Wiecie, że istnieje coś takiego jak flirtologia? Zakładam, że nie. Przyznam, że ja nie wiedziałam. I dlatego kupiłam książkę o tym intrygującym tytule. Chociaż miałam mieszane uczucia. To za sprawą okładki, na której przeczytałam zachętę autorki, do wyjścia z Internetu. Wyzbyłam się jednak uprzedzeń i przeczytałam książkę do końca. Czy było warto?
Czym jest flirtologia i kim jest Jean Smith
Autorka książki, Jean Smith jest antropolożką społeczną i kulturową. Kobieta właściwie od najmłodszych lat interesowała się kontaktami międzyludzkimi – chętnie doradzała innym, jak mają flirtować. Już jako dorosła osoba zaczęła zajmować się tym tematem naukowo, badając kulturą flirtowania. Co ciekawe, stworzyła w Londynie interaktywne wycieczki, podczas których uczyła ludzi, jak mają zagadywać nieznajomych.
Flirtologia to nie tylko nauka o flirtowaniu, ale też sztuka – sztuka interakcji. Jak to połączenie ma się do siebie? Otóż metody naukowe mają służyć pozbyciu się niezdrowych uprzedzeń, a wtedy, poznawanie ludzi i rozmawianie z nimi stanie się przyjemnością samą w sobie. Dość enigmatyczne prawda? Przyznam, że po lekturze poradnika nadal nie wiem, o jakie metody naukowe chodziło.
Książka w pigułce
Zdaniem autorki, Internet to kiepskie miejsce do nawiązywania znajomości. To rozwiązanie nieefektywne, mające na celu jedynie zasilenie kont wielkich firm, a nie faktyczną pomoc w znalezieniu miłości. Co więcej, służy nawiązywaniu powierzchownych i niesatysfakcjonujących znajomości. Łatwość ich zawierania sprawia, że nie ma tutaj ryzyka doświadczenia realnego odrzucenia, którego tak bardzo obawiają się ludzie.
Smith twierdzi, że kiedy przestanie się przejmować reakcjami innym osób, to zagadywanie nieznajomych nie ma być ani trudne, ani stresujące. W dodatku nie trzeba żadnych specjalnych procedur, aby z powodzeniem flirtować. Ot, otwarta mowa ciała, okazanie uwagi i zainteresowania, obserwacja reakcji drugiej osoby i finalnie – zaproszenie jej na randkę.
Dla kogo jest ta książka czyli obietnice
Poradnik dedykowany jest dla każdego, kto chce poprawić swoje umiejętności flirtowania. Nie chodzi jednak o seksowne zachowania lub wyuczenie się tekstów na podryw, ale zwiększenie ilości i jakości wszystkich kontaktów międzyludzkich. Było to dla mnie trochę zaskoczeniem – flirtować można z każdym. To ciekawe podejście do flirtu. Zakłada, że nie jest ono narzędziem do zrealizowania celu w pójścia na randkę czy znalezienia partnera, ale przejawem radości z podejmowania interakcji i stwarzania więzi z drugim człowiekiem.
Zawartość książki
Poradnik składa się z 8 rozdziałów, ale podzieliłam go na dwie części.
Pierwsza część dotyczy tego wszystkiego, co mamy w głowie. Po pierwsze, mitów na temat flirtowania, przekonań na temat odrzucenia (rozdział 1). Po drugie, różnych sposób wyjaśniania trudności w flirtowaniu i pułapek, w jakie możemy wpaść rozpoczynając swoją przygodę z zagadywaniem nieznajomych osób (rozdział 2). I po trzecie, wyobrażeń na temat przyszłego partnera_ki (rozdział 3).
Druga część poradnika odnosi się do działania, a więc praktycznych wskazówek, jak nawiązać interakcję z zupełnie obcą osobą (rozdział 4), jak ocenić jej zainteresowanie i okazać własne (rozdział 5) i ostatecznie doprowadzić do randki (rozdział 7).
Kilka słów o poradniku
Jeśli ktoś oczekuje sposobów, scenariuszy, propozycji gotowych tekstów, które trzeba wyrecytować, żeby wzbudzić czyjeś zainteresowanie, to z pewnością nie znajdzie ich w książce. Wydaje się to być sensowne, kiedy główna idea poradnika opiera się na przekonaniu, że flirtować można z każdym i wszędzie. Nie potrzeba do tego żadnych narzędzi. Pozytywne nastawienie, zmiana schematów myślenia, oswojenie odrzucenia wystarczą, żeby faktycznie wyjść do ludzi i zacząć z nimi rozmawiać.
Czego nie znajdzie się w poradniku? Propozycji ćwiczeń czy zadań, jak dojść do takiego etapu, kiedy odczuwa się przyjemność z nawiązywania interakcji zamiast lęku. Samo „zagadaj do obcej osoby” wydaje się mało motywujące.
W książce nie ma w ogóle bibliografii. Brakuje odwołań do wyników badań, które dotyczą flirtu, podrywu itp., a przecież tytułowa flirtologia miała właśnie na tym się opierać.
Nie wyodrębniłam też żadnych książkowych smaczków, którymi chciałabym się podzielić.
To, z czym zgadzam się z autorką poradnika i co pojawiło się w książce „Plan na miłość czyli jak stworzyć fajny związek” to zaakceptowanie, jak ważne jest przyglądanie się osobom, z którymi randkujemy pod względem posiadania przez nich cech, które ważne są w długotrwałym związku. Obie autorki proponują, aby nie oczekiwać i nie oceniać nawiązanej znajomości pod względem pojawienia się iskry czy tzw. chemii. Także w „Flirtologii” jest podkreślone, że wiele zależy od naszego nastawienia, mowy ciała czy samopoczucia.
Doceniam również wysiłek autorki w podejmowaniu licznych prób, aby przekonać Czytelnika, że odrzucenie to naprawdę nic złego i zupełnie nie świadczy o wartości człowieka. Smith zwraca uwagę, że bycie atrakcyjnym a wyglądanie atrakcyjnie to dwie różne sprawy. Samooakceptacja, robienie fajnych rzeczy, które są dla nas źródłem przyjemności, sprawiają, że ludzie będą nas spostrzegać w pozytywny sposób. Nie trzeba więc wpisywać się w popularne kanony urody, żeby z kimś zacząć flirtować i go sobą zainteresować.
Czyli co, kupić czy nie kupić?
Ja bym nie kupiła, a to dlatego, że nie dowiedziałam się niczego nowego. Książka może się jednak okazać interesująca dla osoby, która chce poznawać ludzi w różnych miejscach i potrzebuje poczuć się w tym pewniej. Lektura poradnika pozwala uwolnić się od oczekiwania, że każda próba wejścia w interakcje musi być udana i przynosić wymierny efekt. Flirt ma dawać fun, a nie tylko numery telefonów i zapełniony randkami kalendarz.
Autorka pozwala nam spojrzeć na flirt w inny sposób. Zakłada on, że każdy bierze odpowiedzialność tylko za własne myśli, emocje i zachowanie, pozwalając drugiej osobie do jej własnych reakcji. W efekcie zamiast doszukiwać się problemów w nas samych, przyjmujemy, że ktoś mógł mieć dziesiątki różnych powodów, dla których nie chciał kontynuować rozmowy. Taki sposób myślenia, który jest zresztą całkiem sensowny, pozwala odetchnąć z ulgą i zrzucić z siebie ciężar niepewności.
Zwrócenie uwagi autorki na różne mity, przekonania, schematy myślowe, które wcale nie wspierają nas w znalezieniu miłości, to kolejny ważny aspekt poradnika. Może się on okazać dla kogoś pomocny. Przyjrzenie się temu, co myślimy i jak przekłada się to na nasze zachowanie to punkt wyjścia do pracy nad sobą i wyjścia z uczuciowego impasu. Jeśli jednak ktoś ma już jakąś samoświadomość i wie, dlaczego doświadcza określonych trudności, to lektura poradnika nie wniesienie raczej nic nowego.
Podsumowując, „Flirtologia” nie została moją ulubioną pozycją w kategorii poradników miłosnych. Książka jest poprawna, szybko się ją czyta i może być pomocna dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z randkowaniem.