ćwiczeń czy nawet skorzystanie z planu rozmowy z partnerem może pomóc parom w świadomym podjęciu decyzji na temat funkcjonowania związku. Jeden z rozdziałów dotyczy też pielęgnowania więzi, aby relacja była trwała i satysfakcjonująca.

Książkowe smaczki czyli co ciekawego znalazłam dla siebie, z czego i Wy możecie skorzystać

Najbardziej interesująca, pewnie z racji mojej fascynacji korzystaniem z portali i aplikacji randkowych, jest część poświęcona cieniom randkowania online. Sformułowane tam problemy pokrywają się z treściami, które publikuję na blogu. Dotyczą one głównie radzenia z wielością kandydatów i formą ich prezentacji.

Przykładowo, czy wiesz, że istnieje wyraźna korelacja miedzy wzrostem i dochodem a sukcesem na portalach randkowych? Dan Ariel oszacował, że mężczyzna musi zarabiać o 40 tysięcy dolarów rocznie więcej, by zrównoważyć przewagę o 2 centymetry wyższego rywala. Dlaczego te 2 centymetry są tak ważne i aż tyle kosztują?

Im bardziej mierzalna jest jakaś cecha, a w przypadku portali randkowych, wzrost jest łatwo porównywany, tym istotniejsza się wydaje. Po prostu świat wirtualny wyostrza pewne cechy, które w realu nie miałyby takiego znaczenia. Tymczasem, kobiety na portalach randkowych często odrzucają panów, którzy nie spełniają ich oczekiwań.

Co więcej, niezwykle wartościową jest część, w której autorka opisuje, jakie aspekty przeceniamy wybierając partnera, a czego w nim nie doceniamy. Logan Ury skorzystała z pracy badaczy i terapeutów. W poradniku przedstawiła czego wymaga stabilna, długotrwała relacja partnerów. Sformułowane wskazówki mają pomóc znaleźć odpowiedniego partnera, który będzie posiadał określone cechy.

Przykładowo, emocjonalna stabilność i troskliwość, według psychologa, Ty Tashiro, na którego powołuje się autorka, to dwie najważniejsze, a zarazem najmniej doceniane cechy, jakich poszukujemy u potencjalnych partnerów. Podobnie myśli małżeństwo, Julie i John Gottman, prawdziwe autorytety w temacie związków.

Przywołuje ten przykład, ponieważ może być wartościowy dla osób, które randkują online. Otóż jak rozpoznać, czy mamy do czynienia z osobą o takich cechach? Przyglądając się, jak nasz znajomy_a traktuje osoby, od których niczego nie potrzebuje, np. kelnerów albo innych gości w trakcie trwania randki.

Sytuacje stresowe również dostarczają nam informacji, jak taka osoba reaguje. Impulsywne i agresywne zachowanie partnera_ki, na wieść o tym, że rezerwacja w restauracji została anulowana i nie macie gdzie usiąść, sugeruje brak posiadania wspominanej cechy.

Kilka słów o poradniku z perspektywy czytelnika

Książkę „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” dobrze się czyta. Sama nieszczególnie lubię poradniki, ale ten nie miał mentorskiego tonu, nie zakłada oczywistego „happy endu”.

Pozycja obfituje za to w sporą liczbę wyników badań, których przytaczanie bardzo sobie cenię, i nawiązań do psychologii. Co jednak ważne, zachowana została proporcja pomiędzy przykładami z życia autorki, jej pracy terapeutycznej, a perspektywą naukową. Wiedza, którą czerpie się z książki, jest podana w przystępny sposób. Forma opowieści i anegdoty służy wyjaśnianiu i prezentacji faktów naukowych.

Czytając książkę ma się poczucie, że autorka stara się być przystępna, ma dystans do siebie i poczucie humoru. Mi osobiście nie zdarzyło się wybuchnąć śmiechem, ale może to kwestia indywidualnych preferencji.

Co dla niektórych ważne, książka ma swoją strukturę – jest podzielona na części, rozdziały, a te jeszcze na mniejsze porcje tekstu wyróżnione nagłówkami. Można przeczytać kilka akapitów i przerwać lekturę, mając poczucie, że czegoś się dowiedzieliśmy. Przynajmniej, w moim przypadku tak było.

Ciekawa propozycją są ćwiczenia, których nie trzeba nagminnie wypełniać. Pojawiają się one faktycznie w odpowiednich miejscach. Nie mają skomplikowanej formuły, ot – pomyśl, zastanów się, zaplanuj albo rozpisz swój własny plan działania. Taka forma ćwiczeń wynika z nurtu, z którego wywodzi się autorka.

Kilka słów o poradniku z perspektywy badacza

Propozycja Logan Ury pozostaje pod wieloma względami spójna. Kolejne punkty wynikają z siebie, przywoływanie wyniki badań czy nawiązania do psychologii służą potwierdzeniu tego, o czym pisze sama autorka. Nie ma tutaj co prawda żadnej dyskusji na temat przywoływanych badań, ale z reguły nie temu ma służyć poradnik.

Sam fakt, że psycholożka pracuje w nurcie behawiorystycznym determinuje w dużym stopniu to, do jakich źródeł sięga i co proponuje Czytelnikowi.

Idąc dalej, pewnym ograniczeniem poradnika jest próba zmobilizowania Czytelnika do zmiany swojego życia uczuciowego poprzez wytyczenie mu schematu postępowania i wykonywanie ćwiczeń. Warto, żeby osoba sięgająca po książkę wiedziała, że praca nad sobą może dotyczyć też myśli i emocji, próby ich zrozumienia, a nie tylko samego zachowania itp. I nie zawsze trzeba się z tym samodzielnie uporać.

Wątpliwość, jaka zrodziła mi się w trakcie lektury książki „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek.” dotyczy samej obietnicy jaką składa Logan Ury we wstępie. Poradnik ma pomóc przełamać pewne schematy myślenia, szkodliwe przekonania, przez które Czytelnik nie znalazł partnera_ki. To dość poważna obietnica. Ludzie często potrzebują czasu, aby zidentyfikować pewne wzorce, przeanalizować doświadczenia i najczęściej robią to podczas terapii.

Przykładowo, sama część poświęcona stylom przywiązania w kontekście wyboru partnera zajmuje kilka stron. Dużo obszerniej pisze na ten temat np. polska autorka, dr Olga Kamińska w książce „#Love. Jak kochamy w XXI wieku”.

Inna sprawa, że autorka pisze, że opracowała teorię miłości zamierzonej. To bardzo duża deklaracja jeśli przyjąć znaczenie, jakie nadaje się terminowi „teoria” w nauce – tutaj kryteria są bardzo rygorystyczne. Wymaga się m.in., bardzo rozległych badań, na dużej grupie osób, aby można było uogólniać wyniki na innych ludzi.

Logan Ury bazuje na założeniach behawioryzmu i swoim doświadczeniu. Na ich podstawie stworzyła pewien zbiór pomocnych rad, które okazały się pomoce dla jej bliskich i klientów.

Czyli, że co? Kupić czy nie kupić?

Ogólnie, poradnik oceniam jako wartościową pozycję, warto ją mieć na swojej półce. Szczególnie dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z randkowaniem, utknęły na jakimś etapie albo wracają na rynek matrymonialny po jakimś czasie. Także osoby doświadczające wątpliwości co do dalszych losów swojego związku znajdą w poradniku wsparcie w dochodzeniu do świadomej decyzji.

Z mojej perspektywy, Logan Ury prezentuje bliskie mi podejście do poszukiwania partnera. Polega ono na dokonywaniu racjonalnych decyzji i przyglądaniu się nawiązywanym relacjom. Inspiracja dokonaniami nauki i jej upowszechnianie w kontekście życia codziennego jest dla mnie równie cenna.

