8 typów zdjęć na portalu randkowym

Zadam Ci pytanie: wolisz być odbierany na portalu lub aplikacji randkowej jako ktoś sympatyczny czy wyjątkowy?

Z podobnym problemem zgłosiła się do mnie jedna z klientek. Kobieta zastanawiała się nad tym, jakie wstawić zdjęcia na Tinderze. Miała świadomość tego, że jej profil zobaczą bardzo różne osoby. Z obawy przed ich oceną chciała zaprezentować się w atrakcyjny, ale dość zachowawczy sposób. Czy słusznie?

Z tego wpisu dowiesz się, jakie są najczęstsze typy zdjęć na Tinderze i dlaczego dążymy do tego, aby podobać się większości, chociaż nie przybliża nas to do odniesienia sukcesu.

Redukcja wyjątkowości na rzecz bycia lubianym – wyniki badań

Jak się okazuje, chociaż mamy świadomość tego, że na portalu i aplikacji randkowej jesteśmy jedną z wielu osób, to nasze starania o to, aby się wyróżnić nie są wcale tak skrupulatne. Najczęściej postępujmy zgodnie z normami i praktykami, które obowiązują także w świecie randek online. Co o tym świadczy? To jakie dominują zdjęcia na Tinderze.

Johanna Degen i Andrea Kleeberg-Niepag (2020) przeanalizowały 524 zdjęcia na Tinderze. Badaczki chciały sprawdzić, w jaki sposób prezentują się jego użytkownicy.  Jest to o tyle ciekawe, ponieważ randkując online podlegamy stałej ocenie i nie mamy wpływu na to, kto ogląda dasz profil. Wiemy, że konkurujemy z innymi osobami, ale ich nie widzimy. W dodatku sami siebie oceniamy pod względem tego, ile mamy dopasowani, rozmów, randek itp., dlatego wybieramy takie sposoby autoprezentacji, aby dobrze wypaść też w tych kryteriach. 

Z możliwie wielu sposobów wizualnej autoprezentacji użytkownicy wybierają raptem kilka, z których i tak dominują 3 typy zdjęć profilowych. Podrzucam poniżej ich całościowe zestawienie.

Zdjęcia na Tinderze według typu wraz z liczbą profili, na których zostały umieszczone:

  1. Selfie (211)
  2. Informacyjne (109)
  3. Migawka (105)
  4. Incognito (40)
  5. Towarzyskość i rozrywka (17)
  6. Profesjonalne (13)
  7. Zawieszenie podmiotu (8)
  8. Sprzeciw wobec porządku (7)

Selfie czyli zdjęcie z ręki

Tego pierwszego i najbardziej popularnego typu zdjęć (selfie) chyba nie trzeba zbyt szczegółowo wyjaśniać. Selfie to zdjęcie zrobione przez tę samą osobę, widoczną na fotce, o czym najczęściej świadczy proporcja głowy, ramion i rąk. Różnice pojawiają się w przyjętej pozie, gestach, przedmiotach umieszczonych w kadrze oraz relacji modela z kamerą (patrzy wprost, unika spoglądania w obiektyw, robi selfie w lustrze itp.)

To co wyróżnia ten typ zdjęcia to kontrola momentu jego wykonania i prywatność. Nikt nie widzi naszych starań, żeby wyglądać dobrze.

Informacyjne czyli zdjęcie z wakacji

Typ informacyjny charakteryzuje odwołanie do stylu życia i romantycznych ideałów. Zamieszczone na profilach zdjęcia dają pewien wgląd w hobby, aktywności, styl życia użytkownika poprzez pokazanie ich w tle.

Najczęściej na fotkach uchwycone zostają te momenty życia, które są przeciwieństwem codziennego życia. Mamy więc np. zdjęcia z podróży, urywki tego, jak spędzamy swój czas wolny, ale też w jakim otoczeniu się to odbywa. Osoby, które przeglądają profil mogą wyobrazić sobie, jak wyglądałoby życie z właścicielem profilu i jaki związek mogliby stworzyć. 

Migawka czyli zdjęcie z ukrycia

Migawka to typ zdjęcia, na którym uchwycono moment zaangażowania osoby w jakąś aktywność albo jej stan emocjonalny.

Istotny jest przy tym brak świadomości bycia fotografowanym, a przynajmniej brak wyraźnego pozowania, dzięki czemu wydaje się autentyczne. Może to być zdjęcie, na którym ktoś gotuje, bawi się z psem, idzie ulicą itp. Nasza uwaga zostaje zwrócona na to, co ktoś inny uznał za istotny moment, nie tak jak w przypadku selfie.

Incognito czyli zdjęcie w lustrze

Główną cechą zdjęć typu incognito jest zasłonięta twarz osoby fotografowanej. Ten format występuje w kilku opcjach: selfie w lustrze, zakrywanie twarzy ręką, biżuterią, włosami, kapeluszem albo pokazanie się tylko od tyłu. W efekcie nasza uwaga zostaje przekierowana na jakąś część twarzy lub ciała.

Taka prezentacja chroni prywatność osoby, ale jednocześnie wzbudza ciekawość i prowokuje do tego, aby skłonić innych użytkowników do włożenia wysiłku w odkrycie tego, jak wygląda osoba na zdjęciu. Niemniej nie każdy podejmie to ryzyko zakładając, że właściciel profilu po prostu coś ukrywa.

Towarzyskość i rozrywka czyli zdjęcie na imprezie

Inny sposób na zaprezentowanie się poprzez zdjęcie to pokazanie się w otoczeniu innych osób, w czasie interakcji z nimi albo spędzając towarzysko czas, np.  podczas imprezy, wesela itp. Daje ono wgląd w styl życia, gust, a także otoczenie, w którym ktoś funkcjonuje.

Inna sprawa, że dana osoba może zabiegać o poziom życia przedstawiony na fotce i w sposób przemyślany chcieć zrobić określone wrażenie. Stosunkowo często mężczyźni są zachęcani do zamieszczania tego typu zdjęć, aby podkreślić swój status społeczny i kompetencje społeczne, co, jak wyjaśnia psychologia ewolucyjna, bywa atrakcyjne dla kobiet. Taki typ prezentacji pokazuje właściciela profilu jako członka szerszej sieci społecznej.

Profesjonalne czyli zdjęcie z CV

Dbałość o wrażenie charakteryzuje z pewnością zdjęcie wykonane w czasie profesjonalnej sesji zdjęciowej, do której z kolei zachęcane bywają kobiety.

To co je wyróżnia, to fakt, że zostało wykonane „na zlecenie” i jest w pełni zaaranżowane. Czasami zamieszczone fotki bywają dość formalne jakby zostały przeklejone z CV. Niezależnie od samego charakteru zdjęcia, ważniejsze staje się to, że stanowi ono pewnego rodzaju inwestycje w poznanie kogoś nowego.

Zawieszenie podmiotu czyli fikcyjna fotka lub awatar

Niewielka część użytkowników decyduje się nie ujawniać i skryć się za awatarem albo fotką super bohatera, zwierzęcia itp. Innymi słowy, podobnie jak przy typie incognito, właściciel profilu tworzy atmosferę tajemnicy, ciekawości i obietnicy pokazania się w przyszłości być może przy okazji nawiązania znajomości.

Taka forma prezentacji daje duże pole do interpretacji, spekulacji i projekcji. Czy brak zdjęcia może oznaczać sprzeciw wobec powierzchownym ocenom użytkowników, czy po prostu dana osoba potrzebuje zachować anonimowość, aby realizować niekoniecznie moralne zamiary itp.? Niezależnie od powodu, dla którego ktoś wybiera taką formę autoprezentacji, musi się liczyć, że część użytkowników po prostu ominie profil.

Sprzeciw wobec porządku czyli zdjęcia nietypowe

Typ zdjęć, na których osoba prezentuje się w sposób sprzeczny z ustalonym porządkiem, występuje bardzo rzadko. Dlatego na portalu rzadko znajdziemy zdjęcia z dziećmi, osobami starszymi, mężczyzn w sytuacjach typowych dla kobiet i odwrotnie. Badaczki podały przykład fotki półnagiego mężczyzny, leżącego na łóżku z plikiem fałszywych banknotów. Taki obraz jest raczej sprzeczny z oczekiwaniem, że to mężczyzna pełni rolę żywiciela rodziny.

Taki prowokacyjny sposób prezentacji wprowadza użytkowników w styl życia, światopogląd, być może poczucie humoru właściciela profilu, ale może być uznany po prostu za dziwny.

Popularny (lubiany) to jednak nie to samo co atrakcyjny

Autorki wyjaśniają, że w aplikacji randkowej bardziej opłaca się (pod względem otrzymywanych dopasowań i serduszek) podporządkować się zamiast podkreślać własną wyjątkowość. Nietypowe zdjęcia na Tinderze wymagałoby namysłu, na który użytkownicy apki nie mają zazwyczaj czasu.

Ale!

Strategia wybierania zdjęcia na portal albo aplikację randkową z myślą, że ma się ono spodobać innym osobom bywa nieskuteczna. Owszem zostaniemy uznani za atrakcyjnych, dostaniemy serduszko, ale czy będzie to miało przełożenie na rzeczywiste zainteresowanie innych osób i to takich, na których nam zależy?

Według Hannah Fry (2015) dokonując wyboru zdjęcia na profil randkowy, dobrze jest wyróżnić to, co czyni Cię innym, nawet jeśli niektórzy ludzie tego w Tobie nie polubią. Z pewnością znajdzie się osoba, która się Tobą zainteresuje. Dlaczego tak się dzieje poświęciłam cały wpis, do którego zapraszam >>tutaj<<

Co może zrobić osoba przygotowująca swój profil?

Zachęcam do tego, aby zastanowić się, jak chce się być postrzeganym i na czym tej osobie zależy. Następnie wybrać określony typ zdjęcia, bo każdy z nich mówi coś o nas i naszym życiu.

Jeśli masz trudność z wyborem zdjęcia profilowego albo chcesz popracować nad swoim profilem, to mogę Ci pomóc zoptymalizować Twój profil. Napisz do mnie wiadomość przez formularz kontaktowy, maila albo na fanpage’u Naukowo Uczuciowo. Opracuję dla Ciebie wskazówki, które omówimy podczas konsultacji online.

Wyniki badań przywoływane w artykule i jego treść powstała na podstawie:

  • Fry H. (2015), The mathematics of love. Patterns, Proofs, and the Search for the Ultimate Equation. Publisher: Simon & Schuster/ TED
  • Degen J., Kleeberg-Niepag A. (2020), Profiling the self in mobile online dating apps: A serial picture analysis (on Tinder), Preprint.

Zdjęcie autorstwa Andrea Piacquadio z Pexels

Porady randkowe – co możesz usłyszeć od online dating coacha

Online dating coach to ekspert, który pomaga osiągnąć sukces w randkowaniu. Style i programy pracy, a więc też porady randkowe udzielane klientom, tych osób różnią się w zależności od ich specjalizacji. W swojej działalności zajmuję się głównie udzielaniem wsparcia przy tworzeniu profilu, funkcjonowaniu na portalu, prowadzeniu rozmów z innymi użytkownikami. Nadal swoją pracę wykonują swatki, a także osoby, które w imieniu klienta prowadzącą rozmowy z użytkownikami portalu lub aplikacji randkowej.

W jednym z badań (D. Zytko, S. A. Grandhi, Q Jones, 2016) przeprowadzono analizę wywiadów z 34 trenerami randek online. Chciano przekonać się, jakie porady randkowe kierują do klientów, aby ci osiągnęli sukces. Myślę, że uzyskane wyniki mają wartość nie tylko teoretyczną, ale też praktyczną – wiele ciekawych porad zostało zebranych w jednym miejscu. Inna sprawa, że bywają one czasami ze sobą sprzeczne. Niemniej pokazuje to, że nie ma jednej, skutecznej recepty na znalezienie partnera. Istnieją też różne źródła, z których czerpią eksperci – najczęściej własne doświadcznie, psychologia i socjologia, ale też programowanie neurolingwistyczne itp.

Randkowanie online to czysta kalkulacja – jak niewielkim wysiłkiem umówić się na wiele randek?

Porady randkowe udzielne przez uczestników badania zawierają się w dwóch strategiach. Pierwsza z nich sugeruje, aby nie poświęcać zbyt dużo czasu na ocenę użytkowników w Internecie, ale szybko się z nimi umówić i sprawdzić znajomość w tzw. realu. Jednak aby mieć się z kim się umówić trzeba zainteresować sobą inne osoby i tego dotyczy druga strategia.

Samo randkowanie online bywa postrzegane przez wspomnianych coachów w kategoriach inwestycji. Formułowane przez nich porady randkowe dotyczą tego, jak obniżyć koszty i zwiększyć zyski. Innymi słowy, jak zmniejszyć czas i wysiłek wkładany w poznanie kogoś i pójść na jak największą liczbę randek. Pytanie czy można kalkulować, w tak wydawałoby się, intymnej sferze poznawania potencjalnego partnera. Doświadczenie pokazuje, że trudno zachować romantyzm, kiedy doświadcza się frustracji czy rozczarowania. Użytkownicy spędzają bardzo dużo czasu na przeglądaniu i wyborze kto ich interesuje, a później angażują się w pisanie wiadomości. Ostatcznie jednak tylko z kilkoma osobami udaje im się spotkać. Czy jednak faktycznie lepiej „brać, co popadnie” i masowo chodzić na randki, żeby dopiero na niej zobaczyć z kim ma się do czynienia? Jak się okazuje – nie. Co z czasem, który trzeba poświęcić na przygotowanie się do spotkania, podróż, samą randkę itp. I najważniejsze – co jeśli będzie to kolejna nieudana randka?

Strategie randkowania online w praktyce – porady randkowe w pigułce

Zdjęcia profilowe

Wybrane zdjęcie profilowe powinno podkreślać naszą atrakcyjność fizyczną. To ono rzutuje na pierwsze wrażenie, jakie będą mieli o nas inni użytkownicy. Czasami ludzie chcąc lepiej wypaść dołączają nieaktualne zdjęcia, poprawiają je albo kadrują tylko część sylwetki lub twarzy. Zdaniem badanych coachów, tego rodzaju oszustwa nie ma ono większego znaczenia, o ile szybko dojdzie do spotkania. Dużo większe rozczarowanie użytkownicy przeżywają gdy zaangażują się w dłuższą znajomość online, a dopiero później zorientują się, że osoba, którą spotkali wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciach.

Niektórzy coachowie nakłaniają do udziału w profesjonalnej sesji zdjęciowej. Jednak różny powinien być przekaz zawarty w publikowanych fotografiach. Kobiety zachęcane są to tego, aby swoje zdjęcia kierować do mężczyzn prowadzących pożądany styl życia. Dzięki temu panowie mają być bardziej skłonni zainicjować rozmowę. Przykładowo, chcąc mieć aktywnego partnera, warto samemu również udostępnić zdjęcia pokazujące jaki sport uprawiamy itp., w myśl zasady „nie mów tylko pokaż”. Z kolei mężczyznom sugeruje się, aby podkreślali swoją fizyczną atrakcyjność, pokazując jak ekscytujące i towarzyskie życie prowadzą. Podkreślanie zainteresowań i społecznej wartości ma mieć przełożenie na pozytywną ocenę osobowości właściciela konta.

Demografia i styl życia

Użytkownicy przeglądając profile dokonują oceny kandydata nie tylko pod względem jego atrakcyjności fizycznej. Ciekawi nas, jakim człowiekiem jest ta osoba, jakie życie prowadzi, co lubi albo na czym jej zależy. Kwestią budzącą wątpliwość u badanych coachów jest faktyczna możliwość wysuwania wniosków na ten temat tylko na podstawie informacji zawartych na profilu. Trudno powiedzieć, na ile jest to nasza interpretacja na temat konkretnego użytkownika, a na ile jego własna wizja siebie i zdolność (lub jej brak), aby wyrazić swoją osobowość. Między innymi z tego powodu zaleca się użytkownikom, aby nie rezygnowali z kontaktu z osobami, które wydają się nie spełniać ich oczekiwań. Dopiero ewentualna randka ma być okazją do weryfikacji z kim mamy do czynienia. Co więcej, widoczne na profilach deklaracje dotyczące światopoglądu, preferencji, nawyków itp., nie do końca odzwierciedlają nasz styl życia. Mogą za to niepotrzebnie zawęzić grupę osób, z którymi moglibyśmy się umówić.  

Zgadzam się z przywoływana opinią trenerów randek online, że na portalu randkowym możemy się pomylić w ocenie użytkowników. Szczególnie, że potrafimy zauważyć kto jest super kandydatem, ale nie rozpoznamy, kto będzie dla nas dobrym partnerem. Pewne cechy faktycznie możemy sprawdzić tylko poza portalem randkowym. Uważam jednak, że mamy możliwości rozpoznać kto może być dla nas mniej albo bardziej właściwą osobą. Istnieją doniesienia z badań, które wskazują na pewne korelacje pomiędzy tym, co przedstawia profil, a tym, jakiej osoby możemy się spodziewać. Sam opis siebie może nam sugerować, jaką relację chce nawiązać użytkownik – piszę o tym, w tym tekście.

Opis siebie

Właściwie we wszystkich znanych mi portalach i aplikacjach randkowych użytkownicy uzupełniając swój profil mają do dyspozycji część, w której mogą napisać coś o sobie. Strategii co pisać, a czego nie pisać jest kilka. Najczęściej proponuje się, aby opis był krótki, chwytliwy, w lekkim tonie i ukazujący nas w dobrym świetle. Tutaj również warto wprowadzić wspomnianą wcześniej zasadę „nie mów, tylko pokaż”. Przykładowo zamiast deklarować inteligencję można wskazać ulubioną książkę. Lepiej też dać wyraz swojemu poczuciu humoru opisując się w zabawny sposób niż tylko pisać, że się je posiada. Cenną wskazówką jest również, aby pisząc tę krótką notkę o sobie umieścić w niej taką informację, o którą inny użytkownik będzie mógł zapytać w wiadomości prywatnej. Co ciekawe, w przywoływanym artykule, taką radę kierowano do kobiet, mających ułatwić mężczyznom rozpoczęcie rozmowy. I faktycznie, panowie mają z tym trudność, co widać po wiadomościach typu „Hej”, „Witaj” i „Co słychać?”.

Część profilu, w której w dowolny sposób możemy się zaprezentować bywa również traktowana jako źródło oceny potencjalnych kandydatów. Między wierszami poszukuje się motywów korzystania z portalu randkowego, zamiarów, stylu życia, wartości itp. Zdecydowanie należę do tej grupy doradców, którzy sugerują poszukiwanie sygnałów ostrzegawczych, że dana relacja nie byłaby dla użytkownika właściwa. Nadal jednak trzeba mieć świadomość, że można błędnie ocenić czyjeś intencje lub ewentualne dopasowanie.

Wysyłanie wiadomości

Co jeszcze, zdaniem badanych coachów, można zrobić, aby szybko umówić się na randkę, ale zbyt mocno się nienapracować? Wysyłać wiadomości inicjujące na zasadzie „kopiuj-wklej”. Praktyka wysyłania masowych treści nie jest pewnie dla nikogo zaskoczeniem. Jeśli jednak wyjdzie na jaw, to mało który adresat wiadomości będzie miał ochotę kontynuować rozmowę. Częściowa personalizacja wiadomości jest bardziej prawdopodobna, gdy użytkownik nastawia się na nawiązanie długotrwałej relacji uczuciowej. Z jednej strony faktyczny wskaźnik uzyskiwanych odpowiedzi jest niski, co bywa frustrujące. Mężczyzna na 100 wysłanych odpowiedzi otrzyma średnio 16, kobieta – 28. Wiedząc, że większość osób i tak nam nie odpisze, sceptycznie podchodzimy do pisania osobno każdej wiadomości. Takie rozwiązanie nie przynosi jednak oczekiwanych rezultatów. Już lepiej kiedy tylko część wiadomości jest uniwersalna, ale reszta ma coś wspólnego z osobą, do której piszemy (np. odwołujemy się do czegoś, co zostało umieszczone na jej profilu).

Inna sprawa, że sama wymiana wiadomości, może mieć różny cel. Z jednej strony można ją traktować jako narzędzie do tego, aby dograć szczegóły randki. Są jednak osoby, dla których rozmowa w sieci to okazja, aby poznać drugą osobę i na tej podstawie podjąć decyzję o spotkaniu. Oczywiście nie warto opóźniać momentu poznania się w realu. W tym tekście piszę, że lepiej, aby stało się to pomiędzy 2 a 3 tygodniem znajomości. W przeciwnym razie wzrasta niebezpieczeństwo nadmiernej idealizacji. Jednak czy faktycznie warto iść na randkę z zupełnie obcą osobą, w której towarzystwie nie wiemy jak będziemy się czuć? Moim zdaniem – nie.

Jak randkować, aby nie tracić czasu na portalu i nie chodzić na kiepskie randki?

Porady randkowe badanych coachów zawierają się w dwóch strategiach, które nie są wcale tak skuteczne jak mogłoby się wydawać. Są to:

1) Opóźnienie oceny użytkowników do czasu spotkania i obniżenie wymagań oraz zmniejszenie wysiłku przy próbach nawiązania znajomości i poznania danej osoby.

2) Bycie na tyle atrakcyjnym, aby przekonać kandydatów spełniających minimalne wymagania, żeby zechcieli się z nami spotkać.

Każda z nich, realizowana w łagodnej formie, bywa zasadna i może przynieść klientom korzyści. Gorzej, jeśli proces poszukiwania partnera zaczyna się traktować jak inwestycję, w której nie ma miejsca dla emocji i empatii dla ludzi, który stają się tylko profilami.

Idealnym rozwiązaniem byłby etap pośredni pomiędzy poznaniem kogoś w sieci i doprowadzeniem do spotkania w realu. Może to być rozmowa telefoniczna lub/i wideokonferencja. Samo to, że usłyszymy czyjś głos, zobaczymy się, sprawdzimy jak się dogadujemy da nam poczucie czy warto zainwestować swój czas w rozwój znajomości offline. Dokładnie na tym polega zasada 2/2/2, którą opisałam w tekście o tym, jak ograniczyć liczbę nieudanych randek. Umownie przyjęta liczba 2 odpowiada ilości interakcji na różnych platformach komunikacyjnych. Przykładowo, najpierw wymieniamy kilka wiadomości w appce, później przez messengera albo emailem. Jeśli jest miło to dzwonimy do siebie albo łączymy się wideo. Po takiej próbie decyzja o spotkaniu nie powinna stanowić już problemu.

Jest jeszcze inne rozwiązanie, które nie ma swojego realnego odpowiednika, a nad alternatywą którego pracuję. Fajnie byłoby zaangażować użytkowników w taką aktywność, dzięki której mogliby się bardziej poznać jeszcze w Internecie. Zdecydowanie bliżej mi do tego, aby radzić innym, aby mieli swoje wymagania, byli otwarci na nowe znajomości, ale umawiali się z tymi osobami, z którymi wiedzą, że miło spędzą czas.

Podziel się w komentarzu, jakie porady randkowe znasz i co o nich myślisz. Jeśli masz wątpliwość czy warto się do nich zastosować albo okazały się nieskuteczne umów się na konsultację – porozmawiamy o nich!

Tekst powstał na bazie artykułu:

  • Zytko D., Grandhi S. A., Jones Q. (2016) The Coaches Said… What? Analysis of Online Dating Strategies Recommended by Dating Coaches. Proceedings of the 19th international conference on supporting group work, ACM, New York, NY, USA, 385-397.

Serce zdjęcie utworzone przez rawpixel.com – pl.freepik.com

Facebook Dating – opis funkcjonalności i recenzja

Ludzie randkowali przez Facebooka zanim pojawiła się do tego dedykowana platforma. Wydaje się, że stworzenie usługi, która jest powiązana z najbardziej znanym portalem społecznościowym, ale pozostającej wobec niego odrębną, jest genialnym rozwiązaniem. Mijają cztery miesiące od kiedy Facebook Dating zadebiutował w Polsce. Czas na recenzję!

Zasady działania Facebook Dating

Facebook Dating zasadza się na prostej i powszechnie stosowanej na rynku zasadzie. Tworzymy własny profil, a następnie przeglądamy profile innych osób i wyrażamy swoje zainteresowanie – tutaj poprzez kliknięcie serduszka lub jego brak albo komentując zdjęcie danej osoby. Jeśli mamy dopasowanie, tj. matcha możemy porozmawiać z wybraną osobą bądź po prostu kontynuować wymianę wiadomości po otrzymaniu komentarza. Możliwa jest też opcja wideo chatu, co w sytuacji pandemii może być korzystnym rozwiązaniem.

Sam proces założenia swojego konta jest niezwykle prosty i szybki. Wystarczy kilka kliknięć i właściwie nasz profil tworzy się sam na podstawie informacji i zdjęć umieszczonych na koncie FB. Taki profil można jednak rozbudować. Możliwe jest stworzenie krótkiego opisu, załączenie dodatkowych zdjęć, udzielenie odpowiedzi na dodatkowe pytania. Nasze konto może zostać także połączone z tym na Instagramie.  Standardowo mamy możliwość ustawienia filtrów dla osób, które będą pojawiać się wynikach wyszukiwania. Dostępne są następujące kryteria: lokalizacja, wiek, płeć, wzrost, posiadanie dzieci, preferowane wykształcenie i poglądy religijne. Wybrany wariant, np. w zakresie wieku, może stać się warunkiem koniecznym do spełnienia. Wówczas będą nam proponowane wyłącznie profile, które spełniają nasze oczekiwania.

Co ważne, ustawienia profilu i filtry wyszukiwania uwzględniają w swoich zakresach także osoby niebinarne oraz o różnych orientacjach seksualnych.

Funkcjonalności dostępne w usłudze w kontekście nawiązywania relacji

Facebook Dating łączy w sobie funkcjonalność typowej apki randkowej – pozwala poznawać zupełnie nowe osoby, ale także wykorzystuje starą jak świat opcję poznawania się poprzez znajomych. Po pierwsze przeglądając profile możemy zobaczyć, że z niektórymi osobami mamy wspólnych znajomych. Dla jednych to zaleta Randek na FB, bo nowopoznana osoba nie jest już zupełnie anonimowa. Z kolei dla tych użytkowników, którzy nie czują się komfortowo z myślą, że ktoś ze znajomych albo rodziny mógłby zobaczyć, że szukają znajomości w sieci, to istotna wada. Dla tej grupy wprowadzono jednak opcję, aby ich profil nie pokazywał się znajomym oraz osobom, które po prostu zablokują. Co ciekawe, to rozwiązanie budzi jednak wątpliwości ze względu na łatwość ukrycia tego, że się randkuje przez osoby, będące już w związkach.

Po drugie ciekawą opcją jest Secret Crush czyli Lista sympatii. Mamy możliwość wskazania, który znajomy szczególnie nam się podoba. Co ważne, ta osoba się o tym nie dowie, o ile sama nie będzie nami zainteresowana. To bezpieczne rozwiązanie szczególnie kiedy ktoś nie odwzajemnia naszych sympatii.

Po trzecie jesteśmy zachęcani do tego, aby zbliżyć się do interesujących znajomych, którzy udzielają się na tych samych grupach i uczestniczą w tych samych wydarzeniach itp. Zakłada się, że takie osoby mogą mieć podobne zainteresowania do naszych. To nie tylko ułatwia nawiązanie pierwszej rozmowy, ale też stanowi bazę dla rozwoju głębszej relacji. Pewne wątpliwości budzi jednak możliwość bycia wystalkowanym przy okazji jakiego eventu przez kogoś, kogo zaloty odrzucimy.  

Cechy wyróżniające Randki na Facebooku

Ciekawą opcją dostępną w ustawieniach usługi jest „Ogranicz kontakt”. Możemy wstrzymać możliwość dopasowania do nowych osób, ale jednocześnie nadal odpowiadać na wiadomości tych użytkowników, z którzy nas polubili lub z którymi mamy dopasowanie. Biorąc pod uwagę, że wielość opcji wyboru ma znaczenie i bywa przytłaczająca, o czym piszę w tym tekście, to ograniczenie się do utrzymywania kontaktu tylko z kilkoma osobami może być korzystną strategią. Inna sprawa, że ciągle otrzymywanie powiadomień na Facebooku może być po prostu irytujące. Na szczęście można je wyłączyć.

„Druga szansa” to kolejna funkcjonalność dostępna w Facebook Dating. Polega ona na tym, że możemy wrócić do przeglądania tych profili, które już odrzuciliśmy. Myślę, że nie byłam jedyną osobą, której zdarzyło się ocenić czyjś profil na Tinderze za szybko i nie móc już do niego wrócić. Tutaj to niebezpieczeństwo nam nie grozi. Co jednak nie zmienia faktu, że z czasem nasze strategie przeglądania profili stają się coraz bardziej oszczędne.

„Lista Sympatii” – to rozwiązanie opisałam powyżej, podobnie jak „Lista blokowanych osób”.

Facebook Dating – podsumowanie

Planowałam wylistować zalety i wady usługi. Jednak okazało się, że niektórych podpunktów nie da się jednoznacznie przyporządkować tylko do jednej kategorii. Na różne kwestie możemy patrzeć przez pryzmat bezpieczeństwa, wygody, dostępu do użytkowników, a nawet moralności. W efekcie inaczej je oceniać.

Zalety Facebook Dating

  • Usługa pozostaje w całości bezpłatna jest jej ewidentnym plusem.
  • Chcąc skorzystać z Facebook Dating nie trzeba instalować dodatkowej apki, ponieważ funkcja randkowania jest dostępna dla wszystkich użytkowników Facebooka.
  • Pozostawienie użytkownikowi możliwości wyboru czy chce ukryć fakt korzystania z randek przed swoimi znajomymi i innymi osobami, czy jednak otwarcie ogłosi fakt dołączenia do Facebook Dating.
  • Brak jasnych podziałów ze względu na płeć i orientację seksualną.

Wątpliwości co do jednoznacznej oceny następujących cech i opcji usługi

  • Możliwość wysyłania wyłącznie wiadomości tekstowych. Z jednej strony pozwala uniknąć otrzymywania niechcianych zdjęć, ale bywa też oceniane jako ograniczenie Randek na FB.
  • Integracja z kontem na Instagramie jako dodatkowa opcja prezentacji siebie.
  • Szybkość i łatwość stworzenia profilu. Jest to wygodne, a samo pozostawienie pewnych pól pustych bywa kuszące, bo mimo wszystko trudno nam pisać o sobie. Jednak puste pola mogą niewiele mówić o nas samych innym użytkownikom. Dobrze przygotowany profil nie tylko nas prezentuje, ale też stanowi użyteczne narzędzie do selekcji kandydatów. W tekście opis siebie mówi więcej niż myślisz wyjaśniłam, dlaczego uzupełnianie informacji na profilu randkowym ma sens i jak dzięki temu zaoszczędzić czas na nierozpoczynaniu nietrafionych relacji.
  • Możliwość dołączenia do Facebook Dating niezależnie od statusu ustawionego na głównym koncie FB. Z jednej strony, dlaczego Facebook miałby ingerować w tę kwestię i ograniczać dostęp osobom w związku skoro usługa randek pozostaje odrębna wobec głównego konta. Z drugiej strony użytkownicy chcieliby uniknąć nawiązywania relacji, z kimś kto szuka możliwości zdrady. O tym, jak korzystanie z portali i aplikacji randkowych rzutuje na motywację do zdrady napisałam w tym tekście.

Wady usługi

  • Dostępność usługi wyłącznie w wersji mobilnej.
  • Ograniczona dostępność użytkowników pod względem ilości. Testując usługę dość szybko otrzymałam informację braku profili do wyświetlenia. Być może Facebook Dating zyska na popularności, ponieważ z racji połączenia z Facebookiem, potencjalna baza użytkowników jest naprawdę duża.
  • Otrzymywanie wiadomości od osób, którymi nie jesteśmy zainteresowani. Może to potęgować problem braku odpowiedzi na wiadomości wysłane przez mężczyzn i poczucia przytłoczenia u kobiet. Pisałam o tym we wpisie o tym, jak zacząć rozmowę na Tinderze.
  • Możliwość identyfikacji użytkowników, a także niebezpieczeństwo śledzenie aktywności danej osoby na grupach, nagabywania na Facebooku, a także ich wystalkowania w realnym życiu.

Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się sytuacja na rynku randek online i czy Facebook Dating stanie się realną konkurencją dla Tindera. Dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia z korzystania z usługi. Co myślicie na temat samej platformy? Listę plusów i minusów Randek na FB chętnie uzupełnię o Wasze pomysły.

Zdjęcie autorstwa Alex Haney dostępnee na Unsplash

Czy miłość z Internetu może być trwała?

Czy sposób, w jaki poznało się partnera determinuje to, jaki stworzy się z nim związek? To pytanie interesuje mnie osobiście, bo sama poznałam swojego męża na jednej z popularnych aplikacji randkowych. Wcześniej miałam różne doświadczenia związane z randkami online. Rozumiem, dlaczego ludziom wydaje się, że w sieci można poznać tylko dziwne osoby – piszę o tym więcej w tym tekście. Miłość z Internetu też bywa kojarzona tylko z przygodnym seksem – ja jednak z tym polemizuję w tym tekście. Inna sprawa, że trudno nam myśleć inaczej, kiedy ulegamy efektowi negatywności. Przejawia się on w pamiętaniu tych najbardziej nieudanych randek. I takie rzeczywiście mają miejsce. Społeczność portali i aplikacji randkowych odzwierciedla przekrój naszego polskiego społeczeństwa, więc trafiamy na różne osoby. Inna sprawa, że użytkownicy portali i aplikacji mają różne oczekiwania wobec nawiązywanej znajomości, nie zawsze zgodne z naszymi.

Użytkownicy portali i aplikacji randkowych chcą się ustatkować

Ale… jak już przebrniemy przez trudne początki miłości z Internetu, to jak się okazuje, możemy spotkać partnera, za sprawą którego zakończymy dalszych poszukiwań. Gina Potarca (2020) twierdzi, że motywacja do podjęcia kolejnych kroków ku zwiększeniu zaangażowaniu w związek osób poznanych przez aplikacje randkowe może być dużo większa niż tych, które poznały się w inny sposób. Badaczka założyła, że chęć wspólnego zamieszkania, zawarcia małżeństwa i posiadania dzieci może posłużyć do oceny trwałości relacji. Okazuje się, że pary, które poznały się przy użyciu aplikacji randkowych są bardziej zainteresowane wspólnym zamieszkaniem (niezależnie od tego, w jakim są wieku) i posiadaniem dzieci w niedługiej perspektywie czasowej (szczególnie kobiety), niż pary, które nawiązały znajomość offline.

Sposób poznania się pary nie ma znaczenia dla ich satysfakcji z relacji

Kluczową zmienną, którą Gina Potarca (2020) analizowała w swoich badaniach była satysfakcja ze związku. Ten aspekt jest bardzo ciekawy. W czasie trwania związku poczucie zadowolenia z jakości relacji może się zmieniać. Doświadczamy trudności, towarzysza nam różne kryzysy, ale też rozwijamy się itp. Wydaje się, że biorąc pod uwagę tak wiele czynników trudno jest wskazać, że różnica w poczuciu satysfakcji z relacji może wynikać ze sposobu poznania się pary. I tutaj wkracza statystyka.

Gina Potarca (2020) na podstawie przeprowadzonych analiz ustaliła, że pary, które poznały się online są tak samo usatysfakcjonowane z jakości związku, jak Ci partnerzy, którzy poznali się  innych okolicznościach. Uff, kamień spadł mi z serca! Z jednej strony takie wnioski nie są zaskoczeniem, bo na jakiej podstawie można zakładać, że związek ludzi, którzy poznali się w sieci ma być mniej satysfakcjonujący. Z drugiej strony istnieją doniesienia z badań (np. M. Lyons, A. Messenger, R. Perry i G. Brewer, 2020), w których wskazuje się, że na portalach i aplikacjach randkowych możemy znaleźć osoby, z którymi trwanie w związku mogłoby być jednak trudne. Co więc o tym myśleć? Najlepiej dać sobie szansę na miłość z Internetu, ale też być ostrożnym co do wyboru kandydata na randkę.

Miłość z Internetu – temat ważny społecznie

Przywoływane wyniki badań pokazują, że miłość z Internetu może być trwała, angażująca i satysfakcjonująca. Są jednak interesujące z jeszcze jednego powodu. Pytania o to, gdzie pary się spotkały i jakie są ich romantyczne intencje dołączono do ogólnokrajowego badania przeprowadzonego przez szwajcarski federalny urząd statystyczny w 2018 roku. W Polsce, o ile mi wiadomo, takie dane nie są dostępne. Na przykładzie Szwajcarii można zauważyć ciekawy trend. Chociaż znacząca większość respondentów poznała swojego partnera offline, to zauważono, że z każdym rokiem wzrastała liczna par, które poznały się online.

Gina Potarca (2020) do swoich analiz wyłoniła 3 250 badanych. Spełniały one następujące kryteria: były w wieku powyżej 18 lat i pozostawały w związku, jednak nie dłuższym niż 10 lat. Ten ostatni warunek wynikał z faktu, że portale i aplikacje randkowe stały się popularne w ostatnich latach. Badaczka chciała uwzględnić równy udział osób, które miały możliwość poznania partnera w każdym kontekście.

Wątek metodologiczny w tle i dlaczego warto nie dać się ponieść tytułom prasowym

Przywoływane wyniki badań są dość optymistyczne i jak się okazuje dość nośne. W mediach (pisał o tym np. The Guardian, CNN, Insider) pojawiło się już kilka wzmianek o większym zaangażowaniu użytkowników portali i aplikacji randkowej. Bardzo mnie cieszą takie wyniki. Po pierwsze demistyfikują wizję końca randkowania i korzystania z portali i aplikacji randkowych tylko do wyszukiwaniu partnerów seksualnych. Po drugie zyskałam potwierdzenie, że kondycja mojego związku nie zmieni się w kolejnych latach. To dobrze rokuje 😉 Mimo osobistego zaangażowania w temat miłości z Internetu mam kilka wątpliwości metodologicznych.

Posłużenie się pytaniami o intencje co do rozwoju związku oraz posiadania dzieci i zestawienie odpowiedzi ze sposobem, w jaki para się poznała wydaje się w porządku. Jednak czy do oceny satysfakcji z jakości związku, będącej kluczową w badaniu, wystarczy odpowiedź na tylko jedno pytanie w tym zakresie? Zadano następujące pytanie: W jakim stopniu [w skali od 0-10] jesteś zadowolony z relacji z partnerem? Oprócz tego, badani oceniali swoją ogólną satysfakcje z życia. Tymczasem na zadowolenie ze związku składa się wiele aspektów. Przykładowo Kwestionariusz Dobranego Małżeństwa, narzędzi do oceny satysfakcji ze związku, zawiera 32 pozycje. Są one uporządkowane w ramach 4 wymiarów: intymność, samorealizacja, podobieństwo, rozczarowanie (A. Żak-Łykus, M. Nawrat, 2013). Inna sprawa, że nie sposób przeprowadzić tak rozbudowanego badania ze względów praktycznych – mało kto uzupełniłby wielostronicowe ankiety. Niemniej czytając wyniki badań umykają nam niuanse metodologiczne, dlatego dobrze jest mieć świadomość ograniczeń, jakie ciążą na sformułowanych wnioskach.

Jestem ciekawa Twoich doświadczeń, czy zauważasz różnicę co do szansy powodzenia związku od tego, czy to miłość z Internetu czy tzw. reala? Daj znać w komentarzu 😉

W tekście odwołuję się do:

  • Potarca G. (2020) The demography of swiping right. An overview of couples who met through dating apps in Switzerland, PLOS ONE.
  • Lyons M., Messenger A., Perry R, Brewer G. (2020) The Dark Tetrad in Tinder: hook-up app for high psychopathy individuals, and a diverse utilitarian tool for Machiavellians?, Current Psychology.
  • Żak-Łykus A., Nawrat M. (2013) Satysfakcja seksualna, życiowa i partnerska, Family Forum, 172-186.

Zdjęcie autorstwa Justin Groep dostępne na Unsplash

Użycie emoji czyli jak pisać na Tinderze

Wymiana emoji to flirt w realu

Kiedy pyta się ludzi o to, czego szukają u potencjalnego partnera, to często pojawia się odpowiedź, że ten ktoś musi mieć „to coś”. Za tym „czymś” kryje się bliżej nieokreślona cecha, która jednak przekłada się na panującą między partnerami tzw. „chemię”. Wiemy już, że skuteczny flirt wyznacza skoordynowana i wzajemna, responsywna wymiana sygnałów niewerbalnych. Jak wobec tego pisać na Tinderze, żeby skutecznie flirtować? Wbrew temu co kiedyś mówiono, sieć nie jest pozbawiona możliwości wymiany sygnałów niewerbalnych. Nawet częstotliwość i charakter wysyłanych emoji może odgrywać podobnie istotną rolę w randkach online jak wymiana uśmiechu czy zabawa kosmykiem włosów w realu.

Rola emoji w randkach online

Emoji, czyli piktogramy stosowane w sieci, służą do wyrażania emocji, odzwierciedlają charakter wypowiedzi, podkreślają go. Samo ich użycie może mieć znaczenie dla oceny rozwoju znajomości oraz zasygnalizowania swojego zainteresowania. Kluczowe jest jednak nie tylko, co należy pisać, ale również, jak pisać na Tinderze, aby skutecznie randkować. Na portalach randkowych rozmawiamy z reguły na podobne tematy – poznajmy fakty o sobie. Jednak z niektórymi osobami prowadzona rozmowa jest płynna i zabawna, a z innymi bywa nudno i bez polotu. Nie chodzi tutaj o samą treść wysyłanych wiadomości, a o ich styl, a dokładnie o typ emoji, ich ilość i komunikowane znaczenie.

Emoji warte więcej niż tysiąc słów

Dlaczego to, jakie i ile emoji wysyła nasz potencjalny partner miałoby być dla nas istotne? Jeśli przyjmiemy, że emoji do pewnego stopnia przekazują autentyczne cechy osobowości, to już taki aspekt jak częstotliwość lub styl ich używania mówi coś ważnego o danej osobie oraz wzajemnym dopasowaniu rozmówców. Sam fakt używania emoji albo ich unikania może podlegać interpretacji i ocenie. To od nas zależy, czy uznamy kogoś za osobę niedojrzałą albo zbyt poważną ze względu na ilość wysyłanych emoji. Natomiast rozmówca, który rozumie i odwzajemnia nasz sposób posługiwania się znaczeniami ukrytymi za emoji, staje się dla nas bardziej atrakcyjna. Takie poczucie dostrojenia (tzw. chemia) stanowi doskonałe podłoże dla dalszego flirtu.

Dostrojenie się do rozmówcy jako oznaka zainteresowania

Poznając nową osobę pozostajemy często w niepewności co do jej intencji i poziomu zainteresowania. Okazuje się, że możemy je ocenić na podstawie stopnia, w jakim rozmówca dostosowuje wysyłane emotikony do tych otrzymywanych. Jeśli zachodzi synchronizacja, tj. partner odpowiada, na otrzymane emoji, używając znaków w podobnym tonie, to istnieje szansa na dalszy flirt. Ta ciągła wymiana pozytywnych odpowiedzi działa jak pętla sprzężenia zwrotnego, intensyfikując wspólny nastrój i prowadząc do wzmocnienia emocji, utrwalonego zainteresowania i poczucia „osobistej chemii” między partnerami. Natomiast brak odwzajemnienia w sposobie prowadzenia rozmowy bywa rozczarowujący. W efekcie zostanie to ocenione jako brak zainteresowania albo niedopasowanie.

Dwuznaczne emoji

Użytkownicy mogą też używać kombinacji emotikonów do „testowania” i sygnalizowania romantycznego (lub seksualnego) zainteresowania. Jest to możliwe używając emoji o dwuznacznych konotacjach. Rozmówca może zareagować podobnie i tym samym potwierdzić wzajemne zainteresowanie. Jeśli jednak nie podziela intencji nadawcy wystarczy, że powstrzyma się od reakcji. W praktyce może wyglądać tak, że ktoś zignoruje emoji, odpowie innym znakiem albo podejmie grę i będzie kontynuował wysyłanie emoji w określonym tonie.

Wyrażaj siebie poprzez emoji, umówisz się na randkę

Komunikując się online użytkownicy muszą stale interpretować otrzymywane informacje, ich zakres treściowy, ale też ładunek emocjonalny zawarty w wiadomości. Z racji ograniczeń związanych z brakiem sygnałów niewerbalnych, emoji mogą dawać wyraz ekspresji tego, co człowiek myśli i czuje. Ekspresja emocjonalna jest ważna dla wielu podstawowych aspektów bliskich relacji, od ujawniania się, wzajemnego zrozumienia i unikania konfliktów.

Może dlatego ludzie, którzy używają emoji częściej niż Ci, którzy ich nie wykorzystują, umawiali się na pierwsze i kolejne randki. Te osoby także częściej utrzymywały znajomość, angażując się w interakcje o charakterze romantycznym i seksualnym w przeciągu ostatniego roku. Do takich wniosków na podstawie dwóch przeprowadzonych badań doszli Amanda N. Gesselman, Vivian P. Ta oraz Justin R. Garcia (2019).

Jak pisać na Tinderze?

Jak się okazuje emoji mogą być przydatnym narzędziem do budowania intymności pomiędzy potencjalnymi partnerami. Nawiązanie takiej bliskiej relacji może się przyczynić do odniesienia sukcesu w randkach online. Co zrobić, żeby tak było? Pisałam już o tym w innym tekście: Rozmowy na Tinderze a rozwój znajomości. W kontekście użycia emoji w rozmowie na portalu lub aplikacji randkowej warto dopasować własny styl wymiany emoji (tj. ich ilość, typ) do tego, jaki używa nasz rozmówca. Zasygnalizujemy wtedy w bezpieczny sposób swoje zainteresowanie, jednocześnie testując, jak zareaguje użytkownik.

Co więcej, patrząc na przywoływane wyniki badań, dotyczące większej liczby okazji do nawiązania romantycznej lub seksualnej relacji, korzystnym jest wykorzystanie emoji jako narzędzia do ekspresji emocjonalnej. Okazuje się ona szczególnie ważna dla pań. Kobiety są bardziej skłonne do udzielenia odpowiedzi na wiadomość, kiedy mężczyzna zamiast aluzji seksualnych wyraża swoje pozytywne emocje. W tekście o tym, co pisać a czego nie pisać w pierwszej wiadomości, zawarte są też inne wskazówki.

Gdy rozmowa się nie klei

Rozmowa pozbawiona synchronizacji w wymianie emoji może stanowić sygnał ostrzegawczy co do szansy na rozwój znajomości. Jeśli potencjalny partner nie rozumie Twoich żartów z wykorzystaniem emoji, nie odwzajemnia Twoich emotikonów, także tych sygnalizujących romantyczne lub seksualne zainteresowanie albo wysyła emotikony „od czapy”, to być może trudno będzie się Wam porozumieć. Oczywiście nie należy rozstrzygać przyszłości znajomości tylko na podstawie tego, czy i w jaki sposób ktoś używa emoji.

Uwagi:

Zawarte w tekście wnioski na temat tego, jak pisać na Tinderze w kontekście wymiany emoji mogą posłużyć jako wskazówki dla osób randkujących online. Należy jednak zauważyć, że ich skuteczność jest ograniczona. Wynika to z faktu, że przywoływane wnioski z badań pochodzą z niewielkiego badania focusowego.

Photo by Denis Cherkashin on Unsplash

4 błędy w randkowaniu online

Samo poznawanie nowych osób bywa ekscytujące, a już szczególnie gdy inni ludzie odwzajemniają nasze zainteresowanie nimi. Początek korzystania z aplikacji randkowej bywa ekscytujący i pełny entuzjazmu. Otrzymanie nowego dopasowania, wiadomości a nawet powiadomienia o liczbie osób, które weszły na nasz profil to miły sygnał bycia pożądanym. Tymczasem te przyjemne doświadczenia nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a jedynie przeplatają momenty odczuwanej frustracji, niepewności i stresu. W tekście wyjaśniam, z jakiego powodu użytkownicy popełniają błędy w randkowaniu i jak system randek online dawkuje nam pozytywne doświadczenia, abyśmy nadal z niego korzystali.

Kto zawodzi? Błędy w randkowaniu to wina użytkownika czy systemu?

Warunki, w jakich randkujmy online, nie są bez wpływu na to, jakie doświadczenia nabywamy i jakie budzą one emocje. W świecie rzeczywistym, spędzając czas w klubie czy pubie mamy okazję obserwować rezultaty działań osób, które próbują kogoś poderwać. Tymczasem w sieci nie mamy żadnego punktu odniesienia dla osiąganych przez siebie wyników. Kiedy nabywane doświadczenia w randkowaniu okazują się nieprzyjemne, dochodzą kolejne rozczarowania to raczej uznajemy to za własną winę. Wówczas z różnym skutkiem próbujemy zmienić swoją strategię działań. Niepokój i poczucie porażki potęguje też przeświadczenie o łatwości znalezienia partnera za sprawą dużej dostępności kandydatów i propozycji dopasowań.

System działania randek online generuje błędy w randkowaniu

Za nasze porażki i ciemne strony randkowania online w dużej mierze odpowiada jednak sam system działania randek online. Został on tak zaprojektowany, że użytkownik tworzy własny profil, przegląda profile innych osób, wysyła prywatne wiadomości. Niby nic nadzwyczajnego, ale niesie to za sobą określone konsekwencje dla naszego funkcjonowania w tym systemie. W efekcie popełniamy błędy w randkowaniu online, przez które staje się ono źródłem rozczarowania i niepewności. Musimy poradzić sobie z wielością dostępnych opcji wyboru kandydatów, przez co oceniamy ich jak towary sklepowe. Mamy problem z autoprezentacją na własnym profilu. Ponadto, błędnie zakładamy, że inni ludzie mają takie same intencje korzystania z serwisów randkowych. Także pisanie prywatnych wiadomości do zupełnie obcych ludzi, próbując ich sobą zainteresować i doprowadzić do randki w świecie offline, to nie lada wyzwanie.

1. Błędne strategie oceny kandydatów

Randkowanie online porównywane jest często do wizyty w supermarkecie. Tak jak przyglądamy się towarom sklepowym, porównujmy ich parametry, szukamy najlepszych okazji, tak samo zachowujemy się w stosunku do osób poznanych w sieci. Próbując poradzić sobie z wyborem, stosujemy różne strategie, które niekoniecznie nam służą. Potrafimy porównywać ludzi pod względem określonych kryteriów, np. ich atrakcyjności, co nie znaczy, że wybrana przez nas osoba będzie nam pasowała jako partner. Więcej pisałam o tym w tekście, dotyczącym przeglądania i selekcji profili na portalu i aplikacji randkowej. Co więcej, takie przedmiotowe traktowanie użytkowników osłabia nasze zaangażowanie w potencjalną znajomość (o tym, dlaczego pisałam tutaj). 

2. Wybierz mnie!” czyli autoprezentacja na profilu randkowym

Drobnych przekłamań, ale i całkowitego rozminięcia się z prawdą pomiędzy tym, co zostało przedstawione na profilu, a tym jak prezentowała się osoba w rzeczywistości doświadczył chyba każdy randkujący w sieci. Prezentacja siebie jest o tyle trudna, że chcemy być wiarygodni, ale też dobrze wypaść. Jedną ze stosowanych strategii jest przedstawianie idealnej, a nie realnej wersji siebie. Często jest ona szczuplejsza, bardziej aktywna i bardziej interesująca niż ta obecna. Jest to rodzaj obietnicy, że tacy będziemy („nie jestem jeszcze prawnikiem, ale przecież studiuję prawo) albo byliśmy („to zdjęcie jest sprzed roku, ale przecież mogę wrócić do swojej poprzedniej wagi”).

3. Błędne przypisywanie innym własnych intencji

Mało kto otwarcie pisze o swoich oczekiwaniach na profilu, obawiając się, że wpłynie to negatywnie na ich realizację („wyjdę na desperatkę/nimfomankę/zarozumiałą laskę”). Tymczasem to właśnie z tego powodu nasze randkowanie może okazać się serią rozczarowań dla nas samych albo osób, z którymi nawiążemy znajomość. Ludzie zakładają konto randkowe z różnych powodów (więcej tutaj) Problem pojawia się, gdy przypisujmy im własne intencje, a jak się okazuje, mamy do tego tendencje.

4. Problematyczne rozpoczynanie i prowadzenie rozmowy

Z niskim odsetkiem uzyskiwanych odpowiedzi najczęściej mierzą się mężczyźni. Bywa to frustrujące doświadczenie, zwłaszcza gdy zmiana strategii rozpoczynania rozmowy nie przynosi żadnej poprawy. Niestety często jest to zmiana w kierunku zubożenia treści wiadomości („hej, co tam?) albo przyjęcia postawy ofensywnej, aby poradzić sobie z potencjalnym odrzuceniem (np. żartując z wyglądu kobiety). W efekcie trudno wyjść z takiego błędnego koła. Panie unikają dalszej interakcji z ofensywnym, często po prostu sfrustrowanym pisaniem wiadomości, mężczyzną, dodatkowo zaczynając wątpić w wartość swoją własną i potencjalnych kandydatów. Tymczasem adresat nie ma szansy na to, aby nauczyć się, w jaki sposób poprowadzić rozmowę. Nie tylko inicjowanie rozmowy może być emocjonalnie obciążające, ale również jej prowadzenie. Dostosowanie tempa rozwoju znajomości do oczekiwań partnerów to kolejne wyzwanie powodujące niepewność. Zbyt wcześnie lub zbyt późno podjęte działania służące przeniesieniu znajomości do tzw. reala mogą zostać bardzo różnie zinterpretowane przez drugą osobę i przyczynić się do zakończenia relacji.

Metoda kija i marchewki

Skoro korzystanie z portalu i aplikacji randkowej nie przybliża nas do realizacji naszych zamierzeń. W dodatku bywa źródłem nieprzyjemnych doświadczeń. Jak to się dzieje, że tak wiele osób kontynuuje swoje poszukiwania w sieci? Zamiast zrezygnować, to nadal spędzamy na telefonie każdą wolną chwilę oglądając dziesiątki profili. Bywa, że mamy za sobą kilka nieudanych randek, a i tak trudno jest się nam powstrzymać przed sprawdzeniem, kto dał nam serduszko. Dzieje się tak ponieważ system co jakiś czas wynagradza nam naszą obecność. Powiadomienia o tym, ile mamy nieprzeczytanych wiadomości, ile osób obejrzało nasz profil, że otrzymaliśmy matcha nie pojawiają się bez powodu – to metoda kija i marchewka w czystej postaci. To one podtrzymują naszą wiarę, że może następnym razem uda się poznać odpowiednią osobę pomimo dotychczasowych średnich albo słabych randek. Pomyślcie, czy swipowanie, nie przypomina trochę gry w kasynie?

Dajcie znać, jakie są Wasz doświadczenia. Czy mieliście chwile zwątpienia co do sensu korzystania z Tindera? Co wówczas Was przekonało, żeby jednak jeszcze nie usuwać aplikacji?

Tekst powstał na podstawie:

  • Zytko D., Grandhi S., Jones Q (2018) The (Un)Enjoyable User Experience of Online Dating Systems: From Usability to Enjoyment, W: Blythe M., Monk A. (Red.) Funology 2. From Usability to Enjoyment, Springer.

Aplikacje randkowe – problem zdrady i braku zaangażowania

Czy będąc użytkownikami jakiejkolwiek aplikacji randkowej zauważyliście, że atrakcyjne osoby, wcale nie spieszą się ze znalezieniem miłości? Takie osoby mają przecież dużo dopasowań i nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Badania pokazują, że osoby, które dużo korzystają z randek online i odnoszą sukcesy na rynku matrymonialnym, postrzegają się jako pożądane, bywają bardziej selektywne w wyborze partnera i wykazują większą skłonność do jego zdrady. Dlaczego? Do wyjaśnienia tej tendencji mogą posłużyć dwie teorie (teoria wymiany i model inwestycji), do których odwołałam się poniżej. Zapraszam do lektury!

Masz większy wybór, szukasz najlepszej opcji

Bycie użytkownikiem aplikacji lub portalu randkowego dostarcza nam informacji o ilości dostępnych kandydatów. W efekcie, osoby, które częściej randkują online, w porównaniu do tych, które rzadko poznają kogoś w sieci, mogą mieć wrażenie, że opcji wyboru jest naprawdę dużo. Jednak wybór jednego partnera wiąże się z rezygnacją z pozostałych osób, co zawsze stanowi jakieś ryzyko. Tymczasem ktoś inny może okazać się jeszcze bardziej interesujący od początkowo wybranego kandydata, nawet jeśli pozostajemy z tą osobą w związku. Pojawia się pytanie: po co inwestować w jedną znajomość, skoro inna może się okazać bardziej korzystna? Przyjmując taką perspektywę zmienia się nasze zachowanie w kontekście poszukiwania partnera na portalu i aplikacji randkowej. Na jakie? Częściej wchodzimy w przelotne znajomości. Z kolei będąc już w związku rozglądamy się za bardziej atrakcyjnym partnerem albo łatwiej jest nam go zdradzić.

Szacowanie własnej i cudzej wartości na rynku matrymonialnym

Korzystanie z randek online sprzyja ocenie własnej wartości na rynku matrymonialnym za sprawą otrzymywanych informacji zwrotnych od innych użytkowników. Ich wiadomości i uzyskiwane dopasowania pozytywnie łechcą nasze ego i dla niektórych jest to wystarczający powód, aby utrzymywać swój profil randkowy. Co jednak ważne, poczucie, że jesteśmy pożądani przez inne osoby nie pozostaje bez wpływu na nasze postawy i zachowania. O ile, samo randkowanie online daje nam wyobrażenie o ilości dostępnych kandydatów, tak ich zainteresowanie, świadczące o naszej wartości, jeszcze mocniej utwierdza nas w przekonaniu, że możemy wybrać tego najlepszego. Co jak pokazują badania, nie wyklucza przygodnych kontaktów seksualnych, bo te z reguły nie wymagają większych inwestycji w zaangażowanie. Doświadczenie sukcesu w randkowaniu online może się też wiązać z intencją zdradzenia swojego aktualnego partnera.

Korzystanie z aplikacji randkowej a motywacja do zdrady

Istnieje ciekawy związek między korzystaniem z aplikacji randkowej, z doświadczeniami użytkowników w randkowaniu, a ich intencją do dopuszczenia się niewierności. Jest to o tyle niepokojące, że od 15% do 20%, a według przywoływanych poniżej autorów, nawet 40% osób będących w związkach pozostaje aktywnymi użytkownikami aplikacji służących do randkowania. Otwarcie się na poszukiwanie nowego partnera bywa jednak sumą różnych składowych. Poczucie satysfakcji z aktualnego związku, postrzeganie obecnego partnera jako trudnego do zastąpienia lub brak alternatyw dla dokonanego wyboru raczej oddalą nas od podjęcia decyzji o utworzeniu konta na portalu randkowym. Problem pojawia się jeśli jednak nie czujemy się najlepiej z aktualnym partnerem. Ponadto wiemy, że możemy znaleźć kogoś lepszego i w dodatku inni potwierdzają naszą wysoką wartość, to może dojść do zdrady.

Zbyt dużo opcji bywa paraliżujące

Jak pokazują wyniki badań przeprowadzonych przez C. Alexopoulos, E. Timmermans i J. McNallie (2019), wielość dostępnych opcji paradoksalnie może obniżyć nasze dążenie do zdrady. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy doświadczyliśmy zainteresowania ze strony potencjalnych kandydatów. Zbyt duży wybór może być poznawczo obciążający. Pisałam o tym w tekście na temat przeglądania i selekcji profili na portalu randkowym. Podjęcie wiążącej decyzji może być szczególnie trudne, gdy dana osoba chce zmaksymalizować swoje szanse na wybór najlepszego partnera. Przy doświadczeniu wielu sukcesów w randkowaniu online oczekiwania użytkownika mogą być trudne do sprostania. W efekcie może się okazać, że żaden z potencjalnych kandydatów nie będzie wcale lepszy od aktualnego partnera. Wyniki badań skłaniają do następującej interpretacji: to nie świadomość dostępności opcji na romans albo nowy związek, ale poczucie bycia pożądanym rzutuje na motywację dokonania zdrady.

Mój kolega powiedział mi kiedyś, że z jego doświadczeń wynika, że bardzo ładna kobieta na Tinderze rzadko jest skłonna, aby umówić się na randkę. Uważacie, że taki argument, że wielość kandydatów, którzy zabiegają o jej uwagę, poczucie bycia pożądaną, a w konsekwencji poszukiwanie osoby, o podobnej wartości na rynku matrymonialnym może być uzasadnieniem dla tego typu zachowań?

I jeszcze jedno, jakie są Wasze doświadczenia, jeśli chodzi o poznawanie osób w Internecie, które okazują się być zajęte?

Tekst powstał na podstawie artykułu:

  • Alexopoulos C., Timmermans E., McNallie J. (2019) Swiping more, committing less: Unraveling the link among dating apps use, dating app success, and intention to commit infidelity. Computer in Human Behavior, 102, 172–180.

Ona i on – jak reagują na bycie odrzuconym w sieci

Wyobraź sobie, że właśnie na ekranie Twojej aplikacji randkowej pojawił się profil bardzo atrakcyjnej i interesującej osoby. Naturalnie jesteś „na tak” i liczysz na nawiązanie bliższego kontaktu. Czekasz kilka minut na informacje o matchu, która ostatecznie wcale się nie pojawia. Jesteś zły/a, rozczarowany/a, życzysz niezainteresowanej osobie, żeby też kiedyś poczuła się tak jak Ty? Doświadczenie bycia odrzuconym bywa trudne dla większości, o ile nie dla każdego z nas. Okazuje się jednak, że u mężczyzn znacząco wzrasta poziom wrogości nie tylko w stosunku do pożądanej partnerki, ale także kobiet jako ogółu. 

Eksperyment na portalu randkowym – bycie odrzuconym

195 uczestników miało za zadanie przetestować nowy portal randkowy. Żaden z badanych nie wiedział, że bierze udział w eksperymencie, którego celem było empiryczne sprawdzenie, jak ludzie reagują w sytuacji odrzucenia w wirtualnym środowisku portalu randkowego. Wszyscy uczestnicy zostali poproszeni o stworzenie i uzupełnienie swojego profilu. W kolejnym kroku badani spośród zaproponowanych 12 kandydatów mieli wybrać 3, którzy najbardziej przypadli im do gustu. Eksperyment polegał na tym, że połowa uczestników otrzymywała informację o tym, że żadna z wybranych przez nie osób nie jest nimi zainteresowania. Z kolei pozostałym badanym wyświetlał się komunikat o błędzie technicznym na stronie i przez tego nie wiedzieli, jakie wywarli wrażenie. Na końcu pytano wszystkich, z iloma osobami uczestnikom udało się im dopasować oraz jak czuli się korzystając z platformy.

Mężczyźni częściej reagują agresją na bycie odrzuconym 

Wydaje się dość oczywistym, że odrzucone osoby mogły poczuć się społecznie wykluczone. Takie osoby częściej też doświadczyły trudnych emocji: złości, smutku, poczucia zranienia. Jednak sposób poradzenia sobie z nimi był związany z płcią. Rzutowało to też na ich ogólne, nieprzychylne nastawienie do całej grupy. Co więcej, w grupie eksperymentalnej panowały bardziej pozytywne postawy wobec randkowej przemocy i aprobowano więcej mitów na temat gwałtu niż w grupie mężczyzn, którzy nie dowiedzieli się o wynikach dopasowania. Dla porównania, poglądy kobiet z grupy kontrolnej i eksperymentalnej nie różniły się od siebie. 

Męska dominacja na portalach i aplikacjach randkowych

W kulturze patriarchalnej to mężczyźni posiadają władzę i oczekują od kobiet uległości, także w relacjach uczuciowych. Jak pokazują analizy ponad 500 wiadomości wysłanych na Instagramie, panowie dalej trwają w tym porządku. Laura Thompson (2018) zauważyła, że w obliczu odrzucenia mężczyźni nieprzyjemnie komentują wygląd kobiety, umniejszając jej wartość. Co więcej, wysyłane przez panów wiadomości, zawierające propozycje seksualne, groźby przemocy seksualnej itp., obrazują przyjmowane przez panów założenie, że to oni zajmują dominującą pozycję na aplikacjach i portalach randkowych.

Wrogość i agresja to strategia obronna

Nieodwzajemnienie zainteresowania ze strony kandydatki może zagrażać poczuciu męskości i dominacji Taka utrata kontroli nad relacją wyzwala intensywnie odczuwany gniew. W sytuacji bycia odrzuconym wrogość i agresją są strategią obronną, aby zachować dotychczasowy porządek i swoją pozycję. 

Kobiety nie czują się odrzucone, bo na czymś innym im zależy

Być może jest też tak, że poczucie odrzucenia jest bardziej dotkliwe dla panów. Kiedy oni poszukują głównie partnerek seksualnych i romantycznych, to kobiety na portalach randkowych nawiązują znajomości i potwierdzają swoją wartość. U mężczyzn może to rodzić postępującą frustrację, że nie są traktowani jako potencjalni partnerzy, a ich zainteresowanie jest przez panie wykorzystywane. Więcej o motywach korzystania z aplikacji randkowej pisałam przy okazji tekstu o tym, czy Tinder służy tylko nawiązywaniu przelotnych znajomości.

To tylko możliwe wyjaśnienia przywoływanych wyników badań. Jestem ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia. Czy zdarzyło się Wam doświadczyć wrogości ze strony osoby, którą nie byliście zainteresowani? Jak radzicie sobie z własnymi emocjami, kiedy ktoś nie odpowiada na Waszą wiadomość?

Tekst powstał na podstawie artykułu i wyników badań:


Photo by Andrew Neel on Unsplash

Nieudane randki? Jak ograniczyć ich liczbę?

Evan Marc Katz, doradca relacji damsko-męskich, sam miał na swoim koncie nieudane randki. Mężczyzna uważa, że ich duża liczba wynikała z jego braku nieumiejętności randkowania online. Tak jak korzystanie z siłowni nie jest równoznaczne z utratą kilogramów, tak samo korzystanie z aplikacji randkowej nie oznacza, że znajdziemy partnera. Nieumiejętność wykorzystania narzędzia nie oznacza, że samo narzędzie jest kiepskie. Sami jesteśmy odpowiedzialni za sposób, w jaki z niego korzystamy i jakie rezultaty otrzymujemy. Wobec tego nie ma co narzekać, że użytkownicy nie odpowiadają na wiadomości albo chcą szybko sprawdzić w tzw. realu czy druga osoba jest warta zainteresowania.  

Nieudane randki? Jest na to sposób!

Podczas swojego wystąpienia na TEDxStJohns Evan Marc Katz zaprezentował zasadę 2/2/2. Odnosi się ona do procesu przechodzenia przez kolejne platformy (kanały) komunikacji, czyniąc relację coraz bardziej intymną. Po wymianie kilku wiadomości na portalu lub aplikacji randkowej warto przenieść ją do innego środowiska, w którym nie będą już obecni inni randkujący użytkownicy. Rozmowę można kontynuować e-mailowo lub przez Messengera. Ostatecznie, zanim pójdziemy z kimś na randkę warto z tą osobą umówić się na krótką rozmowę telefoniczną. W efekcie na spotkaniu w świecie offline nie pojawi się ktoś zupełnie nam obcy, ale znajomy, którego towarzystwo dotychczas sprawiało nam przyjemność. Podana ilość wiadomości, maili i rozmów jest jedynie przykładowa, najważniejsza jest sama istota zasady i dostosowani jej do specyfiki relacji. Co więcej, ten proces poznawania się online nie powinien trwać dłużej niż tydzień. Ta wskazówka jest spójna z tym, o czym pisałam przy okazji tekstu o tym, kiedy umówić się na randkę.

Randkowanie online nie różni się tak bardzo od tego offline

Taki rozwój znajomości, zgodnie z omawianą zasadą, ma swoje odzwierciedlenie w tradycyjnym randkowaniu. Od okazania sobie zainteresowania do umówienia się na randkę miało miejsce kilka etapów. Raczej rzadko zdarza się, żeby ktoś nas zaczepił w miejscu publicznym, czy nawet podczas zabawy w klubie i od razu oferował spotkanie. W realu nie usłyszymy komunikatu: „Masz ładną czerwoną sukienkę, lubię czerwony, umówmy się na jakiś wieczór”, ale w sieci już tak. Zazwyczaj potrzebujemy zdecydowanie więcej czasu na to, aby wyczuć wzajemne intencje, dokonać oceny, ale przede wszystkim poczuć się na tyle komfortowo ze sobą, żeby chcieć kontynuować znajomość. Tak jak w randkowaniu online, także offline przechodzimy przez różne etapy. Najpierw widzimy się i rozmawiamy ze sobą w obecności innych osób. Później, kiedy czujmy się swobodniej, dążymy do rozmowy na osobności. Kiedy znajomość jest obiecująca, wymieniamy się kontaktami, aby ostatecznie spotkać się w innych okolicznościach.

Odmienne oczekiwania kobiet i mężczyzn, co do rozwoju znajomości

Evan Marc Katz zwraca uwagę, że dla kobiet poczucie komfortu i bezpieczeństwa w relacji jest szczególnie istotne. Z kolei mężczyźni działają szybko. Po pierwsze panowie czują zagrożenie ze strony innych kandydatów i muszą rywalizować o względy kobiety, która i tak czuje się przytłoczona. Po drugie dążenie do natychmiastowego spotkania to wynik poprzednich doświadczeń związanych z inwestycją czasu w rozczarowującą znajomość. W efekcie trudno jest obu stronom zaspokoić własne potrzeby.

Pierwsza wiadomość to taki small talk na przyjęciu

Kobiety unikają panów wysyłających wiadomości typu „fajna jesteś, umówmy się”. Natomiast mężczyźni przeżywają frustrację, bo żadne z dotychczasowych działań nie przynoszą rezultatów. Zaczepki z reguły nie działają, długie wiadomości odstraszają, formalne przywitania nie robią dobrego wrażenia, a krótkie „hej, co tam?” nie zachęcają do rozmowy. Jak wobec tego rozpocząć dobrą konwersację?

  • Bądź ciekawy/a dla innych, ale też zainteresowany/a drugiej osoby.
  • Napisz krótki akapit, a nie linijkę tekstu.
  • Odnieś się do profilu osoby, do której piszesz.
  • Zachowuj luźny i swobodny ton wypowiedzi.

Więcej o tym, co i w jaki sposób pisać w pierwszej wiadomości pisałam we wcześniejszym tekście. Myślę, że warto przeczytać, bo powołuje się tam na ciekawe wyniki badań naukowych.

Spotykaj się z ludźmi, z którymi wiesz, że miło spędzisz czas

Zastosowanie się do opisanej zasady może być korzystnym rozwiązaniem. Zgadzam się z założeniem autora, że przenoszenie komunikacji na kolejne platformy czyni tę znajomość nie bardziej intymną. Co jednak ważne, pozwala też pozwala zebrać wiele informacji o człowieku. Nawet umówienie się na krótką rozmowę telefoniczną albo na wideorozmowę daje nam możliwość usłyszenia czyjegoś głosu i sprawdzenia czy dogadujmy się tak samo dobrze jak podczas wymiany wiadomości. W ten sposób możemy znacząco ograniczyć liczbę nieudanych randek. Ktoś mógłby jednak powiedzieć, że dużo mniej czasu i wysiłków zainwestowałby umawiając się na randkę już poprzez portal randkowy. Szybkie spotkanie, weryfikacja i brak konieczności dawania komuś swojego kontaktu na Facebooku albo numeru telefonu, zapewniłoby oszczędność czasu i gwarancję skutecznego zniknięcia w razie niepowodzenia. Jednak czy rzeczywiście warto doświadczać wielu kiepskich randek? Czy nie lepiej być bardziej selektywnym i po prostu spotykać się już z ludźmi, z którymi wiemy, że miło spędzimy czas.

Zapraszam do obejrzenia omawianego we wpisie wystąpienia albo przeczytania transkrypcji wywiadu, dostępnej pod tym linkiem i skomentowania wpisu 😉

Bumble – aplikacja randkowa wzmacniająca siłę kobiet i promująca szacunek

Jakie są najczęstsze zarzuty wobec randkowania online? Można wymienić ich co najmniej kilka. Uprzedmiotowienie ludzi i traktowanie ich jako „opcji”, flirtowanie bez intencji pójścia na randkę, a tym bardziej angażowania się w relacje, promowanie przygodnego seksu, powierzchowność i próżność użytkowników, koncentracja wyłącznie na wyglądzie fizycznym, niski odsetek uzyskiwanych odpowiedzi na wiadomość inicjującą. Część osób zniechęca się poszukiwania partnera w sieci wiedząc, że często będą potraktowani bez szacunku, wyłącznie jako obiekty seksualne. Czy istnieje jakaś alternatywa dla tego typu miejsc?

Czym jest Bumble?

Obiecująca, przynajmniej pod względem założeń, leżących u podłoża funkcjonowania, jest aplikacja Bumble. Przywołuje na myśl skojarzenie z ulem, miodem, królową pszczół, przypominając o istotnej roli, jaką kobiety mogą odgrywać w łączeniu się w pary. Filozofia aplikacji nawiązuje do egalitaryzmu i szacunku, wzmacnia siłę kobiet i co ciekawe, nie nawiązuje wyłącznie do randkowania. Aplikacja nastawiona jest na budowanie różnorodnych kontaktów, także przyjacielskich i biznesowych. Jeśli chodzi o sam mechanizm dobierania par jest taki sam jak w Tinderze. W zależności od naszego zainteresowania przesuwa się palcem w lewo albo prawo. Następnie ma się 24 godziny na wysłanie wiadomości i tyle samo czasu na udzielenie odpowiedzi.

Równość kobiet i mężczyzn

Wiele kobiet narzeka, że ledwo co rozpoczęta znajomość jest przez mężczyzn seksualizowana i wręcz wymaga się od nich tego, aby zgadzały się na niezobowiązującą randkę. Pojawia się bowiem oczekiwanie, że skoro jesteś użytkownikiem aplikacji, która promuje seksualne przygody, to znaczy, że nie masz nic przeciwko jednorazowym spotkaniom. Tymczasem Bumble zeruje te oczekiwania. Co więcej, kobiety mogą przejąć większą kontrolę nad randkowaniem. Zdaniem Whitney Wolfe Herd, założycielki Bumble, jakikolwiek postęp poczyniony przez kobiety w dziedzinie zawodowej zdawał się cofać w relacjach damsko-męskich. Z tego powodu panie są zachęcane do wykonania pierwszego ruchu, zamiast czekać aż zostaną wybrane przez mężczyznę. Przy okazji otrzymują też mniej wiadomości typu „Cześć, co słychać?”. Przy okazji przypominam, że kilka wskazówek, co pisać i czego unikać w pierwszej wiadomości umieściłam w tym tekście.

Zmiana przestarzałych zasad na nowe

Na nic zda się kolekcjonowanie „matchy”, ponieważ jeśli nie zostanie nawiązany kontakt, to znikają one po 24 godzinach. Tylko raz na dobę można przedłużyć czas na nawiązanie wiadomości do 48 godzin. Ograniczenie czasu na wysłanie wiadomości wydaje się ciekawym rozwiązaniem, ponieważ minimalizuje niepewność użytkowników co do tego, kiedy powinno się odpowiedzieć – w domyśle okazać zainteresowanie. Jeśli kobieta napisze tego samego dnia, w którym sparowała się z innym użytkownikiem, to jej zachowanie będzie ocenione jako typowe. Co ciekawe, w pierwszej wersji aplikacji, mężczyzna miał nieograniczony czas na udzielenie odpowiedzi. Ta nierównowaga została jednak szybko wyeliminowana.

Życzliwość jest seksi

Założycielka Bumble nazywana jest przez niektórych feministką, ponieważ wzmacnia pozycję kobiet. Jednak tak naprawdę żadna z płci nie ma dominować, ale wzajemni okazywać sobie szacunek.  Aplikacja ma bazować na założeniu, że ludzie muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje słowa i uczynki. Jeśli jakaś osoba zachowuje się nieodpowiednio należy ją zgłosić. W związku z tym, aktywni i świadomi zasad użytkownicy, dbający o bezpieczeństwo i dobre samopoczucie innych są nagradzani statusem VIP. Co więcej, nie akceptuje się np. zdjęć nagich torsów czy selfie tylko w bikini. Weryfikacja zdjęć ma też zapobiegać oszustwom i podszywaniu się pod inne osoby.

Czy aplikacja sprawdzi się polskim rynku matrymonialnym?

Aplikacja jest dostępna w 150 krajach, także w Polsce. Na chwilę obecną, w Google Play Bumble pobrano prawie 120 tysięcy razy, z kolei Tinder ponad 3 miliony. Polski Internet raczej milczy na temat aplikacji, w sieci można znaleźć tylko kilka zapowiedzi wprowadzenia Bumble na rynek. Miało to też odzwierciedlenie w małej ilości osób dostępnych w aplikacji. Zupełnie inaczej sytuacja prezentuje się w innych państwach, dużą popularność aplikacja zyskała np. w Indiach. Firma ma swoją siedzibę w Los Angeles, Nowym Yorku, Niemczech i Australii. Co ciekawe, 85% pracowników stanowią kobiety, co w świecie technologii może być ewenementem. 

Macie jakieś doświadczenia z tą aplikacją? Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się, co o niej myślicie? Czy jest szansa, żeby Bumble przyjęło się w Polsce?

Tekst powstał na podstawie artykułu: