Badanie doświadczeń osób, korzystających z aplikacji i portali randkowych

Randkujesz w Internecie, weź udział w ankiecie!

Jesteś ciekawy_a kim jest polski użytkownik portali i aplikacji randkowych? Jakie są doświadczenia tych osób i na ile są one zbieżne z Twoimi? Mnie też to ciekawi, dlatego zebrałam najważniejsze pytania i umieściłam je w ankiecie. Ma ona wymiar czysto naukowy.

Ankieta jest krótka, szybka i łatwo klika się na telefonie.

Można wygrać 4 vouchery na kwotę 100 PLN do wykorzystania w sieci Empik.

Kto chce zgarnąć nagrodę klika w ten link: www.profitest.pl/s/44391/Z6hGkmU4

Kto woli zachować wszelkie dane dla siebie, ten klika tutaj: www.profitest.pl/s/44261/kkVzDnoM

Trudne zachowania użytkowników portali i aplikacji randkowych. Cz. 3: Oszustwa

Oszustwa na portalu lub aplikacji randkowej

W badaniach Pew Research Center odnotowano, że 50% użytkowników uważa że osoby korzystające z portali i aplikacji randkowych, zakładają fałszywe konta i dopuszczają się oszustwa. Czy słusznie? Trudno powiedzieć.

Najpewniej takie dane posiadają twórcy aplikacji i portali randkowych. Użytkownicy mogą (i powinni!) raportować niewłaściwe zachowania innych osób, ale tutaj trudno o jawność takich informacji. Niemniej, o przypadkach catfishingu, oszustwach matrymonialnych i nigeryjskich książętach słyszał chyba każdy.

Randkowanie w sieci wiąże się z ryzykiem, że angażujemy swój czas i emocje w znajomość, która z góry skazana jest na porażkę. Wszak osoba, która wzbudziła nasze zainteresowanie może wcale nie istnieć.

Poszukiwanie partnera na portalu lub aplikacji randkowej wiąże się z możliwością doświadczenia też innych trudnych zachowań użytkowników, o których piszę w ramach serii tekstów.

Znasz historię internetowej znajomości Neva Schulmana? Poznał 40-letnią, zamężną kobietą, która podawała się za kogoś innego. Dlaczego? Ot, nie czuła się zadowolona z własnego życia. To wówczas zadebiutowało pojęcie „catfish”. Co ciekawe, to określenie zostało użyte przez męża bohaterki filmu i oznaczało suma. Z czasem zaczęło być utożsamiane z internetowym oszustwem.

Ten najbardziej znany przypadek oszustwa dał początek aż 8 sezonom serialu o tej samej nazwie.

Catfish i oszustwa matrymonialne

Catfishing polega na tworzeniu fikcyjnej postaci lub fałszywej tożsamości i posługiwaniu się nią w relacji z drugą osobą. Innymi słowy, ktoś ukrywa własną tożsamość. Wykorzystuje do tego czyjeś dane personalne, zdjęcia czy fakty z życia osoby, za jaką się podaje. W innym przypadku, wymyśla zupełnie nową postać.

Jednym z powodów takiego zachowania jest intencja dokonania wyłudzenia: pieniędzy, kompromitujących zdjęć czy nawet zgody na seks. Innym razem, oszustwo lub prześladowanie innej osoby, np. użytkownika portalu lub aplikacji randkowych. Są ludzie, którzy robią to dla zabawy, czując potrzebę dowartościowania się, celowego skrzywdzenia innej osoby, z chęci manipulacji lub uzyskania określonych korzyści.

Fałszowanie własnej tożsamości i budowanie relacji romantycznej za pośrednictwem serwisów internetowych w celu wyłudzenia pieniędzy to oszustwo matrymonialne w czystej postaci, znane już w świecie offline. Przykładowo, Jerzy Kalibabka, znany pod pseudonimem „Tulipan” oszukał ponad 200 kobiet, co zostało udokumentowane, na kwotę 15 milionów złotych.

Wcale nie tak trudno zostać oszukanym_ą, gdy szuka się miłości

Mogłoby się wydawać, że nie tak łatwo wpaść w pułapkę oszusta matrymonialnego. Zakładamy, że taka historia na pewno nam się nie przydarzy. Czyżby?

Większość z nas pragnie miłości i chce czuć się przez kogoś kochanym. To sprawia, że stajemy się głodni czyjegoś zainteresowania i uwagi. W efekcie tracimy rozsądek, zatracając się w relacji, która staje się przez kogoś wyreżyserowana.

Jak się okazuje, miłosne deklaracje w takich znajomościach mogą pojawić się już po 2 tygodniach znajomości. Wszystko po to, aby wytworzyć w ofierze poczucie wyjątkowości relacji, zdobyć zaufanie i uzależnić ją od siebie emocjonalnie.

To ciekawe, bo jak pisze w swoim opracowaniu Joanna Wnęk-Gozdek, schemat działania oszustów jest podobny. Najczęściej jest to oszustwo na żołnierza amerykańskiego, uczestnika misji humanitarnej albo inną osobę, wykonującą zawód zaufania społecznego (lekarz, pilot, żołnierz, korespondent wojenny czy prawnik). Rzadziej jest to sportowiec, model czy biznesmen przebywający na zagranicznym kontrakcie.

Sama znajomość rozwija się w szybkim tempie, wypełniają ją, pełne uwagi i zainteresowania, rozmowy. W międzyczasie pojawia się propozycja zmiany komunikatora, aby jeszcze łatwiej ze sobą rozmawiać. Jednocześnie oszust (tj. scammer) niechętnie podejmuje temat np. wymiany numeru telefonu.

Komplementy, drobne podarunki, miłe gesty, snucie wspólnych planów i pojawiające się deklaracje charakteryzują kolejny etap rozwoju znajomości. Wszystkie te działania mają sprawić, że ofiara zakocha się w oszuście.

Rodząca się zażyłość emocjonalna wykorzystywana jest do osłabienia ewentualnej odmowy, kiedy scammer poprosi o przysługę, drobną kwotę pieniędzy itp. Stąd już prosta droga do wyłudzenia. Najczęściej odbywa się ono w podniosłej atmosferze oczekiwania na pierwsze spotkanie w tzw. realu, do którego nigdy nie dochodzi.

Kropla drąży skałę

Katarzyna Tórz, autorka bloga ChicbyKate, opisała własne doświadczenia związane z poznaniem oszusta matrymonialnego. Mężczyzna robił wszystko aby uwiarygodnić swoją postać, do tego stopnia, że wysłał skany swoich dokumentów i swoje zdjęcia. Co ważne, wyglądał na nich tak samo jak w czasie rozmów wideo. W dodatku był przystojny, zabiegał o uwagę kobiety, będąc w tym niezwykle regularnym. Jak napisała autorka „Powoli, kroplą po kropli drążył sobie miejsce, w mojej głowie.”

Mogłoby się wydawać, że wystarczy odrobina rozsądku i przezorności, aby uniknąć bycia oszukanym. Nic bardziej mylnego.

Wspomniana kobieta skrupulatnie sprawdzała wiarygodność nowego znajomego w sieci – jego tożsamość, rzeczywisty wygląd, a nawet porównując pogodę w miejscu zamieszkania mężczyzny z aplikacją Google. Dopiero zawiła historia paczki i dołączonych do niej pieniędzy, a także rozmowa z pracownikiem Urzędu Celnego okazała się być skutecznym panaceum na miłość zza ocenu.

Opis przeżyć kobiety doskonale oddaje to, czego doświadczają oszukane osoby. Polecam przeczytać!

Co może zwrócić Twoją uwagę i co możesz zrobić, żeby czuć się bezpieczniej?

Pewien schemat postępowania oszustwa matrymonialnego jest powtarzalny, podobnie jak stosowane mechanizmy działania. Warto je znać i wiedzieć, na jakie zachowania zwrócić uwagę.

1. Tworzenie atrakcyjnego profilu randkowego

Taki profil powinien przyciągać, dlatego nierzadko znajdują się na nim wyjątkowo atrakcyjne zdjęcia, często stockowe, z całą pewnością nie należące do właściciela konta. Z drugiej strony, brak zdjęć albo niewielka ich liczba.

Nieostre, zamazane, celowo ukrywające postać użytkownika fotki, to również sygnał, że ktoś się ukrywa (np. przed żoną/mężem) i chce pozostać anonimowy.

Niegramatyczny opis, wyglądający jakby został przetłumaczony przez Google Translator to kolejny sygnał ostrzegawczy, podobnie jak puste bio.

Co możesz zrobić na tym etapie, jeśli masz wątpliwości, z kim masz do czynienia?

Sprawdzić fotki w Google Grafika albo aplikacji dedykowanej do odwracania zdjęć i wyszukiwania ich w sieci (np. Reverse Image). Taka szybka weryfikacja pozwala sprawdzić inne źródła, w jakich pojawiły się te same albo podobne obrazy. Nie zapewnia jednak pewności – sprytni oszuści potrafią zadbać o swoją wiarygodność w sieciach wyszukiwania.

Z drugiej strony całkowity brak informacji także budzi niepokój. Ktoś może dbać o swoją prywatność, ale zazwyczaj jego dane pojawiają się w kontekście bycia uczniem jakieś szkoły lub członkiem jakiegoś zespołu pracowniczego albo posiadania działalności gospodarczej.

2. Uwodzenie

Najczęściej w postaci love booming (tj. bombardowania miłością). Komplementy, wyznania, odkrywanie się i dzielenie się intymnymi szczegółami ze swojego życia, drobne gesty i podarunki – to wszystko składa się na proces zjednywania sobie drugiej osoby, aby uwierzyła w wyjątkowość nawiązanej relacji.

Co może wzbudzić wątpliwości?

Zbyt szybko rozwijająca się znajomość, w której ktoś chce wiedzieć o nas dużo, jednocześnie niekoniecznie dzieląc się szczegółami ze swojego życia. Wszelki brak wzajemności i równowagi w dzieleniu się informacjami, okazywanymi uczuciami, ich nieadekwatnością mogą wzbudzić Twoją podejrzliwość. Historie o bratnich duszach i miłości jak z bajki dają nam poczucie, że taka relacja może mieć sens. Jednak wyznanie miłości przez osobę, która nigdy nas nie widziała i unika bezpośredniego spotkania może budzić wątpliwości.

Dążenie do przeniesienia się na inną platformę komunikacji, aby być jeszcze bardziej dla siebie dostępnymi również bywa sygnałem do niepokoju. Przesyłanie sobie wiadomości tylko w określonych godzinach i dniach tygodnia, np. tylko w trakcie pracy, to kolejny sygnał ostrzegawczy.

Co możesz zrobić?

Warto zbierać informację na czyjś temat, poznać imię i nazwisko, podstawowe fakty z życia. Co prawda, każdą z tych danych można podać inną niż w rzeczywistości, ale

Nalegać na spotkanie w realu albo chociaż na wideo rozmowę. Możemy to argumentować w ten sposób, że skoro komuś tak na nas zależy, to z pewnością znajdzie czas na spotkanie (chociażby online). Dziwne uniki, zmiana tematu czy odwoływanie spotkania można potraktować jako jasny sygnał, aby zakończyć znajomość.

3. Testowanie

Ten etap polega na sprawdzeniu, na ile użytkownik_czka jest skory_a do wykonania drobnej przysługi czy odwdzięczenia się za przesłane prezenty itp.

Reguła wzajemności, technika stopy w drzwiach czy stopniowanie kolejnych próśb to sposoby wywierania wpływu, wykorzystywane przez oszustów. Drobne przysługi z czasem stają się dużymi przysługami, na które się godzimy. Jest nam coraz trudniej odmówić ze względu na coraz większą zażyłość emocjonalność i fakt, że już na wiele się zgodziliśmy.

Co może wzbudzić Twoją podejrzliwość?

Prośby o przesłanie niewielkich kwot pieniędzy (np. na podróż), odebranie jakieś paczki, zarezerwowanie biletu lotniczego, ale też wysłanie nudesa czy pokazanie się w bieliźnie podczas rozmowy wideo.

Co możesz zrobić?

Nie czuj się w obowiązku rewanżowania się za coś, co zrobiła druga osoba. Nie musisz być też konsekwentny_a w spełnianiu próśb – w każdej chwili możesz zrezygnować, a nawet warto abyś to zrobił_a.

Odmowa wykonania jakieś przysługi już na początkowym etapie znajomości pozwoli Ci zobaczyć, jak ktoś sobie z nią poradzi. Czy ten ktoś uszanuje Twoją decyzje i jak poradzi sobie ze złością itp. Może się okazać, że okażesz się być „trudnym przypadkiem” i ktoś nagle zniknie, wiedząc, że nie uzyska tego, czego chciał_a.

4. Żądania

To już ostatni etap, w którym dochodzi do sformułowania największej przysługi, często w atmosferze oczekiwania na spotkanie. Nagle pojawia się coś lub ktoś, co niweczy plany kochanków i tylko jedno z nich jest w stanie naprawić tę sytuację. Rozwiązaniem może być przelanie odpowiedniej kwoty pieniędzy, opłacenie pobytu w szpitalu, leczenia, edukacji, rachunku telefonicznego albo podatku dla organów celnych.

Scenariusz zbliżającego się i przerwanego różnymi okolicznościami spotkania może być odgrywany wielokrotnie, do czasu aż użytkownik_czka zorientuje się, że coś jest nie tak albo zostanie poinformowana o oszustwie.

Sprawy mogą przybrać też inny obród, kiedy scammer wciągnął użytkownika_czkę w sexting albo cybersex i grozi, że wykorzysta zebrane materiały. Ceną za zaniechanie upublicznienia zdjęć albo fragmentów filmu może być odpowiednia kwota pieniędzy albo zgoda na podjęcie aktywności seksualnej z oszustem.

Co może wzbudzić Twoje podejrzenia?

Charakter i waga prośby jest tutaj wyraźnym sygnałem, że ktoś chce nas wykorzystać.

Co możesz zrobić?

Jeśli nie jesteś pewny_a co do intencji użytkownika, skonsultuj się z osobą, która może udzielić Ci informacji na interesujący Cię temat, np. kwestie podatku celnego. Możesz też anonimowo zadzwonić na infolinię policyjną. Schemat postępowania i sposoby wyłudzenia pieniędzy najczęściej się powtarzają. Z pewnością znajdzie się ktoś, kto potwierdzi albo wykluczy zbieżność Twojej sytuacji z doświadczeniami innych osób.

Koniecznie zabezpiecz swoje aktywa i dostęp do płatności internetowych.

No i…

Poszukaj wsparcia, aby poradzić sobie z trudnym doświadczeniem, ale też, żeby się przed nim ustrzec

Poszukaj też wsparcia, być może także specjalisty. Doświadczenie oszustwa i trwanie w relacji, która okazała się fikcyjna i oparta tylko na chęci wykorzystania Cię jest trudne. W tej całej sytuacji, Twoje emocje i rozbudzone uczucia były najpewniej zupełnie prawdziwe. Daj sobie czas i możliwość dojścia do siebie, a także ponownego zbudowania zaufania do innych i świata.

Bycie oszukanym i okłamanym przez osobę, z którą nawiązało się znajomość, mając nadzieję na pozytywny jej rozwój, to trudne doświadczenie. Niestety portale i aplikacje randkowe oferując (z założenia) dostęp do wolnych i szukających miłości użytkowników, umożliwiając im zachowanie względnej anonimowości. W efekcie, przyciągają często osoby, których zamiary i intencje są dalekie od uczciwych. Warto zachować ostrożność i być uważnym na wszelkie czerwone flagi.

Jeśli nie wiesz na co zwracać uwagę przeglądając profile randkowe, nawiązując rozmowę albo umawiając się z kimś na randkę, żeby uniknąć rozczarowania i zadbać o własne bezpieczeństwo, możesz umówić się na konsultacje online. Możemy porozmawiać na ten temat!  

Randkowanie z kilkoma osobami na raz. Dlaczego to nie działa?

Mogłoby się wydawać, że randkowanie z kilkoma osobami w tym samym dniu albo w czasie trwania weekendu, to świetny pomysł. Takie porady sugerują też osoby zawodowo zajmujące się tematem podrywu, uwodzenia itp. Poznajemy w ten sposób kilku kandydatów_ki, więc ograniczamy czas na przygotowanie się do randki, dojazd do miejsca spotkania itp. W obliczu możliwego rozczarowania poznaną osobą staramy się zoptymalizować wysiłek i czas włożony w szukanie partnera_ki w sieci. Z tego powodu organizujemy sobie tych spotkań więcej. Zakładamy, że mamy wówczas większą szansę na spotkanie kogoś sensownego. W końcu niewielkim wysiłkiem można pójść na dwie randki, jedna po drugiej albo jedna przed, a druga po pracy, zamiast jednej.

Jest to kuszący pomysł.

Ale!

Okazuje się być nieskuteczny. Niby poznajemy więcej osób, ale żadna z nich nie staje się nam bliska. W tym tekście powiem Ci, dlaczego tak się dzieje.

Proces poszukiwania partnera zaczyna się traktować jak inwestycję, w której nie ma miejsca dla emocji i empatii dla ludzi, który stają się tylko profilami. Trudno, żeby pojawiły się jakiekolwiek romantyczne uczucia kiedy randka przyjmuje postać rozmowy kwalifikacyjnej, castingu albo spotkania z klientem. Wszak, nowy kandydat już zbliża się do umówionego miejsca i będzie odpowiadał na te same pytania. Nie ma tutaj ani zabawy, ani autentycznego zaciekawienia drugą osobą. Jest za to pobieżny ogląd i szybka ocena – „nadaje się” albo „nie nadaje się”.

Zdecydowanie rozumiem, że ludzie są zapracowani i nie mają zbyt wiele czasu, żeby angażować się w każde spotkanie, wydzielając na nie czas, który mógłby być inaczej spożytkowany. Stąd pomysł na szybką kawę przed pracą (serio! Nawet o 8.00), lunch albo ekspresowy drink zaraz po pracy. Tylko czy takie okoliczności nie sprzyjają temu, aby ludzie mogli się otworzyć i poczuć komfortowo, skupić na nowopoznanej osobie.

No nie.

Randkoprzeglądy czyli randki zero

Randkoprzegląd (określenie ukute przez Logan Ury) czy jak ktoś woli randka zero, to spotkanie rozpoznawcze, służące temu, aby sprawdzić z kim mamy do czynienia, jeszcze bez intencji pójścia na „prawdziwą randkę”. Innymi słowy, szybka kawa, to organizacyjnie najmniejszy wysiłek, żeby zweryfikować jak wygląda i zachowuje się osoba poznana na portalu albo aplikacji randkowej. I tutaj nie mamy zbyt dużej tolerancji dla ewentualnych mankamentów urody czy nietypowego zachowania. Jesteśmy jak gilotyna Hume’a, stwierdzamy jak powinno być, na podstawie tego, jak jest.

W dodatku, za kryterium oceny kandydata_ki przyjmujemy czy pojawi się tzw. „chemia”. Oczekujemy na jakiś impuls ciała, reakcję fizjologiczną organizmu albo chociaż jakiś znak, że ta relacja ma szansę na rozwinięcie. Tymczasem, naprawdę trudno spełnić czyjeś oczekiwania w takich okolicznościach. Skupianie się ma ocenie kandydata_ki sprawia, że odbywamy rozmowę kwalifikacyjną, a nie miło spędzamy czas.

Przyznacie, że nastawienie na wykonanie zadania, w tym wypadku: pójść na randkę-sprawdź-oceń i przejdź do następnej osoby, nie daje zbyt wiele możliwości, aby jakiekolwiek pozytywne emocje i uczucia mogły się pojawić.

I ok, może traficie na kogoś, kogo widok wzburzy Wam krew w żyłach. Jednak umówmy się, taka iskra może zgasnąć równie szybko, jak się pojawiła. Ocenianie przyszłego partnera tylko pod tym względem bywa dość niebezpieczne. No chyba że szukacie tylko znajomości typu one night stand albo friends with benefits.

I co ważne, wiecie, że brak iskry nie przekreśla szansy na fajną relację? Tak samo pojawienie się tzw. chemii nie gwarantuje dozgonnej miłości.

Trzymanie kilku srok na ogon – dlaczego, to nie zadziała?

Wielokrotnie pisałam już o tym, że paradoksalnie to, co jest plusem portali i aplikacji randkowych, jest jednocześnie źródłem naszych problemów. Możesz o tym przeczytać np. w tekście o 4 błędach w randkowaniu online.

Chodzi tutaj o dostępność kandydatów. W efekcie, zamiast znaleźć partnera i stworzyć związek, stoimy w miejscu. Maksymalizacja szans poprzez randkowanie z kilkoma osobami i zwiększenie ilości randek nie prowadzi do poprawy naszej sytuacji. Co ważne, dotyczy to nie tylko osób, które faktycznie otrzymują dużo przejawów zainteresowania i mają poczucie bycia pożądanymi, ale też tych, które nie są zadowolone z własnej sytuacji na portalu lub aplikacji randkowej.

Im więcej opcji, tym trudniej jest się nam na coś zdecydować, a nawet jeśli, to jesteśmy mniej zadowoleni z podjętego wyboru

Ostatnio w rozmowie, która jest dostępna jako podcast na Spotify przywoływałam eksperyment z dżemami (jego autorami są S. Iyengar i M. Lepper). Klienci w sklepie mieli możliwość smakowania dżemu. O ile słoików było niewiele (np. 6), to ludzie chętnie je kupowali. Kiedy ta liczba rosła (maksymalnie było ich 24), mało kto decydował się na zakup.

Z jeszcze większym dylematem, kogo wybrać, mierzą się użytkownicy aplikacji i portali randkowych. Co więcej, nawet jeśli już kogoś wybiorą, to i tak świadomość, że zrezygnowali z pozostałych, być może lepszych kandydatów_ki, sprawia, że wątpią w swoją decyzję. W efekcie są z niej mniej zadowoleni.  W praktyce wygląda to tak, że ludziom trudno zdecydować się na relację opartą na wyłączności i stale poszukują kogoś lepszego.

Im mamy więcej opcji, tym bardziej jesteśmy wymagający, wpadamy w spiralę oczekiwań i rozczarowań.

Korzystanie z aplikacji lub portalu randkowego daje nam złudne poczucie, że możemy być wybredni co do tego, z kim nawiążemy znajomość. Duża dostępność kandydatów_ek, otrzymywane sygnały bycia pożądanymi sprawiają, że stajemy się czasami zbyt pewni siebie. W efekcie, znacząco poszerzamy zakres naszych oczekiwań względem potencjalnego partnera_ki.

Jeśli na spotkanie przyjdzie ktoś, kto nie zdoła sprostać naszym wymaganiom, zostanie odrzucony. Ludzie traktują to jako porażkę i zaczynają szukać dalej. Za każdym razem mają nadzieję, że kolejna osoba okaże się być tym ideałem, który poznali w sieci. Inna sprawa, że kiedy zapytamy znajome pary o to, czy są w swoim typie, to okaże się, że niekoniecznie spełniali wszystkie swoje wymagania. Przykładowo, kobieta zaakceptowała, że mężczyzna miał o 2 cm mniej wzrostu od niej. Z kolei jej partner chociaż liczył na młodszą partnerkę, to ostatecznie ożenił się z 4 lata starszą kobietą itp.

Zdarza się, że ludzie na portalach randkowych podwyższają poprzeczkę do tego stopnia, oczekując przy tym oznak tzw. chemii, że przez całe miesiące (a nawet i lata) nie przekroczą granicy jednej randki.

Im większy wybór, tym skupiamy się na innych kryteriach – tych mierzalnych i porównywalnych

Pamiętacie eksperyment z dżemami? Wyobraźcie sobie, że podejmujecie decyzję, który z nich kupić. Próbujecie porównywać kolejne słoje, patrzycie na ich etykiety, kształt słoika, kolor, cenę itp. Nasz mózg skupia się na cechach, które można zmierzyć i porównać ze sobą.

Dokładnie w ten sam sposób dokonujemy oceny osób na portalach i aplikacjach randkowych. Serwisy randkowe podkreślają cechy powierzchowne, prezentując użytkowników w określony sposób. W efekcie jeszcze mocniej cenimy właśnie te cechy. Stoi za tym jeden z błędów poznawczych, tzw. efekt skupienia.

Tymczasem oceniając ludzi głównie przez pryzmat ich wyglądu (wagi, wzrostu, sylwetki itp.), ignorujemy te cechy, które są oceniane jako najistotniejsze w perspektywie stworzenia długoterminowego związku.

I ok, czasami aplikację zawierają listę zachowań, upodobań czy preferencji danej osoby albo cechy jej osobowości. W części dotyczącej siebie użytkownicy również opisują kim są. Tylko tak jak w przypadku wspomnianych wcześniej dżemów, tak również przy okazji poznawania osób w sieci, konieczne jest doświadczenie.

Dżemu smakujemy, a ludzi poznajemy i odkrywamy ich głębię. Nadal jednak nie można tego zrobić masowo. Słodką, truskawkową marmoladą można szybko się nasycić, a od kilku randek jednego dnia również może zemdlić. Trudno wówczas zachować tę samą ciekawość i uważność kiedy spotyka się z jedną albo trzema osobami. Zwłaszcza gdy ma się przy tym plany na kolejne trzy randki następnego dnia.

Alternatywa dla randkowania z kilkoma osobami

Uczyń z randki randkę. Nie prowadź rozmowy kwalifikacyjnej, castingu ani rankingu kandydatów. O tym, jak to zrobić, napiszę przy okazji kolejnego wpisu.  

Zastanów się, czy chciałbyś_abyś iść na spotkanie, w czasie którego komuś wystarczy 20 min, żeby napić się kawy, a w międzyczasie ocenić, jak wyglądasz, wysławiasz się i czy robisz efekt wow?

Wątpię.

Zachęcam do tego, żeby zachować jakąś higienę korzystania z aplikacji i portali randkowych. Mam na myśli ograniczenie czasu, kiedy jest się zalogowanym, swipowanie tylko tych osób, z którymi ma się ochotę na rozmowę i nawiązanie znajomości jednoczenie z kilkoma a nie kilkudziesięcioma osobami, z którymi później możliwe będzie spotkanie w realu.

Chodźcie na randki z osobami, które w jakiś sposób Was zainteresowały – a do tego potrzebna jest chociaż krótka wymiana wiadomości.

No i co do samych randek – dajcie ludziom szansę. Tak po prostu.

Bez oczekiwania, że muszą być idealni i uruchamiać motyle w brzuchu.

Bo wiecie, trawa zawsze będzie bardziej zielona po drugiej stronie. W tym wypadku, na portalu albo aplikacji zawsze znajdzie się jakaś osoba, która będzie bardziej atrakcyjna itp. Nie wiecie jednak, czy będzie dobrym partnerem.

Kim jest online dating coach? Emerytowany podrywacz, znawca NLP, a może swatka?

Znacie film „Hitch: najlepszy doradca przeciętnego faceta”? To komedia romantyczna, w której główny bohater za odpowiednią opłatą pomaga mężczyznom podrywać kobiety. To film z 2005 roku. W tym samym roku, Neil Strauss opublikował międzynarodowy bestseller „Gra”, który bardzo mocno wpłynął na rozwój ruchu podrywaczy (PUA – ang. Pick up artist). Za sprawą Straussa, popularne stały się różne taktyki podrywu, będące mieszanką psychologicznej manipulacji, a nawet przymusu.

Jedną z bardziej znanych sztuczek jest „negging”. Polega na zademonstrowaniu swojego braku zainteresowania, powiedzeniu czegoś niemiłego lub neutralnego do kobiety, żeby podważyć jej pewność siebie. W tej sposób staje się bardziej podatna na podryw mężczyzny. Innym razem, mężczyzna celowo nie zwraca uwagi na interesującą go osobę, obdarzając zainteresowaniem kogoś innego.

Hipnotyczne uwodzenie i wiele więcej

Brzmi okropnie, prawda? Tymczasem, świat Pick Up Artist (PUA) ma się całkiem dobrze. Wychowankowie Erika von Markovica, noszącego przydomek Mystery, założyli własne szkoły i prowadzą szkolenia skierowane (najczęściej) do mężczyzn. Pokazują im tam, jak mają nagabywać kobiety w przestrzeni publicznej, najczęściej według określonego schematu, aby uzyskać od nich dane kontaktowe. Takie szkolenia są także prowadzone w Polsce, nierzadko przez osoby, które opierają swoje nauki wyłącznie na własnym doświadczeniu.

Całe założenie PUA opiera(ło) się na NLS (ang. Neurolinguistic Seduction). Są to metody uwodzenia powstałe na bazie programowania neurolingwistycznego (NLP). To techniki komunikacji, których celem, w największym skrócie, jest wpływanie na innych. Do randkowania metody NLP wprowadził w latach 80. Ross Jeffries. Stworzył on zbiór materiałów i seminariów pod nazwą „Speed Seduction”.

Teoria NLP zakłada, że istnieje związek między procesami neurologicznymi, językiem i wzorcami zachowań. Jak to się ma uwodzenia? Poprzez odpowiednie słowa (schematy, tzw. patterny), mowę ciała, gesty (np. chcąc skojarzyć dotyk z wywołaną emocją) mężczyźni pobudzają kobiety, aby wytworzyło się między nimi porozumienie i napięcie seksualne. Istnieją konkretne wzorce postępowania, co należy zrobić, aby uzyskać zainteresowanie, utrzymać je i „skonsumować”.

Świat Mistrzów Podrywu i Zaklinaczy Kobiet

Społeczność PUA i miłośników NLP łączy specyficzny sposób porozumiewania się. Dużo w nim skrótów i akronimów, które opisują typy osób, wzorce postępowania itp. Mamy więc target (na określenie interesującej osoby), grę (proces uwodzenia), skrzydłowy (pomaga w podrywie), pawn (znajomy_a targetu, z którym nawiązuje się kontakt), AFC (ang. Average Frustrated Chump, „mili kolesie”, którzy nie umieją podrywać) i wiele, wiele więcej.

Metodom stosowane przez PUA bliżej do manipulacji i uprzedmiotowienia drugiej osoby, najczęściej kobiety, niż rzeczywistego tworzenia autentycznej relacji opartej na szacunku. Sama nauka przyciągania kobiet opiera się na naśladowaniu ekspertów, a nie zrozumieniu, dlaczego ktoś doświadcza trudności w randkowaniu.

Szukanie pomocy w znalezieniu partnera jest zrozumiałe, szczególnie gdy doświadcza się frustracji i ciągłych niepowodzeń w relacji z drugą osobą. Natomiast pierwsze na co można się natknąć, poszukując wsparcia, to szkolenia czy konsultacje z zakresu uwodzenia. Tymczasem na rynku matrymonialnym istnieją jeszcze inne dostępne usługi z zakresu doradztwa randkowego (ang. dating coach i oline dating coach) i kojarzenia par (ang. matchmaking).

Dating Coach I Online Dating Coach – kim są?

O istnieniu coachów wie chyba każdy, ale mało kto w Polsce słyszał o istnieniu (online) dating coacha. Trudno nawet znaleźć właściwy odpowiednik tych zwrotów w języku polskim. Niezależnie od nomenklatury, można przyjąć, że jest to osoba, która pomaga osiągnąć sukces w randkowaniu. Co ważne, swoje usługi świadczą również relationship coach, określani jako trenerzy relacji.

Style i programy pracy, a więc też porady randkowe udzielane klientom, tych osób różnią się w zależności od ich specjalizacji. Mogą one dotyczyć rozwijania umiejętności prowadzenia rozmowy, flirtowania, ale też doboru ubrań i dbania o własny wizerunek oraz wielu innych rzeczy. Wszystkie te elementy zwiększą szanse klienta na znalezienie odpowiedniego partnera_ki.

Wraz z rozwojem portali i aplikacji randkowych pojawili się natomiast doradcy, specjalizujący się w pomaganiu w korzystaniu z serwisów randkowych.

Istnieją także agencje, które organizują warsztaty, dotyczące tego, jak przygotować swój profil randkowy, sesje zdjęciowe Klientów, a także czaty na żywo, podczas których można porozmawiać z konsultantem (np. Relationships Hero). Co ciekawe, w niektórych agencjach można zlecić korzystanie z aplikacji randkowych, tj. pisanie z innymi użytkownikami tzw. ghostwriterowi. 

Na rynku matrymonialnym działają również specjaliści, którzy zajmuję się głównie udzielaniem indywidualnego wsparcia przy tworzeniu profilu, funkcjonowaniu na portalu i prowadzeniu rozmów z innymi użytkownikami. I tutaj właśnie się plasuję ze swoją ofertą. Jako praktyk-badacz, który tematem poszukiwania partnera na portalach randkowych interesuje się od kilku lat od strony naukowej, osobistej i praktycznej.

Czym różni się online dating coach od swatki?

Portale i aplikacje randkowe zapewniają dostęp do dużej liczby, z założenia, wolnych użytkowników. Ma to swoje plusy, ale bywa również problematyczne, szczególnie pod względem czasu, który trzeba poświęcić na przeglądanie profili randkowych, nawiązywanie rozmów i umawianie się na randki. Samodzielne podejmowanie ciągłych decyzji, o tym czy ktoś jest dla nas odpowiedni, może być wyczerpujące i obarczone błędem.

Pewnym rozwiązaniem dla tej sytuacji jest założenie konta na portalu randkowych, na którym pary kojarzone są w oparciu o opracowany algorytm. Jednak konieczność korzystania z technologii i nawiązywania relacji online, a także uzyskiwane efekty nie są dla wszystkich satysfakcjonujące. Wówczas można skorzystać z istniejących biur matrymonialnych, które świadczą usługi doboru partnerów.

W największym skrócie, online dating coach różni się od bycia swatką_em tym, że wspiera użytkowników w umawianiu się na randki z osobami poznanymi online. Nie proponuje im nastomiast kandydatów i nie organizuje im spotkań.

Jaki sens ma korzystanie z usług online dating coacha?

Randkowanie przez aplikacje i portale randkowe nie należy do najłatwiejszych zadań. I to niezależnie od tego, kim się jest i jak się wygląda. Nieudane randki, poczucie rozczarowania i straty czasu, a także bycie narażonym na różne trudne zachowania innych użytkowników to doświadczenia, które są wspólne dla wszystkich osób, korzystających z serwisów randkowych.

Online dating coach to osoba, której zadaniem jest okazanie wsparcia emocjonalnego i merytorycznego. Celem podjętej współpracy ma być uczynienie procesu poszukiwania partnera w sieci bardziej efektywnym i znośnym.

Ludzie randkują na różnych etapach swoje życia. Mogą być po rozwodzie, po przeprowadzce, będąc samotnym rodzicem, nie mając okazji ani czasu do poznawania nowych osób. Po prostu, chcą znaleźć partnera_kę. Zadaniem online dating coacha jest im to ułatwić. Dlatego taka osoba oferuje pomoc w przygotowaniu profilu randkowego, rozpoczynaniu rozmów i umawianiu się na randki.

W swojej pracy specjalizuję się właśnie w optymalizacji profili randkowych. Okazuje się, że wielu Klientów nie zastanawia się nad wrażeniem, jakie wybiera na innych osobach. Osiągają oni efekt wprost przeciwny do tego, czego oczekuje. Nie nawiązują znajomości z użytkownikami, na jakich im zależy, bo te po prostu nie są nimi zainteresowane.

Te wszystkie osoby mogą mieć różne doświadczenia związane z randkowaniem w Internecie. Bycie stale ocenianym, zaliczenie odrzucenia albo ghostingu, stanie się ofiarą oszustwa lub nękania, także seksualnego rzutuje na poczucie własnej wartości, samopoczucie. Wzrost niepokoju, lęk, a nawet depresja bywają skutkiem korzystania z apek randkowych.

W takich sytuacjach użytkownikom trudno zachować dystans. Z tego powodu, praca online dating coacha polega na udzieleniu wsparcia i okazaniu zrozumienia. Istotne jest też wyjaśnienie, w jaki sposób funkcjonują serwisy randkowe. Chociażby dlatego, że nie zawsze to, czego tam doświadczamy to wynik naszych działań. Online dating coach przekazuje również możliwe sposoby uniknięcia, a w razie konieczności poradzenia sobie z trudnymi sytuacjami bez szkody dla własnego zdrowia.

Wsparcie, rozwój, pomoc, a nie manipulacja

I na koniec najważniejsze – online dating coach nie stosuje metod, które mają na celu zmanipulować innych użytkowników. Jego zadaniem jest pomóc Klientowi w zaprezentowaniu się w sposób atrakcyjny, ale autentyczny i zgodny z tym, jaki ktoś jest. Nie mniej ważne jest zminimalizowanie ilości nieudanych randek poprzez naukę dokonywania selekcji, dostrzegania sygnałów alarmowych.

Zatem, ani ze mnie emerytowany mistrz podrywu, miłośnik NLP, ani swatka.

Trudne zachowania użytkowników Cz. 3: kłamstwa na portalach randkowych

Ostatnio zapytałam Was na Instagramie (@naukowo_uczuciowo) o Wasze doświadczenia związane z byciem oszukanym na portalu lub aplikacji randkowej. Spodziewałam się wiadomości na temat rozbieżności tego, jak bardzo spotkanie w realu odbiegało od Waszych wyobrażeń. I faktycznie, wiele osób doświadczyło poczucia rozczarowania, kiedy na randkę przyszła osoba, wyglądająca zupełnie inaczej niż na zdjęciach. Kłamstwa na portalach randkowych, dotyczące wyglądu, wieku, wagi oraz statusu matrymonialnego, były tymi, które najczęściej pojawiały się w Waszych odpowiedziach. Potwierdzają to również wyniki badań.

Historie niektórych Obserwatorów_ek pokazują, że oszustwa na portalu randkowym mogą zupełnie wymykać się naszym (moim) wyobrażeniom o tym, kto kłamie i po co. Z trudem czytałam o kłamstwach, jakich dopuszczali się byli partnerzy, podając się za zupełnie inną osobą. Miał to być sposób, aby uniemożliwić swoim eks nawiązanie nowej znajomości albo kontrolować już te istniejące. Były też inne historie: love booming, oszustwa matrymonialne, bycie zwodzonym_ą przez osobę, będącą już w związku. Każde z tych doświadczeń nie pozostało bez wpływu na zdrowie psychiczne, poczucie własnej wartości i nastawienie do relacji uczuciowych osób, które zostały zmanipulowane.

Niniejszy tekst ma na celu uwrażliwiać na możliwe formy kłamstwa na portalach randkowych i nieodpowiednich zachowań. Przedstawię jednak ten problem z różnych perspektyw.

W tej serii artykułów dostępne są też inne teksty:

Kittenfishing – drobne kłamstwa na portalach randkowych

“Ludzie na portalach i aplikacjach randkowych kłamią”. To dość powszechna, obiegowa opinia, którą nierzadko czytam w mediach społecznościowych, także pod swoimi postami.

Według raportu Pew Research Center, randkujący online bardzo często przypisują nieuczciwość innym osobom. 7 na 10 użytkowników portali i aplikacji randkowych myśli, że ludzie często kłamią, chcąc wyglądać lepiej i być bardziej pożądanymi. Kolejne 25% uważa, że to dość powszechne zjawisko. Tylko niewielki odsetek osób (3%) nie przypisuje innym randkującym tendencji do mijania się z prawdą.

Rodzaj drobnego oszustwa, służącego poprawie własnego wizerunku w sieci, aby wydać się osobą bardziej interesującą i atrakcyjną uzyskał nawet odrębną nazwę – kittenfishing.

Dodanie kilku centymetrów do wzrostu, odjęcie kilku kilogramów do swojej wagi, utrzymywanie, że jest się singlem mimo niejednoznacznego statusu poprzedniego związku, tytułowanie się nazwą stanowiska, na które dopiero się aplikuje itp., to różne przykłady małych kłamstw stosowanych przez użytkowników portali i aplikacji randkowych.

Jeszcze w 2008 roku, według  wyników  badań  81%  respondentów  skłamało  w  co  najmniej  jednej z trzech obserwowanych cech: 60% badanych podało nieadekwatną wagę – szczególnie  kobiety;  48%  skłamało  co  do  wzrostu  –  szczególnie  mężczyźni;  a  19%  na  temat wieku.  Jednak  rozmiar  tych  zafałszowań  był  tak  mały, że  byłyby  one  trudne  do  wykrycia  w  kontakcie  bezpośrednim.

13 lat później poprawie własnego wizerunku służą filtry, retusz fotek i załączenie nieaktualnych zdjęć.

Czy kłamstwo się opłaca?

To zależy. W zależności od tego, jakie zamiary mają użytkownicy, kłamstwo może wspierać albo ograniczać realizację założonych celów.

Badacze podają, że są 3 cele związane z kłamliwymi zachowaniami – otrzymywanie uwagi, przypadkowy seks i rozrywka. W takich przypadkach, osoba nie oczekuje trwania i rozwoju znajomości, więc kiedy kłamstwo wyjdzie na jaw, to nic nie traci. Zerwana relacja to wówczas niski koszt osiągnięcia osobistych celów.

Jeśli dana osoba kłamie po to, aby podbudować swoje ego albo żeby przekonać kogoś do podjęcia aktywności seksualnej, to kłamstwo nie jest postrzegane jako przeszkoda w realizacji celu, ale jako sposób na uzyskanie oczekiwanych korzyści.

Zawsze możemy spotkać kogoś, kto kłamie, aby przekonać nas do seksu, chociażby w barze, ale aplikacje ułatwiają oszukiwanie na niespotykaną dotąd skalę.

W jednym z tekstów w Washington Post trafiłam na ciekawe porównanie. Okazuje się, że surowej karzemy twórców reklam za to, że naginają rzeczywistość i podają nieprawdziwe informację na temat produktów, aniżeli większość form oszustwa na portalach i aplikacjach randkowych.

Czym innym jest powiedzenie, że jest się „najbardziej dowcipnym facetem na świecie”, a usilne przekonywanie, że wcale nie ma się żony i dwójki dzieci. Autorka wspomnianego tekstu sugeruje, że kwestie kłamstwa na portalach randkowych powinny zostać uregulowane prawnie. Kłamstwa, które są wyraźnie fałszywe, niełatwe do wykrycia przed seksem i mające duży wpływ emocjonalny powinny być jej zdaniem karane.

Jeśli użytkownik skoncentrowany jest na nawiązaniu i utrzymaniu znajomości, co najmniej do czasu spotkania w twarz w twarz, to kłamstwo może znacząco udaremnić osiągnięcie tego celu. Osoby, których zamiary skupiają się na stworzeniu relacji i poszukiwaniu partnera, będą bardziej skłonne do bycia uczciwymi, ale nie zawsze. Część użytkowników chociaż ma świadomość, że spotkanie w realu szybko ujawni ich nieuczciwość, to i tak robi wszystko, byle tylko doszło do pierwszej randki. Tymczasem, szanse na kolejne spotkanie po takim kłamstwie znacząco maleją.

Kłamstwa pojawiające się w trakcie rozmowy

Temat kłamstwa jest bardzo ciekawy, bo sami użytkownicy rzadko przyznają się do kłamstwa. W badaniu Markowitz i Hancock, 2/3 osób stwierdziło, że nie skłamało w czasie trwania znajomości.

Autorzy badania mieli za zadanie przeanalizować 3000 wiadomości, dostarczonych od 200 uczestników. Według ich analiz, tylko 7% treści zostało uznanych za niezgodne z prawdą. Co jednak ważne, to sami użytkownicy wyjaśniali, co było kłamstwem, a co nie. W drugim badaniu przeprowadzonym przez tych samych autorów ten procent był wyższy, ponieważ to inne osoby dokonywały oceny prawdomówności.

Pomimo różnic, udało się badaczom uchwycić dwa powtarzające się rodzaje kłamstw.

Zniekształcenia w zakresie autoprezentacji

Pierwszy z nich dotyczył zniekształceń w zakresie autoprezentacji. Randkujący próbowali być bardziej atrakcyjni, fałszywie utrzymując, że coś lubią albo czymś się interesują. Po co? Aby dopasować się do zainteresowań i opinii drugiej osoby. W efekcie rozmówca wydaje się być bardziej atrakcyjny, interesujący i bliski. Szanse na randkę rosną.

Być może masz takie doświadczenie, w którym ktoś deklarował, że uwielbia np. sport, a później, w trakcie relacji nie szło umówić się na inny rodzaj randki niż ten kanapowy?

Kłamstwa kamerdynera

Drugi rodzaj kłamstwa to kłamstwa kamerdynera. Okazuje się, że często pojawiają się one w rozmowach pomiędzy użytkownikami serwisów randkowych, ale też mediów społecznościowych. To subtelne mijanie się z prawdą służy zarządzaniu (nie)dostępnością – taktownym inicjowaniu albo zakończeniu rozmowy. Ktoś próbuje uniknąć spotkania albo nie odpisuje na wiadomości, ale wyjaśnia swoją niedostępność na różne sposoby.

Przykładowo, użytkownik odwołuje się do dodatkowych zajęć, obowiązków. Mówi wówczas: „Chciałabym się z Tobą spotkać, ale klient odezwał się z prośbą o wprowadzenie pilnych poprawek”. Innym razem wykorzystuje własne stany wewnętrzne albo elastycznie podchodzi do kwestii czasu: „Postaram się dotrzeć do Ciebie tak szybko, jak będzie to możliwe”. Inny powód wyjaśniający brak kontaktu to zawodność technologii np. „Zepsuł mi się telefon, nie mogłem napisać”.

Wykorzystanie kłamstwa kamerdynera pozwala zachować twarz i utrzymać znajomość. Czasami użytkownicy naginają pewne fakty, aby spowolnić rozwój znajomości, jednocześnie utrzymując zainteresowanie drugiej osoby.

Bycie na portalu lub aplikacji randkowej sprzyja kłamstwu

Portal i aplikacja randka to miejsce, w którym tworzymy profil randkowy, będący naszą wizytówką. Na jej podstawie której, ktoś ocenia czy chce nawiązać z nami znajomość. Szukanie partnera w sieci to w dużej mierze wywieranie i kontrolowanie wrażenia, jakie robi się na innych osobach. Co ważne, nie musimy być nawet obecni w sieci, żeby użytkownicy mogli przeglądać nasz profil.

Bo jest się ciągle ocenianym

Świadomość bycia stale ocenianym bywa dla niektórych osób przytłaczająca. Może budzić niepokój albo lęk, szczególnie gdy ma się wątpliwość, co do swojej atrakcyjności. Kłamstwo staje się wówczas sposobem, aby jakoś z tą niepewnością sobie poradzić i poczuć się lepiej.

Bo trzeba się zaprezentować i opisać, a w realu pewne rzeczy są oczywiste

Co więcej, samo stworzenie profilu randkowego jest trudnym i obciążonym presją zadaniem. Nierzadko umieszczamy tam informacje o sobie, o których, w innych okolicznościach, nie musielibyśmy bezpośrednio mówić. Tak się dzieje, np. podczas spotkań twarzą w twarz, kiedy pewne rzeczy są po prostu widoczne. Tymczasem w sieci, koniecznym jest nazwanie (np. swojej sylwetki), zmierzenie (np. podanie wzrostu) i odpowiedzenie o sobie, najlepiej w sposób szczery i autentyczny.

Bo wszyscy odrobinę mijają się z prawdą

Inna sprawa, że użytkownicy portali i aplikacji randkowych dają sobie pewne przyzwolenie na drobne podkoloryzowanie swojego profilu randkowego. Wiele osób przyjmuje za pewnik, że inni też tak robią. To bardzo ciekawe, bo wiąże się z błędem poznawczym, znanym w psychologii jako błąd konsensusu. Powoduje on, że ludzie postrzegają własne wybory i zachowania jako stosunkowo powszechne.

W jednym z badań udowodniono, że dotyczy to również kłamstwa na portalach randkowych. W efekcie użytkownicy, którzy twierdzą, że inne osoby mijają się z prawdą, są stronniczy przez własne zachowanie. Innymi słowy, sami kłamią. Z drugiej strony, przypisywanie innym nieuczciwości wcale nie musi wynikać z własnych doświadczeń w tym obszarze. Wystarczy samo przekonanie, że inni tak robią. Tak czy inaczej, wpadamy w błędne koło. Skoro zakładam, że inni kłamią, więc też trochę zniekształcam swój profil, więc ostatecznie również nie jestem uczciwa itd.

Patrząc na powyższe powody, stworzenie autentycznego opisu siebie i dołączenie nieprzerobionych fotek, wydaje się być naprawdę trudne, ale WARTO! Jeśli masz z tym trudność, to na blogu znajdziesz wskazówki i przykłady, jak przygotować atrakcyjny, ale też zgodny z tym, jaką jesteś osobą, profil randkowy. Możesz również skorzystać z indywidualnej pomocy podczas konsultacji online.

Profil randkowy jako obietnica tego, kim mogę się stać albo jakim się widzę

Kłamstwo na portalu lub aplikacji randkowej doczekało się kilku opracowań naukowych, wśród których dwie koncepcje zaciekawiły mnie najbardziej. Pokazują one, że mijanie się z prawdą, nie musi być przejawem manipulacji i celowego wprowadzenia innych użytkowników w błąd. Czasami ludzie widzą się dokładnie tak, jak się opisują.

Profil randkowy jako obietnica

Pierwsza z nich – „profil randkowy jako obietnicy” pojawiła się 10 lat temu i moim zdaniem jest niezwykle ciekawa. Pomaga też zrozumieć, jak to się dzieje, że użytkownicy decydują się coś uwzględnić albo wykluczyć, podczas tworzenia swojego profilu.

Jak już wcześniej wspomniałam, swoje bio tworzymy ze świadomością, że ludzie mogą je przeczytać w dowolnym momencie. Zakładając, że profil randkowy będzie istniał przez jakiś czas, ludzie są skłonni do przedstawiania siebie w dość elastyczny sposób. Odwołują się do przeszłości, teraźniejszości, a nawet do przyszłości. Taka dynamiczna reprezentacja siebie w Internecie nie zawsze jest przejawem manipulacji.

Może to być obietnica, którą faktycznie ktoś chce spełnić. Działa to trochę na zasadzie „byłem kiedyś taki, ale chce do tego wrócić, poznaj moją lepszą wersję, do której dążę”.

Przykładowo, kobieta albo mężczyzna umieszcza zdjęcie sprzed kilku lat, kiedy ich sylwetka bardziej im odpowiadała. Tymczasem, ich realna waga w momencie korzystania z portalu jest zupełnie inna, co motywuje ją/jego do podjęcia działań, aby wrócić do swojej idealnej wersji zanim dojdzie do spotkania z osobą poznaną w sieci. Przedstawienie siebie w najlepszy możliwy sposób staje się okazją do rzeczywistego dążenia do zmiany.

Zamglone lustro

Druga perspektywa, w ramach której można wyjaśnić, jak to się dzieje, że ludzie kłamią odnosi się do terminu „zamglonego lustra”. Obrazuje ono sytuację, kiedy ktoś opisuje siebie jako osobę szczupłą, a załączona fotografia tego nie potwierdza.  Nie  jest  to  jednak  kłamstwo, a rzeczywiste wyobrażenie tej osoby. Co ciekawe, ten rodzaj zafałszowania na profilu nie jest celowym zabiegiem mającym podnieść czyjąś atrakcyjność, wręcz przeciwnie, czasami działa na niekorzyść właściciela konta.

Oczywiście żadna z tych koncepcji nie ma służyć usprawiedliwieniu faktu, że ktoś nas okłamał. Kłamstwo na portalu randkowym bywa bolesne, rozczarowujące, prowadzi do poczucia straty czasu i przekonania, że w sieci nie można poznać nikogo wartościowego.

Ważne, żeby móc poradzić sobie z tym doświadczeniem i przyjąć je z możliwie dużym dla siebie dystansem. Portale i aplikacje randkowe skupiają różnych użytkowników, dlatego warto być ostrożnym, uważnym na wszelkie czerwone flagi i dążyć do poznania drugiej osoby jeszcze online (np. korzystając z wideorozmowy – o tym, dlaczego jest to dobry pomysł, wyjaśniałam tutaj), a już na pewno w realu.

11 powodów, dla których dostajesz match na Tinderze, ale nie masz wiadomości

Przeglądasz profile, któryś zwrócił Twoją uwagę, przesuwasz palcem w prawo sygnalizując swoje zainteresowanie. Otrzymujesz powiadomienie o dopasowaniu. I…? No i nic, nie wykonujesz żadnego ruchu, żeby poznać osobę, której profil polubiłeś_aś. Dlaczego? Z różnych powodów.

To samo doświadczenie z perspektywy użytkownika, który traktuje swoje poszukiwania partnera zupełnie serio, może być inaczej odbierane. Bywa to denerwujące, frustrujące i rozczarowujące, kiedy po raz kolejny dobrze rokująca znajomość nie miała szansy zaistnieć.

Okazuje się, że nawet 66% użytkowników mając dopasowanie z inną osobą nigdy nie podjęła z nią rozmowy. Dlaczego tak się dzieje, skoro głównym celem korzystania z aplikacji randkowej powinno być nawiązywanie nowych znajomości?

W tym tekście chce Wam wyjaśnić, jakie są możliwe powody, dla których przeglądamy profile, dajemy lajki, ale rzadko robimy z tym „coś więcej”.

1. Tinder jako gra, czyli nagradzająca moc lajków i dopasowań

Samo korzystanie z Tindera, ale też innych aplikacji czy portali randkowych może być źródłem przyjemności. Serwisy randkowe w większości polegają na tych samych mechanizmach psychologicznych, które mają silne działanie uzależniające.

Swoją droga, czy Tinder nie przypomina Wam trochę gry w kasynie?

Przeglądamy profile, dajemy komuś lajka i jak przy jednorękim bandycie czekamy na połączenie dwóch serduszek, które oznacza wygraną. Każde takie dopasowanie to wyrzut dopaminy do krwiobiegu.

Dodatkowo, w zależności od funkcjonalności danego miejsca dostajemy powiadomienia o tym, że mamy nową wiadomość, patrzymy, ile osób obejrzało nasz profil, kto dał nam super lajka itp. Udział w tej grze służy połechtaniu ego. Miło otrzymywać kolejne dowody na to, że jest się pożądanym.

2. Więcej dopasowań, lepszy wybór

Bycie użytkownikiem aplikacji lub portalu randkowego dostarcza nam informacji o ilości dostępnych kandydatów. Osoby, które częściej randkują online, w porównaniu do tych, które rzadko poznają kogoś w sieci, mogą mieć wrażenie, że opcji wyboru jest naprawdę dużo. Mając takie poczucie chcemy najpierw sprawdzić wszystkich dostępnych kandydatów, a dopiero później zdecydować, kto nas tak naprawdę interesuje.

W efekcie mamy tendencję do zbytniego przesuwania w prawo, ponieważ lepiej jest mieć niechciane dopasowanie i nic z nim nie robić, niż przegapić kogoś fajnego (lub kogoś lepszego).

To trochę jak z korzystaniem ze szwedzkiego stołu. Zazwyczaj nabieramy na talerz więcej niż możemy zjeść i dopiero w trakcie posiłku decydujemy na co mamy największą ochotę.

3. „Co ja mam napisać”? czyli o trudach rozpoczynania rozmowy

Mogłoby się wydawać, że skoro dwoje ludzi wie, że są sobą zainteresowani to rozpoczęcie rozmowy nie powinno być problemem. Niestety jest wręcz przeciwnie.

Problem wiadomości inicjujących jest bardziej złożony i powstał na ten temat osobny tekst. Z jednej strony nikt nie chce dostawać zaczepek typu „Hej, co słychać?” albo masowo wysyłanej wiadomości. Z drugiej strony odsetek uzyskiwanych odpowiedzi, szczególnie przez mężczyzn jest niewielki. Rodzi to frustracje i zniechęca do kreatywności.

W efekcie wykonanie pierwszego ruchu wcale nie jest łatwe. Ktoś może mieć trudność z napisaniem do nas albo czeka aż sami podejmiemy inicjatywę.

4. „Ja tu tylko na chwile, testuje i sprawdzam”

Zanim ktoś zdecyduje się korzystać z Tindera „na poważnie”, może chcieć sprawdzić samą aplikacje. Dla większości osób ważne jest, aby otrzymać dostęp do wielu kandydatów. Kiedy okazuje się, uzyskujemy niewiele wyników wyszukiwania dla naszej lokalizacji czy ze względu na inne kryterium, mamy podstawę do tego, aby odinstalować apke.

Czasami nie da się inaczej tego sprawdzić jak oceniając każdego użytkownika, aby móc przejść do następnego. I w ten sposób kolejny match na Tinderze traci swoje znaczenie.

Co więcej, sama popularność aplikacji motywuje ludzi do tego, aby zainstalować ją na swoim telefonie.

5. To pomyłka

Wiem, to średnie wyjaśnienie, ale tak się po prostu dzieje, że ludzie w ferworze swipowania przez przypadek klikną na „tak” zamiast na „nie” lub odwrotnie.

Przeglądanie profili staje się z czasem żmudne i czasochłonne przez co nasze strategie oceny stają się coraz bardziej oszczędne. O ile na początku z zaciekawieniem czytamy opisy i zastanawiamy się czy warto „dać w prawo” tak później, wystarczy chwila, żeby stwierdzić czy ktoś nam pasuje czy nie. Wtedy łatwo o pomyłki.

Inna sprawa, że przeglądanie kandydatów, szczególnie przez aplikacje mobilną odbywa się „przy okazji” innych aktywności, np. będąc w pracy, jadąc komunikacją miejską, oglądając serial. Nasza uwaga bywa podzielona i trudno z uważnością przyglądać się każdemu profilowi, chociaż to z pewnością byłoby bardziej korzystne dla wszystkich zainteresowanych.

6. Daje w prawo każdemu

To taktyka, którą stosują głównie panowie. Brak selektywności bywa dla mężczyzn opłacalny. Patrząc na statystyki dotyczące tego, kto pierwszy pisze wiadomości i jaki odsetek odpowiedzi otrzymuje, to sytuacja panów zazwyczaj wygląda mniej korzystnie. Przesuniecie w prawo, czy danie komuś serduszka nie wymaga żadnego wysiłku, a maksymalizuje szanse na rozmowę czy pójście na randkę.

7. Wzrost ego

Miło jest otrzymać powiadomienie, że ktoś również się nami zainteresował. Gorzej, gdy ktoś korzysta z Tindera tylko w tym celu, aby podnieść swoją samooceną i poczuć się osobą pożądaną. Jeszcze gorzej, gdy użytkownik wysyła swoje lajki do osób co do których wie, że nie jest nimi zaineresowany i czerpie z tego przyjemność, uważając się za kogoś lepszego. Okrutna manipulacja i niezdrowy sposób na podbudowanie swojego ego.  

8. Ma już match

Osoba, z którą masz połączenie może chwilowo wstrzymywać się przed nawiązywaniem nowych znajomości, bo np. zaczęła z kimś randkować, ale jednocześnie nie chce dezaktywować jeszcze swojego konta.

9. Ktoś swipuje za kogoś

Czasami ktoś chce nam pomóc w znalezieniu partnera ki, za naszym przyzwoleniem albo też bez naszej wiedzy i przyjmuje role swatki a. Niektórzy bywają mocno zaangażowani w życie uczuciowe swoich najbliższych do tego stopnia, że swipują i dają matche w ich imieniu. Problem pojawia się kiedy ich wybory nie pokrywają się z wyborami właściciela konta.

10. Zapomniał_a

Wiem, to dość prozaiczne wyjaśnienie, dlaczego ktoś dostał dopasowanie, ale nic z nim nie robi. Tymczasem to może być realny powód. Wcześniej wspominałam, że można być polubionym przez pomyłkę, bo używanie Tindera rzadko bywa aktywnością, na której całkowicie się skupiamy. Biorąc pod uwagę, że o naszą uwagę walczy wiele dystraktorów, w świecie offline i online, to naprawdę nietrudno jest odciągnąć nas od jakiejś czynności. Kto nie odkłada na później różnych spraw, np. chociażby odpisanie na SMSa albo wiadomość na Messengerze, niech pierwszy rzuci kamień.

11. Nasz match na Tinderze utonął w morzu innych

Może się tak zdarzyć, że Twój match zostanie po prostu niezauważony, bo zaraz po nim pojawi się następny. W sieci jesteśmy stale zalewani nowymi treściami, jedne zastępują kolejne, podobnie jest z matchami.

W dodatku na portalu i aplikacji randkowej rywalizujemy z innymi użytkownikami o uwagę  właściciela_ki polubionego konta.

Jakie są wiec szanse na to, że ktoś dokładnie przegląda swoje dopasowania i ponownie analizuje swoje wybory? Wydaje się, że niewielkie. Upływający czas, dezaktualizujące się matche i obecność innych osób działają na naszą niekorzyść.

I tyle! Lista wymienionych powodów, dla których masz match na Tinderze nie jest oczywiście zamknięta. Nie było też moim celem stworzenie takowej. Chciałam Wam pokazać, że jest co najmniej kilka wyjaśnień tej sytuacji poza „nie jestem wystarczająco atrakcyjny_a, żeby podjąć wysiłek i spróbować mnie poznać”. Z Waszych wiadomości wiem, że niektórzy zaczynają myśleć, że to w nich leży problem.

Ale! Zwracam się do tych osób, które dostają lajki, serduszka i inne znaki, mówiące o tym, że ktoś ich zauważył, ale rzadko dostają wiadomość. Tu rzadko chodzi o Was, spróbujcie na tyle, na ile potraficie zdystansować się od tego doświadczenia i nie traktować go osobiście.

Oczywiście, może też być tak, że po uzyskaniu dopasowania to Ty zdecydujesz się napisać pierwszy_a. Tutaj również jest wiele powodów, dla których wysłana przez Ciebie wiadomość nie wzbudzi czyjegoś zainteresowania.

Co możesz z tym zrobić?

Nie trać entuzjazmu, personalizuj swoje wiadomości, dbaj o poprawność ortograficzną i stosowanie interpunkcji, bądź pozytywny_a i przyjrzyj się własnemu profilowi, bo może to tam tkwi problem (nieatrakcyjny opis, źle dobrane zdjęcia itp.).

Dajcie znać, z jakiego powodu to Wy najczęściej poprzestajecie na daniu matcha, nie podejmując kolejnych kroków, żeby nawiązać znajomość?

Regulamin konkursu „Dzień Wirtualnej Miłości”

Regulamin konkursu „Dzień Wirtualnej Miłości

§ 1. Postanowienia ogólne

1. Organizatorem konkursu „Dzień Wirtualnej Miłości” zwanego dalej Konkursem, jest Kamila Kacprzak Wachniew, właścicielka bloga popularnonaukowego Naukowo Uczuciowo (http://naukowouczuciowo.pl), fanpage’a na Facebooku @NaukowoUczuciowo oraz konta na Instagramie @naukowo_uczuciowo

2. Fundatorem nagrody jest Organizator.

3. Administratorem danych osobowych udostępnianych przez Uczestników Konkursu jest Organizator.

4. Podanie danych osobowych ma charakter dowolny, lecz niezbędny do przystąpienia przez Uczestnika do Konkursu. Osobom udostępniającym dane przysługuje prawo dostępu do tych danych, ich zmian bądź usunięcia.

5. Konkurs nie jest stworzony, administrowany, wspierany ani sponsorowany przez Facebook. Facebook jest znakiem towarowym zastrzeżonym przez Facebook, Inc.

6. Konkurs jest prowadzony na Instagramie na profilu @naukowo_uczuciowo

§ 2. Warunki uczestnictwa

1. W konkursie może wziąć udział osoba fizyczna, która:

a) jest osobą pełnoletnią, tj. uczestnik powinien mieć skończone 18 lat,

b) posiada miejsce zamieszkania na terenie Rzeczpospolitej Polskiej,

c) posiada zweryfikowane konto na Instagramie,

d) opublikuje odpowiedź konkursową pod postem na Instagramie

e) wyraziła zgodę na przetwarzanie danych osobowych dla celów związanych z uczestnictwem w Konkursie

f) obserwuje konto Organizatora na Instagramie: @naukowo_uczuciowo

2. Uczestnictwo w Konkursie jest dobrowolne i rezygnacja z niego może nastąpić w każdej chwili.

3. Warunkiem przystąpienia do Konkursu jest zapoznanie się treścią Regulaminu i ich akceptacja.

4. Konkurs trwa od 16.07.2019 do 21.07.2019 do godziny 23.59.

5. Wyniki zostaną ogłoszone w dniu 23.07.2019 na koncie na Instagramie: @naukowo_uczuciowo

6. Uczestnictwo w Konkursie jest możliwe po spełnieniu minimalnych wymagań technicznych, tj. dostępu do Internetu i posiadania aktywnego konta na Instagramie.

7. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za czasowe lub stałe zablokowanie strony lub aplikacji ze strony Facebook’a.

§ 3. Dane osobowe

1. Dane osobowe Uczestników Konkursu będą przetwarzane przez Organizatora wyłącznie w celu dokonania czynności niezbędnych do prawidłowego przeprowadzenia Konkursu.

2. Dane osobowe Uczestników Konkursu będą przechowywane przez Organizatora tylko przez okres niezbędny do przeprowadzenia Konkursu i wydania nagród wyróżnionym Uczestnikom.

3. Uczestnicy mają prawo wglądu do przetwarzanych danych i ich poprawiania oraz usuwania. Dane są podawane na zasadach dobrowolności, przy czym w zakresie uczestnictwa w Konkursie wymagana jest rejestracja na portalu społecznościowym Facebook.

4. W momencie usunięcia danych Użytkownik traci możliwość Uczestnictwa w Konkursie.

§ 4. Zadanie w konkursie „Dzień wirtualnej miłości”

1. Zadanie konkursowe polega na udzieleniu kreatywnej odpowiedzi na pytanie zawarte w poście konkursowym na Instagramie: „Serce czy rozum? Co liczy się bardziej przy poszukiwaniu partnera ki na portalu lub aplikacji randkowej?”

2. Sformułowany komentarz nie może naruszać zasad kultury i dobrej etykiety. Nie wolno również publikować treści obraźliwych lub treści reklamowych.

3. Organizator wybierze trzy, jego zdaniem, najciekawsze komentarze. W ten sposób zostanie wyłonionych trzech zwycięzców.

4. Organizator powiadomi Zwycięzców Konkursu o wygranej i warunkach odbioru Nagrody za pośrednictwem wiadomości wysłanej na Instagramie.

§ 5. Nagroda

1. Nagrodą w konkursie jest voucher na skorzystanie z indywidualnej konsultacji online lub usługi optymalizacji profilu randkowego.

2. Z nagrody może skorzystać sam zwycięzca, ale może też przekazać swoją nagrodę innej osobie.

3. Organizator skontaktuje się z Laureatami w celu ustalenia, kto będzie beneficjentem nagrody.

4. Organizator, znając dane osobowe, przekaże voucher osobom zainteresowanym w ciągu 7 dni.

5. Voucher będzie aktywny przez 6 miesięcy, aby z niego skorzystać należy skontaktować się z Organizatorem i ustalić termin realizacji usługi.

6. Organizator ma prawo podać dane Zwycięzcy, tj. imię i nazwisko w opisie postu na Instagramie.

7. Laureatowi nie przysługuje prawo wymiany Nagrody na gotówkę ani nagrodę innego rodzaju.

8. Zwycięzca może zrzec się Nagrody, ale w zamian nie przysługuje mu ekwiwalent pieniężny ani jakakolwiek inna nagroda.

9. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za brak możliwości przekazania nagrody z przyczyn leżących po stronie Uczestnika. W takim przypadku nagroda przepada.

10. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za nieprawidłowe dane podane przy rejestracji, w szczególności za zmianę danych osobowych uniemożliwiającą odszukanie Uczestnika, któremu przyznano nagrodę.

11. W przypadkach wykrycia działań niezgodnych z Regulaminem, próby wpływania na wyłonienie Zwycięzcy w sposób niedozwolony, w szczególności poprzez zakładanie fikcyjnych kont na Instagramie, dany Uczestnik może zostać wykluczony z Konkursu.

§ 6. Reklamacje

1. Wszelkie reklamacje dotyczące sposobu przeprowadzania Konkursu, Uczestnicy winni zgłaszać e-mailowo w czasie trwania Konkursu, jednak nie później niż w terminie czternastu dni od dnia wydania Nagród.

2. Reklamacja zgłoszona po wyznaczonym terminie nie wywołuje skutków prawnych.

3. Reklamacja powinna zawierać imię, nazwisko, dokładny adres Uczestnika oraz dokładny opis i uzasadnienie reklamacji. Reklamacja powinna być przesłana na adres e-mailowy Organizatora (kacprzak.kamilla@gmail.com) z dopiskiem “Konkurs na IG”

4. Reklamacje rozpatrywane będą w terminie 30 dni.

§ 7. Prawa Autorskie

1. Wszelkie prawa własności intelektualnej do Konkursu przysługują Organizatorowi. Uczestnictwo w Konkursie nie skutkuje w żadnym zakresie nabyciem przez Uczestników jakichkolwiek praw własności intelektualnej. Zabronione jest naruszanie w jakikolwiek sposób praw własności intelektualnej w Konkursie, w szczególności:

a) kopiowanie, modyfikowanie oraz transmitowanie elektronicznie lub rozpowszechnianie w inny sposób mechanizmu Konkursu lub jego części, a także poszczególnych utworów i baz danych, bez wyraźnej pisemnej zgody Administratora;

b) korzystanie z Konkursu w sposób niezgodny z Regulaminem lub powszechnie obowiązującymi przepisami.

§ 8. Postanowienia końcowe

1. W kwestiach nieuregulowanych niniejszym Regulaminem stosuje się przepisy Kodeksu cywilnego i inne przepisy prawa.

2. Spory odnoszące się i wynikające z Konkursu będą rozwiązywane przez sąd powszechny właściwy miejscowo dla siedziby Organizatora.

3. Organizator zastrzega sobie prawo do zmiany zasad Konkursu w trakcie jego trwania. Informacja o zmianach będzie zamieszczona na Instagramie, na koncie @naukowo_uczuciowo

4. Treść Regulaminu jest powszechnie dostępna na stronie internetowej: https://naukowouczuciowo.pl przez cały czas trwania Konkursu.

5. Konkurs nie podlega przepisom ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz.U. 2009 nr 201 poz. 1540, z późn. zm.).

6. Wszelkie kwestie i spory związane z Konkursem i uczestnictwem w nim podlegają przepisom prawa polskiego i jurysdykcji sądów polskich.

7. Regulamin wchodzi w życie z dniem rozpoczęcia Konkursu.

8. Wyłączenie z udziału w Konkursie następuje w rezultacie rażącego naruszenia postanowień Regulaminu, po uprzednim bezskutecznym wezwaniu Uczestnika do zaprzestania naruszeń.

(Po)pandemiczny Tinder czyli lato miłości

Wakacje, urlop, słońce, plaża! Takie okoliczności mocno sprzyjają nawiązywaniu nowych znajomości i wdawaniu się w romanse. Kiedy dodamy do tego zniesienie obostrzeń związanych z zakazem przemieszczania się, zamknięciem restauracji i miejsc kultury mamy sprzyjające warunki do tego, aby odświeżyć nasze życie uczuciowe. Miesiące izolacji, niepokoju, troski o bliskich były trudne, a ludzie szukają rozprężenia.

Jak się okazuje, aplikacje randkowe stają się odpowiedzią na rosnące potrzeby towarzyskie, do tego stopnia, że przewiduje się lato miłości.

Będzie to jednak z pewnością inne lato niż te poprzednie, bo Tinder i pandemia zmieniły charakter aktualnych randek.

Tinder i pandemia

Tinder opublikował raport zawierający pewne prognozy dotyczące przyszłości randek. Na podstawie danych zebranych w ciągu ostatnich 12 miesięcy można zauważyć zmienne trendy w randkowaniu użytkowników.

O ile na początku pandemii ich liczba zmalała, następnie zwiększyła się w okolicach wakacji, tak ponownie spadła i obecnie stale się zwiększa. Na te fluktuacje miały wpływ okoliczności związane z sytuacją pandemiczną. Jednak rok 2021 okazuje się być całkiem korzystny dla rynku serwisów randkowych. Idą za tym konkretne liczby i pieniądze. Tinder spodziewa się o około 22-24% wyższych zysków niż w zeszłym roku. Jego akcje wzrosły o 6%, a liczba subskrybentów o 15%.

Duże nadzieje pokładano i nadal wierzy się w rozwiązanie, jakim jest szczepionka. Tinder zaangażował się również w popularyzacje szczepień w Stanach Zjednoczonych. Użytkownikom proponowano dodatkowe przywileje i oznaczano profile osób, które zostały albo planują się zaszczepić.

Okres wakacyjny ma być latem miłości m.in., dlatego że w tym czasie większość użytkowników ma być już zaszczepiona. Nic wiec nie będzie stało na przeszkodzie, aby bezpiecznie nawiązywać znajomości, szczególnie że wakacyjny klimat sam w sobie temu sprzyja, a ludzie chcą odreagować miesiące izolacji.

Nawet same treści (np. wzrost frazy „pójdźmy na randkę”) w opisach siebie na profilach randkowych pokazują jak użytkownicy są podekscytowani możliwością spotykania się twarzą w twarz.

Co pandemia zmieniła w randkowaniu, co zostanie z nami na dłużej

Pandemia wymusiła na nas zmiany w wielu obszarach życia i funkcjonowania, w randkowaniu również. Izolacja, społeczny dystans na długo ograniczyła możliwość spotykania się w realu. Atmosfera niepokoju, leku o zdrowie własne i bliskich mocno nadszarpnęła nasze poczucie stabilności i pewności jutra. Mimo wszystko w takich okolicznościach ludzi nadal randkowali, tyle że inaczej. Poniżej kilka wybranych przeze mnie punktów z tego, co Tinder przewiduje się, że zostanie trwałą zmianą w zachowaniu użytkowników aplikacji randkowych.

1. Zaangażowanie w rozwój znajomości online

Tinder przedstawił ciekawe dane. Odnotował, że w czasie pandemii ludzi wysyłali do siebie więcej wiadomości (o 19%) i spędzali więcej czasu rozmawiając (ich rozmowy były o 32% dłuższe) w porównaniu ze styczniem 2020 roku. I sumie nic w tym dziwnego. Nawet jeśli ktoś dotychczas był nastawiony na szybkie umówienie się na randkę w realu, to nie miał za dużego wyboru. Spotkanie twarzą w twarz z zupełnie obcą osobą w czasie trwania lock downu było znacząco bardziej ryzykowne niż przed pandemią. Wtedy, w najgorszym razie, miało się po prostu nieudaną randkę.

Taka zmiana w zaangażowaniu użytkowników na rzecz poznania drugiej osoby pozytywnie rzutuje na rozwój znajomości. Ludzie mają szanse spojrzeć na siebie inaczej niż tylko przez pryzmat swojego profilu. Jest to okazja do tego, aby sprawdzić, czy mają ze sobą coś wspólnego. Taki kontakt może później zaowocować fajną randką w realu i ograniczyć liczbę nieudanych spotkań.

2. Randki wideo zostają wpisane w nowa normalność

Tinder i pandemia to też wprowadzenie nowych rozwiązań, w tym wypadku były to połączenia wideo. Miało to umożliwić ludziom poznawanie się i spędzanie ze sobą czasu, tak jak to wcześniej miało miejsce podczas spotkań w realu. Co się okazuje? 40% użytkowników dalej chce angażować się w aktywność cyfrową. Według badanych, dzięki takiemu rozwiązaniu mogą kogoś lepiej poznać i sprawdzić, jak czują się w towarzystwie swojego matcha, nie czując przy tym presji.

Zamawianie jedzenia na wynos, wspólne oglądanie seriali i ich komentowanie do kamerki, granie w gry wideo, uczęszczanie na eventy online, wirtualny spacer, tworzenie wspólnej playlisty to tylko przykłady pomysłów, które ludzie wspólnie realizowali. Co ważne, mogą być z powodzeniem dalej kontynuowane.

3. Kreatywne randki bazujące na aktywności, a nie przełamywaniu lodów i weryfikowaniu użytkowników w realu

Dłuższy czas znajomości online, w tym poprzedzenie spotkania wideo rozmową (w przypadku 20% użytkowników) skutkowało lepszym poznanie się pary zanim doszło do randki w realu. W związku z tym pierwsze spotkanie zmieniło swój charakter. Nie była to tzw. randka zero, kiedy ludzie przychodzą, aby zweryfikować na ile profil poznanej osoby odzwierciedla użytkownika i czy dalsza znajomość ma sens. To w dużej mierze można było zrobić podczas wideo czatu. Co więcej, tradycyjna randka nie wchodziła w grę, bo puby i restauracje były zamknięte przez dłuższy czas.

W efekcie, kiedy dochodziło do rozmów i spotkaniu użytkownicy wybierali bardziej kreatywne, osobiste i nieformalne aktywności.  Co ciekawe, Tinder zauważył trzykrotny wzrost używania w opisach siebie na profilach odwołań do … jazdy na rolkach. Twórcy aplikacji widzą w tym nowy trend w zachowaniu osób randkujących. Small talk zostaje zastąpiony podejmowaniem wspólnych aktywności, podczas których można lepiej kogoś poznać, a nie przełamywać lody.

4. Otwartość na różne rodzaje relacji i tempo ich rozwoju

W niepewnym czasie pandemii użytkownicy mieli mniejsze oczekiwania co do przyszłości swoich związków. Część relacji sprzed pojawienia się COVID19 rozpadła się. Pary nie przetrwały braku fizycznego kontaktu i utrzymywania znajomości na odległość. Z pewnością pandemia była próbą, którą nie każdy związek zdołał przetrwać.

Ludzie z jednej strony mieli potrzebę kontaktów społecznych, bycia dla kogoś ważnym, ale niekoniecznie poszukiwali konkretnego rodzaju znajomości. Zauważono, że liczba takich użytkowników wzrosła o 50%. Stąd Tinder odnotował wzrost częstotliwości wyrażeń typu „otwarty na” czy „zobaczymy, dokąd ta znajomość będzie zmierzać” itp.

Z drugiej strony reakcją na niepewność związana z pandemią motywowała ludzi do podejmowania większego ryzyka i przyspieszyła niektóre decyzje np. o wspólnym zamieszkaniu.

5. Cyberseks

Co prawda w opracowaniu Tindera nie pojawił się punkt dotyczący cyberseksu, ale myślę, że pandemia poszerzyła repertuar zachowań również w tym obszarze. Możliwości nawiązywania kontaktów seksualnych w realu były mocno ograniczone. Nie znaczy to jednak, że ludzie zupełnie nie szukali sposobów zaspokojenia swoich potrzeb.

Portal Sympatia.pl na początku pandemii opublikował ciekawą infografikę przedstawiającą życie intymne singli w Polce. Z przedstawionych danych wynika, że ludzie w czasie kwarantanny rzadziej uprawiali seks, ale za to częściej oglądali pornografie i podejmowali zachowania autoerotyczne.

Do uprawiania cyberseksu przyznało się niewiele ankietowanych osób, ale doniesienia z innych źródeł wskazują, że ten rodzaj aktywności seksualnej wcale nie był tak rzadki jakby mogło się wydawać. Wręcz przeciwnie, próbowano odstygmatyzować i normalizować seks przez telefon, sexting i cyberseks wskazując je jako alternatywę dla spotkań w realu. Inna sprawa, że nadal konieczna jest edukacja w tym zakresie, aby ludzie umieli zadbać o własną prywatność i bezpieczeństwo.

Tinder i pandemia, jakie prognozy się nie sprawdzą

Technologia wkracza coraz mocniej do naszego świata intymnego, a pandemia przyspieszyła i upowszechniła pewne rozwiązania. Istnieje wiec duża szansa, że zostaną one z nami na dłużej.

W opracowaniu Tindera pojawiły się również inne wskazane trendy, których nie dołączyłam. Nie zauważyłam ich wyraźnego odzwierciedlenia w zachowaniu użytkowników. Nie napisałam wiec o: stawianiu jasnych granic, nacisku na szczerość i autentyczność, docenianiu bliskości fizycznej w postaci drobnych, nieseksualnych gestów.

Z ciekawością będę się przyglądać, czy sprawdzą się prognozy Tindera. Czy faktycznie te wakacje będą wyjątkowe pod względem korzystania z aplikacji i portali randkowych? Patrząc na to, że odnotowano wzrost rozstań i rozwodów, które miały miejsce w czasie pandemii, a sam okres letni (od maja do lipca) sprzyja zerwaniom to faktycznie rynek matrymonialny czeka miłosna hossa z technologią w tle.

Na koniec doprecyzuje, że to Bogdan State (2014), analizując statusy związków na Facebooku w latach 2008–2011 zauważył, że do rozstań najczęściej dochodzi w okresie letnim. To bardzo ciekawy temat, więcej o roli technologii w ocenie kondycji naszych związków pisałam w >>tym<< tekście.

Trudne zachowania użytkowników portali randkowych. Cześć 2: zwodzenie

Ile razy publikuje post w mediach społecznościowych, zawsze znajdzie się ktoś, kto negatywnie odnosi się do użytkowników portali randkowych. Przykładowo, że to stare chłopy co piją piwo na kanapie i nie mają nic do zaoferowania, że oszuści i oszustki albo kolekcjonerzy „matchów”, kobiety szukające poklasku, które nigdy nikomu nie odpisują na wiadomości itp.

Odpowiadając na Wasze potrzeby w kolejnym tekście z cyklu o trudnych zachowaniach użytkowników portali randkowych poruszam wątek „kolekcjonerów” lajków, osób, które trzymają innych „w rezerwie”, aby mieć z kim się spotkać jak wypadnie wolny wieczór, uwodzicieli na odległość itp.

Jednym słowem będzie o zwodzeniu.

Tak jak w poprzednim artykule, który dotyczył ghostingu, opisze różne odmiany zwodzenia w Internecie, abyście mieli świadomość ich istnienia i zidentyfikowania w ramach własnych albo cudzych doświadczeń.

Postaram się również wyjaśnić, dlaczego tak jest, że na portalu randkowym użytkownicy ciągną kilka srok za ogon, a inne osoby wpadają w pułapkę niejasnych relacji.

Przygotowałam też listę 10 wskazówek, a właściwe sygnałów na które warto zwrócić uwagę, aby uniknąć bycia zwodzonym na portalu randkowym.

Odmiany zwodzenia czyli mieć ciastko i zjeść ciastko

Wspólnym mianownikiem dla różnych zachowań, których angielskie nazwy mogą nam nic nie mówić, jest pozostawanie w niejasnej relacji. Nie jest to problem, o ile dwoje ludzi uznaje taką sytuacje za możliwą do zaakceptowania.

Możemy się jednak poczuć zmanipulowani jeśli ktoś wykorzystuje nasze zainteresowanie do zaspokajania własnych celów i potrzeb. Tymczasem sami trwamy w nieokreśloności chcąc doczekać się pełnowymiarowego związku.

Poniżej wypunktowałam kilka odmian zwodzenia. Nie jest to jednak zamknięty katalog możliwych zachowań, daje jednak wyobrażenie o tym, co spotyka użytkowników.

Stashing (ang. chować, ukrywać)

Zazwyczaj ludzie, który randkują i mają wobec siebie plany, włączają partnera w swoje kręgi znajomych, rodziny itp. O chowaniu i ukrywaniu mówimy, kiedy ktoś celowo unika sytuacji, w której wyszłoby na jaw, że pozostaje w bliskiej relacji lub z kimś randkuje. Stashing może mieć miejsce również w social mediach, gdy celowo ukrywa się znajomość z daną osobą. Ktoś może intencjonalnie unikać wstawiania wspólnych zdjęć, ukrywać nasze komentarze i lajki.

Situationship (ang. sytuacja)

Pozostawanie w niejednoznacznej, nienazwanej relacji, w której trudno określić czyjeś intencje. Utrzymywanie znajomości bez określenia, do czego ona zmierza może być celowym posunięciem. W efekcie taka osoba może czerpać korzyści z różnych typów relacji i nie mieć żadnych zobowiązań. Jej lub jego partner_ka może czuć się zupełnie zdezorientowany_a. Nie wie bowiem czy może pozwolić sobie na odczuwanie różnych emocji, czy możne oczekiwać wyłączności i jak o nią zapytać, nie czując się przy tym niekomfortowo.

Breadcrumbing (ang. okruchy chleba)

Polega na utrzymywaniu zainteresowania drugiej osoby poprzez wysyłanie komplementów, propozycję randki, rozmowy itp. Przy czym okresy kiedy jest miło przeplatają się z milczeniem lub brakiem konkretów. Bywa miło i zalotnie, ale nie ma co liczyć na rozwój znajomości.

Cushioning (ang. amortyzacja)

Polega na pozostawaniu w relacji z kilkoma osobami na wypadek gdyby nie udała się inna znajomość, na której komuś rzeczywiście zależy. Bycie drugim, trzecim i kolejnym wyborem lub jak określiła to jedna z moich respondentek – „bycie dla kogoś opcją” bywa trudnym doświadczeniem. Odmianą tego rodzaju zachowania jest randkowanie z określoną osobą, ale bez intencji zaprzestania spotykania się z innymi osobami.

Syndrom Tindirelli (połączenie słów Tinder i Kopciuszek)

Dotyczy flirtowania bez zamiaru zaangażowania się w relację. Osoba, która jest takim Tinderowym Kopciuszkiem, kusi, uwodzi i znika, nie ma intencji stworzenia bliskiej relacji. Przeglądanie profili, czatowanie z kilkoma osobami, flirtowanie, składanie obietnic, snucie wizji przyszłej randki albo związku to zachowania, które charakteryzują osoby z syndromem Tindirelli. 

Zwodzenie jako skutek wielości i spotykania ludzi o różnych motywach zakładania kont randkowych

Będąc użytkownikiem portalu randkowego z pewnością zauważyłeś_aś, że wcale nie jest tak łatwo znaleźć partnera. Mam na myśli kogoś, kto zaangażuje się w relacje i zrezygnuje z dalszego przeglądania profili i umawiania się na randki.

Ba!

Wcale nie jest tak łatwo znaleźć osobę, która oprócz utrzymywania znajomości w sieci będzie chciała zrealizować swoje obietnice rychłego spotkania w realu.

Oczywiście, podobnie jak w przypadku opisywanego przeze mnie ghostingu, zwodzenie nie jest zachowaniem ograniczonym wyłącznie do świata cyfrowego. Osoby, które szukają partnera tylko w wolny, nudny wieczór, żeby uciszyć tęsknotę za swoim eks albo nie planują być w związku, ale nam o tym nie mówią możemy spotkać na każdym niemal kroku. Jednak to co zdarza się w realu z dużą łatwością i częstotliwością ma miejsce na portalach randkowych. 

Dlaczego?

Wskazałabym na dwie główne przyczyny, dla których wodzimy innych za nos, czasami nie mogąc się zdecydować albo wręcz przeciwnie, nie chcąc się zdecydować i stracić dostępnych opcji na poznanie kogoś lepszego.

Wielość.

Pisałam już o wielości w kontekście przeglądania i selekcji kandydatów na portalu randkowym i tego, jak łatwo się pomylić w ocenie. Ten wątek pojawił się również w tekście o 4 błędach w randkowaniu online oraz problemie zdrady i braku zaangażowania.

W tym ostatnim wpisie napisałam, że:

Bycie użytkownikiem aplikacji lub portalu randkowego dostarcza nam informacji o ilości dostępnych kandydatów. W efekcie, osoby, które częściej randkują online, w porównaniu do tych, które rzadko poznają kogoś w sieci, mogą mieć wrażenie, że opcji wyboru jest naprawdę dużo. Jednak wybór jednego partnera wiąże się z rezygnacją z pozostałych osób, co zawsze stanowi jakieś ryzyko. Tymczasem ktoś inny może okazać się jeszcze bardziej interesujący od początkowo wybranego kandydata, nawet jeśli pozostajemy z tą osobą w związku. Pojawia się pytanie: po co inwestować w jedną znajomość, skoro inna może się okazać bardziej korzystna? Przyjmując taką perspektywę zmienia się nasze zachowanie w kontekście poszukiwania partnera na portalu i aplikacji randkowej.

Inna sprawa, że skoro tych kandydatów jest wielu, to przeglądanie ich profili staje się z czasem żmudne i czasochłonne. O ile na początku z zaciekawieniem czytamy opisy i zastanawiamy się czy warto „dać w prawo” tak później, wystarczy chwila, żeby stwierdzić czy ktoś nam pasuje czy nie.

Nie chcąc odrzucić kogoś, kto mógłby się okazać całkiem fajny, dążymy do maksymalizacji szansy pójścia na randkę. Wszak zakładamy, że nie każdy użytkownik będzie odwzajemniał nasze zainteresowanie. Innymi słowy, bardziej opłaca się, być mniej wybrednym i nie odrzucać nikogo na samym początku. Dopiero z czasem okaże się, jacy kandydaci_tki są rzeczywiście dostępni_e.

Taka taktyka bycia zawsze „na tak” jest dużo częściej wybierana przez panów aniżeli przez kobiety (odpowiednio 35% i 0%).

Panie, w zależności od tego, czego szukają na portalu randkowym w danym czasie, bywają mniej lub bardziej wybredne. Najczęściej jednak sygnalizują swoje zainteresowanie, kiedy ma ono faktycznie miejsce. Mężczyźni również, chociaż zdarza się, że zmieniają swoją strategie pod wpływem ilości uzyskanych matchy danego dnia.

Możecie wklikać się w szczegóły badania >>tutaj<<

Motywy korzystania z portalu lub aplikacji randkowej

Mogłoby się wydawać, że mamy świadomość tego, że ludzie zakładają konto randkowe w różnym celu. Jak się jednak okazuje często o tym zapominamy i błędnie przypisujemy użytkownikom własne intencje. Wówczas nasze randkowanie może okazać się serią rozczarowań – dla nas albo osób, z którymi nawiązujemy znajomość.

Żeby nie być gołosłowną, poniżej wykres na temat motywów korzystania z portalu lub aplikacji randkowej.

Źródło: badania SimpleTexting

Jak widzimy, najczęściej użytkownicy poszukują partnera. Z tymże kobiety nastawione są na stworzenie długotrwałej relacji albo nawiązanie przyjaźni. I faktycznie panie chętnie angażują się w rozmowy na portalach randkowych. Z kolei mężczyźni preferują swobodne relacje, co ma też przełożenie na dążenie panów do nawiązywania znajomości na jedną noc.

Niezwykle ciekawe jest to, że to panowie częściej od kobiet korzystają z portalu randkowego, aby podnieść swoją samoocenę albo skorzystać z darmowych drinków albo posiłku podczas spotkania. Zszokowani? Ja też 😉

O czym mówią nam te wyniki?

Więcej niż połowa użytkowników może nie chcieć angażować się w bliski i zażyły związek i realizuje inne cele.

Jeśli ktoś szuka swobodnej znajomości albo korzysta z portalu po to, aby było mu miło, to może się tak zdarzyć, że błędnie ocenimy czyjeś zamiary, licząc na rozwój znajomości. Jeśli ta osoba nie powie nam wprost o swoich zamiarach, to taka relacja może trwać, a poziom naszej frustracji rosnąć.

Jak ustrzec się przed byciem zwodzonym na portalu randkowym

Przygotowałam listę 10 wskazówek, na jakie sygnały zwrócić uwagę przy nawiązywaniu znajomości w sieci, aby nie wplątać się w znajomość, która ma małe szanse na rozwój.

  1. Nie bój się zapytać, jakie ktoś ma intencje korzystając z portalu lub aplikacji randkowej.
  2. Zwróć uwagę na opis i zdjęcia na profilu randkowym, mogą one sugerować, jakiej relacji ktoś poszukuje.
  3. Brak opisu może świadczyć o tym, że ktoś nie włożył wysiłku, aby się zaprezentować. Takie osoby częściej szukają przelotnych znajomości.
  4. Tematy, jakie poruszacie w czasie rozmowy mogą sugerować, z jaką intencją ktoś założył konto randkowe.
  5. Bądź ostrożny jeśli ktoś odwołał randkę i nie proponuje następnego terminu.
  6. Trzy propozycje spotkania i brak odpowiedzi albo odmowa to wystarczająco dużo, aby odpuścić sobie daną znajomość
  7. Nie usprawiedliwiaj i nie terapeutyzuj innych użytkowników. Jak ktoś chce się umówić, to to zrobi, nie ma co szukać wymówek i czekać na propozycje.
  8. Jeśli ktoś milknie po kilku dniach znajomości i nie odpisuje na Twoje wiadomości to być może jesteś ofiarą ghostingu.
  9. Zwróć uwagę na sposób Waszej komunikacji. Czy druga osoba jest Ciebie ciekawa, zadaje pytania czy tylko odpowiada na Twoje próby nawiązania rozmowy? Wzajemność w dzieleniu się informacjami o sobie jest bardzo ważna.
  10. Zwróć uwagę na porę i okoliczności, kiedy ktoś chce z Tobą rozmawiać nocne rozmowy są fajne, ale… wyjazd służbowy, pisanie wiadomości wyłącznie w godzinach pracy, to sygnały na które warto zwrócić uwagę.

Może chcielibyście_ałybyście coś dodać?

12 przykładów opisu siebie prosto z Tindera

Zrobiłam to! Ponownie trafiłam na Tindera.

Po co? Nie szukałam partnera, a przykładów fajnych biogramów. Postawiłam sobie za cel, że mają odzwierciedlać wskazówki, o których pisałam w tekście o tym, jak napisać opis siebie na profil randkowy

Okazało się, że nie tak łatwo jest znaleźć opis siebie, który faktycznie mówiłby coś o właścicielu_ce konta, jego/jej poczuciu humoru, wartościach, pasjach itp.

Opis siebie pod lupą, co słychać na moim Tinderze

Zanim omówię proponowane przykłady opisu siebie, które można potraktować jako inspirację do stworzenia własnego, podzielę się wynikami mini badania.

Trudno tu mówić o spełnieniu jakichkolwiek wymogów metodologicznych, nie jest to badanie naukowe. Chciałam jedynie zobrazować w liczbach, co zauważyłam na Tinderze.

Profile, które przeanalizowałam pojawiały się losowo, nie zastosowałam żadnego kryterium wyszukiwania (np. wieku albo odległości). Łącznie przklikałam się przez 400 profili (po 200 dla każdej płci).

Niewiele ponad połowa użytkowników (203 osoby) uzupełniła swój profil w całości, tj. nie pozostawiła swojego biogramu pustego.

Jest jednak jedno „ale”.

W tej grupie znaleźli się użytkownicy, których opis składał się wyłącznie z: nazwy użytkownika na Instagramie, emoji lub informacji o tym, ile ktoś ma wzrostu. Gdyby pozostawić w tej mini analizie tylko profile, w których opis siebie był bardziej rozbudowany, to okaże się, że nie ma ich aż tak dużo, bo ok. 35%.

Co ciekawe, to mężczyźni nieznacznie częściej od kobiet pisali o sobie, ale te różnice nie były istotne statystycznie.

Kto uzupełnia opis siebie i dlaczego – wyniki badań

Uzyskane wyniki porównałam z innymi, tym razem naukowymi analizami. Badanie, o którym za chwilę wspomnę, nie jest najświeższe, bo pochodzi z 2016 roku. Data publikacji może mieć znaczenie w kontekście aktualności wyników. Ostatnie 5 lat dla rynku serwisów randkowych to ich bardzo szybki rozwój.  

Niemniej jej autorzy podają, że 36% osób badanych, cześć poświęconą własnej biografii, pozostawiła pustą. Powtórzyła się również tendencja, że kobiety częściej (42%) rezygnowały z opisania siebie w porównaniu do panów (30%).

Jak się jednak okazuje, panie nie tracą zainteresowania panów z tego powodu, nadal otrzymują wiele polubień i matchów.

Wytłumaczenie dla tego zjawiska znalazłam w obszernym raporcie Bussines of Apps (Tinder Revenue and Usage Statistics, 2021). Opublikowano tam wykres pokazujący, co użytkownicy cenią, kiedy sprawdzają czyjś profil randkowy. W skrócie: dla panów liczą się najbardziej zdjęcia, a dla pań – opis siebie.

W efekcie kobiety nie muszą uzupełniać swojego bio, bo mężczyźni i tak bazują na tym, co zobaczą na ich profilu.

Z kolei panowie, aby zainteresować użytkowniczki muszą mocniej popracować nad warstwą tekstową, a nie tylko wizualną swojego profilu. Jak się okazuje, to się opłaca!

Korzyści wynikające z napisania o sobie w bio

We wspomnianym wcześniej badaniu wykazano,

że posiadanie uzupełnionego bio może zwiększyć ilość otrzymywanych matchów 4-krotnie.

Jak badacze do tego doszli? Stworzono 3 fikcyjne profile randkowe i porównano ilość dopasowań, które wygenerowały, kiedy konto nie zawierało opisu siebie i później, kiedy profil uzupełniono o tę część.

Co ciekawe, wzrost liczby matchów po wypełnieniu bio odnotowano również u kobiet, ale nie był on tak znaczący jak u mężczyzn.

Praca nad stworzeniem profilu randkowego może zatem opłacić się obu płciom, ale w osiągnieciu innych celów. Panowie przygotowując opis siebie mogą zyskać w oczach kandydatek. Uzupełniając bio mężczyźni mogą potwierdzić swoją atrakcyjność albo ją podnieść, zwłaszcza gdy załączone zdjęcia nie są zbyt interesujące i potencjalnie nie otrzymaliby polubienia.

Z kolei kobiety mogą potraktować opis siebie jako narządzie do selekcji kandydatów. W poprzednim tekście pisałam o tym, że prezentując się w określony sposób przyciągamy osoby do nas podobne. Warto dać siebie poznać trochę głębiej niż tylko pisząc po przecinku, jakie ma się cechy osobowości albo co się lubi. Inna sprawa, że skoro panowie najbardziej zwracają uwagę na załączone zdjęcia, to w ferworze przeglądania profili, mogą zupełnie przeoczyć nasz (tj. kobiet) opis. Tylko kto chciałby spotykać się z kimś, kto wyłącznie powierzchownie ocenia innych użytkowników. Zakładam, że ktoś nastawiony na nawiązanie długotrwałej relacji będzie jednak chciał nas poznać, więc przeczyta tych kilka zdań.

12 przykładów opisu siebie

Po dość rozbudowanym (ale ważnym) wstępie, mogę przejść do omówienia przykładów opisu siebie na profilu randkowym, które moim zdaniem dobrze spełniają swoją role – dają możliwość poznania właściciela_ki konta lub zaciekawiają jego/jej postacią.

Odrzuciłam opisy siebie, który zawierały: cytaty i sentencje, negatywizmy, warunki, nazwy kont na Instagramie, zachęty do zadawania pytań zamiast napisania o sobie w bio, listę cech charakteru albo zainteresowań.

Przy każdym z przykładów uzasadniam, dlaczego włączyłam dany opis do listy. Chcąc zabezpieczyć anonimowość użytkowników zdarzyło mi się zmienić albo usunąć jakiś szczegół w opisie, aby uniemożliwić odnalezienie tej osoby.

Propozycje dla kobiet

„Możemy porozmawiać o twórczości Osieckiej, nowoczesnych technologiach, antyoksydantach i dwumasowym kole zamachowym. Choć mimo wszystko wolałabym poznać smak dzieciństwa Twojego, ten który wywołuje najwspanialsze wspomnienia. I wolałabym zobaczyć ulubiony las czy łąkę. I miejsce, w którym odpoczywasz. […] ”

Opis siebie stanowi manifestacje wrażliwości kobiety, jej wartości i podejścia do poznawania drugiej osoby. Treść koresponduje z określoną stylistyką tekstu, która nie każdemu będzie odpowiadać, ale w tym rzecz – użytkowniczka jest autentyczna i „jakaś”. 

„Wyjechałbyś ze mną pomieszkać w Czarnogórze albo Kirgistanie? A może wolisz kraje Ameryki Południowej.
Dbam o środowisko, ograniczam mięso. Nie narzucam innym swoich przekonań. Szacunek i tolerancja przede wszystkim.
Najlepiej dogaduje się ze zwierzętami i dziećmi. […].”

Bio rozpoczyna się bezpośrednim zwróceniem się do osoby przeglądającej profil, sugerując, jaki temat rozpocząć w pierwszej wiadomości, o ile faktycznie wizja wyjazdu byłaby dla kogoś równie interesująca. O takim rozwiązaniu, tj. sprowokowaniu użytkownika do wysłania wiadomości w określonej tematyce, pisałam przy okazji wskazówek, jak stworzyć opis siebie. W treści biogramu znajdziemy odwołania do wartości, które są kobiecie bliskie.

„Lubię zwiedzać wnętrza kamienic, tańczyć na karaoke (śpiewać nie umiem), oglądać stand up-y przed pracą. Spacerów, kajaków i wina, nigdy nie odmawiam.”

Krótkie, ale treściwe bio, w którym użytkowniczka zawarła swoje zainteresowania. Jest to jednak interesujący sposób zaprezentowania się, dający poczucie, że ta osoba jest „jakaś” – coś lubi, czegoś nie umie, ma swoją rutynę przed pracą. To buduje wyobrażenie o tej osobie.

„[…] Strasznie dużo radości daje mi karmienie ludzi, którzy są dla mnie ważni. Pewnie przez to, że babcia tylko tak wyraża uczucia. Ona robiła pieczonego kurczaka, ja robię curry z Jadłonomi.”

To dużo lepsza wersja dla „lubię gotować”. Zachowana jest tutaj proporcja miedzy powagą, nostalgią, ukazaniem własnych wartości, ale też poczuciem humoru.

„W zasadzie nie rozstaje się ze słuchawkami – zawsze jakiś podcast albo muzyka (jeśli masz coś akurat na pętli to podrzuć tytuł). W wolnym czasie czytam feministyczne książki, oglądam kreskówki i nadrabiam zaległości filmowe […]

Ta część opisu siebie dotyczyła głównie zainteresowań, ale co ważne, nadano im treść możliwą do wyobrażenia. Zamiast mówić o tym, że muzyka jest ważna, kobieta to zobrazowała. Do tego sygnalizuje, że właśnie o tym chętnie porozmawia. Swoim komunikatem powinna przyciągnąć osoby podobne do niej.

„Daleko mi do sztuczności, partii rządzącej, siedzącego stylu życia i bycia mięsożercą (nie narzucam swoich poglądów i nie zaglądam ludziom do talerzy, ale jeśli weganizm rozumiesz nie jako dietę, a jako odrzucenie przemocy – mhmmmm, pomieszajmy razem w garnku).”

Opisywanie siebie poprzez wskazanie kim się nie jest zamiast kim się jest bywa ryzykownym rozwiązaniem. Takie bio może zostać negatywnie odebrane, bo pośrednio jakaś osoba może się poczuć skrytykowana i wykluczona, mimo deklaracji autorki opisu o jej tolerancji. Fajna jest natomiast ostatnia cześć biogramu, w której kobieta przekazuje swoje wartości i flirciarsko zagaduje do osób jej podobnych.

„Szukam kogoś kto będzie dojadać za mnie płaskie połowy bułek, bo ja ich nie jem a po co mają się marnować. […]”

Intrygująco i zabawnie, aż ma się ochotę zapytać, co jest nie tak z tymi płaskimi połówkami bułek. Wykazanie się poczuciem humoru, nawet odrobinę deprecjonując siebie, ujawnienie nawet swoich guilty pleasure bywa ciekawym rozwiązaniem.

Propozycje dla mężczyzn

Z wybraniem przykładów opisu siebie u mężczyzn było trochę trudniej. Większość z nich niewiele mówiła o samym właścicielu („Jestem miłym, szczerym, z poczuciem humoru i dystansem do siebie facetem”), relacji jakiej poszukuje („Szukam kogoś, kto będzie X, Y, Z.”) albo zawierała warunki lub negatywizmy (np. „Jeśli X, to przesuń w lewo”). Z dostępnych biogramów wyróżniłam kilka, które zasługują na uwagę:

„Szukam kompanki do wspólnego weekendowego wypadu w Tatry 😉 W planach główny cel to wejście na Rysy.”

Chociaż jest to krótkie bio, to przekazuje konkretną treść. Kobieta przeglądająca ten profil będzie miała wyobrażenie o tym, jak wyglądałoby wspólne spędzanie czasu z tym mężczyzną.

„Uwielbiam spędzać czas w ciekawym towarzystwie tym bardziej jeśli mogę tych ludzi rozśmieszać. Kiedyś nawet chciałem zostać komikiem. […]”

Ten fragment opisu świetnie demonstruje zasadę „pokaż zamiast mówić”. Mężczyzna mógłby napisać (na szczęście tego nie zrobił), że jest zabawny, tymczasem treść jego bio niesie dużo więcej znaczeń.

„Uwielbiam sport pod każdą postacią, przede wszystkim MTB, F1 i żeglarstwo. Kiedyś reprezentowałem liceum w siatkę (191) 😉”

Kolejny opis siebie pozostający w podobnym stylu do poprzedniego, chociaż mógłby nieść więcej informacji. To co ważne, uogólniony zwrot „uwielbiam sport” ma swoje rozwinięcie, odniesienie do życia osobistego i skłania do napisania wiadomości. Aż chciałoby się zapytać, czy szkoła, którą mężczyzna reprezentował wygrała.

„Trochę minimalista, trochę kryptointrowertyk. Krypto bo w miarę dobrze się maskuję i jak trzeba to nawet umiem w small talk. Chociaż wolę jak nie trzeba 😉 Bawię się w sporty walki, po pracy koszulę zamieniam na kimono albo dresik. […]”
„[…] Umie zrobić ciastko i kaszę mannę na mleku. I śrubkę wkręci. I coś przyspawa. Żeby niebyło zbyt różowo, to popsuć też umie 😉 Za to nie umie pisać pierwszych wiadomości. Absolutnie. Drugich też nie. […]”

Dwa następne opisy siebie stanowią dobry przykład, że na Tinderze można być kimś autentycznym i też się tak przedstawić.

„Robię najlepsze tosty z majonezem 😉 Oczywiście to nie jedyna moja zaleta”

Ostatni przykład biogramu może nie być odpowiedni dla każdego mężczyzny, nie będzie się też podobał każdej przeglądającej profil użytkowniczce. Wydaje się jednak, że może faktycznie odzwierciedlać usposobienie właściciela konta. Nie warto silić się na powagę, romantyzm itp., kiedy nie jest się taką osobą.”

 

Na koniec drobna uwaga, opisane tutaj biogramy i ich fragmenty to jedynie przykłady, mające zobrazować, jak pozostać pozytywnym, ale też autentycznym na portalu czy aplikacji randkowej. Nie warto kopiować dołączonych opisów siebie. Można je potraktować jako inspirację. Co jeszcze ważne, to nie jest tak, że wybrane przeze mnie przykłady są uniwersalną receptą na niekończące się polubienia, wręcz przeciwnie – opisując się jako „jakaś” osoba, zainteresujmy określonych użytkowników. Warto jednak pamiętać, że dla nas również nie każdy jest pociągający, na szczęście!