Na blogu pojawił się już tekst inspirowany treścią poradnika: Randkowanie z kilkoma osobami na raz. Dlaczego to nie działa?

Innymi słowy, książka całkiem ciekawa, bogata treściowo i może być przyczynkiem do pracy nad sobą.

Facebook Dating – opis funkcjonalności i recenzja

Ludzie randkowali przez Facebooka zanim pojawiła się do tego dedykowana platforma. Wydaje się, że stworzenie usługi, która jest powiązana z najbardziej znanym portalem społecznościowym, ale pozostającej wobec niego odrębną, jest genialnym rozwiązaniem. Mijają cztery miesiące od kiedy Facebook Dating zadebiutował w Polsce. Czas na recenzję!

Zasady działania Facebook Dating

Facebook Dating zasadza się na prostej i powszechnie stosowanej na rynku zasadzie. Tworzymy własny profil, a następnie przeglądamy profile innych osób i wyrażamy swoje zainteresowanie – tutaj poprzez kliknięcie serduszka lub jego brak albo komentując zdjęcie danej osoby. Jeśli mamy dopasowanie, tj. matcha możemy porozmawiać z wybraną osobą bądź po prostu kontynuować wymianę wiadomości po otrzymaniu komentarza. Możliwa jest też opcja wideo chatu, co w sytuacji pandemii może być korzystnym rozwiązaniem.

Sam proces założenia swojego konta jest niezwykle prosty i szybki. Wystarczy kilka kliknięć i właściwie nasz profil tworzy się sam na podstawie informacji i zdjęć umieszczonych na koncie FB. Taki profil można jednak rozbudować. Możliwe jest stworzenie krótkiego opisu, załączenie dodatkowych zdjęć, udzielenie odpowiedzi na dodatkowe pytania. Nasze konto może zostać także połączone z tym na Instagramie.  Standardowo mamy możliwość ustawienia filtrów dla osób, które będą pojawiać się wynikach wyszukiwania. Dostępne są następujące kryteria: lokalizacja, wiek, płeć, wzrost, posiadanie dzieci, preferowane wykształcenie i poglądy religijne. Wybrany wariant, np. w zakresie wieku, może stać się warunkiem koniecznym do spełnienia. Wówczas będą nam proponowane wyłącznie profile, które spełniają nasze oczekiwania.

Co ważne, ustawienia profilu i filtry wyszukiwania uwzględniają w swoich zakresach także osoby niebinarne oraz o różnych orientacjach seksualnych.

Funkcjonalności dostępne w usłudze w kontekście nawiązywania relacji

Facebook Dating łączy w sobie funkcjonalność typowej apki randkowej – pozwala poznawać zupełnie nowe osoby, ale także wykorzystuje starą jak świat opcję poznawania się poprzez znajomych. Po pierwsze przeglądając profile możemy zobaczyć, że z niektórymi osobami mamy wspólnych znajomych. Dla jednych to zaleta Randek na FB, bo nowopoznana osoba nie jest już zupełnie anonimowa. Z kolei dla tych użytkowników, którzy nie czują się komfortowo z myślą, że ktoś ze znajomych albo rodziny mógłby zobaczyć, że szukają znajomości w sieci, to istotna wada. Dla tej grupy wprowadzono jednak opcję, aby ich profil nie pokazywał się znajomym oraz osobom, które po prostu zablokują. Co ciekawe, to rozwiązanie budzi jednak wątpliwości ze względu na łatwość ukrycia tego, że się randkuje przez osoby, będące już w związkach.

Po drugie ciekawą opcją jest Secret Crush czyli Lista sympatii. Mamy możliwość wskazania, który znajomy szczególnie nam się podoba. Co ważne, ta osoba się o tym nie dowie, o ile sama nie będzie nami zainteresowana. To bezpieczne rozwiązanie szczególnie kiedy ktoś nie odwzajemnia naszych sympatii.

Po trzecie jesteśmy zachęcani do tego, aby zbliżyć się do interesujących znajomych, którzy udzielają się na tych samych grupach i uczestniczą w tych samych wydarzeniach itp. Zakłada się, że takie osoby mogą mieć podobne zainteresowania do naszych. To nie tylko ułatwia nawiązanie pierwszej rozmowy, ale też stanowi bazę dla rozwoju głębszej relacji. Pewne wątpliwości budzi jednak możliwość bycia wystalkowanym przy okazji jakiego eventu przez kogoś, kogo zaloty odrzucimy.  

Cechy wyróżniające Randki na Facebooku

Ciekawą opcją dostępną w ustawieniach usługi jest „Ogranicz kontakt”. Możemy wstrzymać możliwość dopasowania do nowych osób, ale jednocześnie nadal odpowiadać na wiadomości tych użytkowników, z którzy nas polubili lub z którymi mamy dopasowanie. Biorąc pod uwagę, że wielość opcji wyboru ma znaczenie i bywa przytłaczająca, o czym piszę w tym tekście, to ograniczenie się do utrzymywania kontaktu tylko z kilkoma osobami może być korzystną strategią. Inna sprawa, że ciągle otrzymywanie powiadomień na Facebooku może być po prostu irytujące. Na szczęście można je wyłączyć.

„Druga szansa” to kolejna funkcjonalność dostępna w Facebook Dating. Polega ona na tym, że możemy wrócić do przeglądania tych profili, które już odrzuciliśmy. Myślę, że nie byłam jedyną osobą, której zdarzyło się ocenić czyjś profil na Tinderze za szybko i nie móc już do niego wrócić. Tutaj to niebezpieczeństwo nam nie grozi. Co jednak nie zmienia faktu, że z czasem nasze strategie przeglądania profili stają się coraz bardziej oszczędne.

„Lista Sympatii” – to rozwiązanie opisałam powyżej, podobnie jak „Lista blokowanych osób”.

Facebook Dating – podsumowanie

Planowałam wylistować zalety i wady usługi. Jednak okazało się, że niektórych podpunktów nie da się jednoznacznie przyporządkować tylko do jednej kategorii. Na różne kwestie możemy patrzeć przez pryzmat bezpieczeństwa, wygody, dostępu do użytkowników, a nawet moralności. W efekcie inaczej je oceniać.

Zalety Facebook Dating

  • Usługa pozostaje w całości bezpłatna jest jej ewidentnym plusem.
  • Chcąc skorzystać z Facebook Dating nie trzeba instalować dodatkowej apki, ponieważ funkcja randkowania jest dostępna dla wszystkich użytkowników Facebooka.
  • Pozostawienie użytkownikowi możliwości wyboru czy chce ukryć fakt korzystania z randek przed swoimi znajomymi i innymi osobami, czy jednak otwarcie ogłosi fakt dołączenia do Facebook Dating.
  • Brak jasnych podziałów ze względu na płeć i orientację seksualną.

Wątpliwości co do jednoznacznej oceny następujących cech i opcji usługi

  • Możliwość wysyłania wyłącznie wiadomości tekstowych. Z jednej strony pozwala uniknąć otrzymywania niechcianych zdjęć, ale bywa też oceniane jako ograniczenie Randek na FB.
  • Integracja z kontem na Instagramie jako dodatkowa opcja prezentacji siebie.
  • Szybkość i łatwość stworzenia profilu. Jest to wygodne, a samo pozostawienie pewnych pól pustych bywa kuszące, bo mimo wszystko trudno nam pisać o sobie. Jednak puste pola mogą niewiele mówić o nas samych innym użytkownikom. Dobrze przygotowany profil nie tylko nas prezentuje, ale też stanowi użyteczne narzędzie do selekcji kandydatów. W tekście opis siebie mówi więcej niż myślisz wyjaśniłam, dlaczego uzupełnianie informacji na profilu randkowym ma sens i jak dzięki temu zaoszczędzić czas na nierozpoczynaniu nietrafionych relacji.
  • Możliwość dołączenia do Facebook Dating niezależnie od statusu ustawionego na głównym koncie FB. Z jednej strony, dlaczego Facebook miałby ingerować w tę kwestię i ograniczać dostęp osobom w związku skoro usługa randek pozostaje odrębna wobec głównego konta. Z drugiej strony użytkownicy chcieliby uniknąć nawiązywania relacji, z kimś kto szuka możliwości zdrady. O tym, jak korzystanie z portali i aplikacji randkowych rzutuje na motywację do zdrady napisałam w tym tekście.

Wady usługi

  • Dostępność usługi wyłącznie w wersji mobilnej.
  • Ograniczona dostępność użytkowników pod względem ilości. Testując usługę dość szybko otrzymałam informację braku profili do wyświetlenia. Być może Facebook Dating zyska na popularności, ponieważ z racji połączenia z Facebookiem, potencjalna baza użytkowników jest naprawdę duża.
  • Otrzymywanie wiadomości od osób, którymi nie jesteśmy zainteresowani. Może to potęgować problem braku odpowiedzi na wiadomości wysłane przez mężczyzn i poczucia przytłoczenia u kobiet. Pisałam o tym we wpisie o tym, jak zacząć rozmowę na Tinderze.
  • Możliwość identyfikacji użytkowników, a także niebezpieczeństwo śledzenie aktywności danej osoby na grupach, nagabywania na Facebooku, a także ich wystalkowania w realnym życiu.

Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się sytuacja na rynku randek online i czy Facebook Dating stanie się realną konkurencją dla Tindera. Dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia z korzystania z usługi. Co myślicie na temat samej platformy? Listę plusów i minusów Randek na FB chętnie uzupełnię o Wasze pomysły.

Zdjęcie autorstwa Alex Haney dostępnee na Unsplash

Bumble – aplikacja randkowa wzmacniająca siłę kobiet i promująca szacunek

Jakie są najczęstsze zarzuty wobec randkowania online? Można wymienić ich co najmniej kilka. Uprzedmiotowienie ludzi i traktowanie ich jako „opcji”, flirtowanie bez intencji pójścia na randkę, a tym bardziej angażowania się w relacje, promowanie przygodnego seksu, powierzchowność i próżność użytkowników, koncentracja wyłącznie na wyglądzie fizycznym, niski odsetek uzyskiwanych odpowiedzi na wiadomość inicjującą. Część osób zniechęca się poszukiwania partnera w sieci wiedząc, że często będą potraktowani bez szacunku, wyłącznie jako obiekty seksualne. Czy istnieje jakaś alternatywa dla tego typu miejsc?

Czym jest Bumble?

Obiecująca, przynajmniej pod względem założeń, leżących u podłoża funkcjonowania, jest aplikacja Bumble. Przywołuje na myśl skojarzenie z ulem, miodem, królową pszczół, przypominając o istotnej roli, jaką kobiety mogą odgrywać w łączeniu się w pary. Filozofia aplikacji nawiązuje do egalitaryzmu i szacunku, wzmacnia siłę kobiet i co ciekawe, nie nawiązuje wyłącznie do randkowania. Aplikacja nastawiona jest na budowanie różnorodnych kontaktów, także przyjacielskich i biznesowych. Jeśli chodzi o sam mechanizm dobierania par jest taki sam jak w Tinderze. W zależności od naszego zainteresowania przesuwa się palcem w lewo albo prawo. Następnie ma się 24 godziny na wysłanie wiadomości i tyle samo czasu na udzielenie odpowiedzi.

Równość kobiet i mężczyzn

Wiele kobiet narzeka, że ledwo co rozpoczęta znajomość jest przez mężczyzn seksualizowana i wręcz wymaga się od nich tego, aby zgadzały się na niezobowiązującą randkę. Pojawia się bowiem oczekiwanie, że skoro jesteś użytkownikiem aplikacji, która promuje seksualne przygody, to znaczy, że nie masz nic przeciwko jednorazowym spotkaniom. Tymczasem Bumble zeruje te oczekiwania. Co więcej, kobiety mogą przejąć większą kontrolę nad randkowaniem. Zdaniem Whitney Wolfe Herd, założycielki Bumble, jakikolwiek postęp poczyniony przez kobiety w dziedzinie zawodowej zdawał się cofać w relacjach damsko-męskich. Z tego powodu panie są zachęcane do wykonania pierwszego ruchu, zamiast czekać aż zostaną wybrane przez mężczyznę. Przy okazji otrzymują też mniej wiadomości typu „Cześć, co słychać?”. Przy okazji przypominam, że kilka wskazówek, co pisać i czego unikać w pierwszej wiadomości umieściłam w tym tekście.

Zmiana przestarzałych zasad na nowe

Na nic zda się kolekcjonowanie „matchy”, ponieważ jeśli nie zostanie nawiązany kontakt, to znikają one po 24 godzinach. Tylko raz na dobę można przedłużyć czas na nawiązanie wiadomości do 48 godzin. Ograniczenie czasu na wysłanie wiadomości wydaje się ciekawym rozwiązaniem, ponieważ minimalizuje niepewność użytkowników co do tego, kiedy powinno się odpowiedzieć – w domyśle okazać zainteresowanie. Jeśli kobieta napisze tego samego dnia, w którym sparowała się z innym użytkownikiem, to jej zachowanie będzie ocenione jako typowe. Co ciekawe, w pierwszej wersji aplikacji, mężczyzna miał nieograniczony czas na udzielenie odpowiedzi. Ta nierównowaga została jednak szybko wyeliminowana.

Życzliwość jest seksi

Założycielka Bumble nazywana jest przez niektórych feministką, ponieważ wzmacnia pozycję kobiet. Jednak tak naprawdę żadna z płci nie ma dominować, ale wzajemni okazywać sobie szacunek.  Aplikacja ma bazować na założeniu, że ludzie muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje słowa i uczynki. Jeśli jakaś osoba zachowuje się nieodpowiednio należy ją zgłosić. W związku z tym, aktywni i świadomi zasad użytkownicy, dbający o bezpieczeństwo i dobre samopoczucie innych są nagradzani statusem VIP. Co więcej, nie akceptuje się np. zdjęć nagich torsów czy selfie tylko w bikini. Weryfikacja zdjęć ma też zapobiegać oszustwom i podszywaniu się pod inne osoby.

Czy aplikacja sprawdzi się polskim rynku matrymonialnym?

Aplikacja jest dostępna w 150 krajach, także w Polsce. Na chwilę obecną, w Google Play Bumble pobrano prawie 120 tysięcy razy, z kolei Tinder ponad 3 miliony. Polski Internet raczej milczy na temat aplikacji, w sieci można znaleźć tylko kilka zapowiedzi wprowadzenia Bumble na rynek. Miało to też odzwierciedlenie w małej ilości osób dostępnych w aplikacji. Zupełnie inaczej sytuacja prezentuje się w innych państwach, dużą popularność aplikacja zyskała np. w Indiach. Firma ma swoją siedzibę w Los Angeles, Nowym Yorku, Niemczech i Australii. Co ciekawe, 85% pracowników stanowią kobiety, co w świecie technologii może być ewenementem. 

Macie jakieś doświadczenia z tą aplikacją? Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się, co o niej myślicie? Czy jest szansa, żeby Bumble przyjęło się w Polsce?

Tekst powstał na podstawie artykułu: